PUBLICYSTYKA
Zawiadamiam, że mój sąsiad...
Ktoś ma lepiej ode mnie? Tak nie może być. Trzeba to sprawdzić. „Donoszę, że mieszkaniec X posiada ogromny majątek, mimo swojego młodego wieku. Proszę o skontrolowanie, skąd ma na tyle luksusów i samochodów, skoro pracuje dopiero od kilku miesięcy!” – to jedno z przykładowych zgłoszeń, które niemal codziennie trafiają do kieleckich urzędów skarbowych. Postawa obywatelska czy zwykła zawiść?
– W ciągu ostatnich trzech lat wpłynęły do nas łącznie 492 doniesienia – informuje Jolanta Strojna, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Kielcach. To i tak niewiele w porównaniu z urzędami skarbowymi – w tym samym okresie trafiło do nich dokładnie 2999 zawiadomień. I ta liczba stale rośnie, choć wcale nie przekłada się ona na ich jakość. – Informacje zawarte w zawiadomieniach rzadko są prawdziwe. Tylko w 27 procentach przypadków wszczęliśmy kontrolę sprawdzającą – mówi Maria Bojczuk, rzecznik Izby Skarbowej w Kielcach.
Ale nuda... Czas na donos!
Zabawne zawiadomienia krążą po wszystkich instytucjach skarbowych. Przykładów nie brakuje: „Donoszę, że X prowadzi swoją działalność kilka lat. Jest w posiadaniu dwóch domów jednorodzinnych umeblowanych ponad stan, działki, nowych samochodów, jeździ na wczasy dwa razy w roku itd. Po prostu żyje ponad stan. Pani X nie dość, że oszukuje nasze Państwo nie płacąc uczciwie podatków, to jeszcze nie daje faktur porządnym ludziom i w dodatku pyskuje, jak ktoś się upomina o rachunek! Proszę sprawdzić, skąd wzięła pieniądze na taki majątek, a ma duży!”.
Zawiadomienia najczęściej dotyczą pracodawców, kontrahentów, sąsiadów i... członków rodziny. Pracownicy często skarżą się na szefów, że ci nie wydają im deklaracji PIT–11. Mieszkańców drażni zamożność ich sąsiadów. Przedsiębiorcy ślą donosy na swoją konkurencję i kontrahentów. – Te ostatnie najczęściej są wiarygodne. Ci, którzy działają zgodnie z prawem, muszą rywalizować z firmami unikającymi płacenia podatków. To rodzi niezdrową konkurencję – tłumaczy Bojczuk.
Zdecydowanie rzadziej sprawdzają się doniesienia mieszkańców na osoby prywatne. Tutaj zresztą widać interesującą prawidłowość. – Najwięcej takich pism wpływa do nas w poniedziałek, zwłaszcza porą zimową. Ludzie się nudzą w weekend, siedzą w domach, mają czas i wtedy zaczynają spisywać swoje zarzuty – mówi z uśmiechem rzecznik kieleckiej Izby Skarbowej. Gdy przychodzi lato, liczba zawiadomień gwałtownie spada.
Za co ten dom?
Donosy na temat osób prywatnych najczęściej dotyczą ich majątku (nowy dom), sposobu życia (wakacje za granicą, kolonie dla dzieci) lub samochodów (najczęściej określanych jako luksusowe). – Nadawcy snują domysły co do nielegalnych interesów i oszustw podatkowych – wyjaśnia Strojna.
Są dwa typy zawiadomień – oficjalne, podpisane imieniem i nazwiskiem, oraz anonimy. Pierwsze są traktowane bardzo poważnie. Do tych drugich urzędy podchodzą bardzo ostrożnie. – Zawarte w nich informacje weryfikujemy na podstawie dokumentów, które znajdują się w urzędach – wyjaśnia Bojczuk. Zawiadomienia (z reguły te anonimowe) są wysyłane przede wszystkim za pośrednictwem poczty. Podpisują się głównie ci, którzy skarżą się na niewydanie faktury przy sprzedaży towarów lub usług.
Nawet jednak oni nie dowiedzą się o wynikach kontroli. – Obowiązuje nas tajemnica skarbowa, więc o postępowaniu informujemy tylko osobę, której postępowanie dotyczy. Informator otrzymuje od nas jedynie wiadomość o podjęciu czynności sprawdzających – dodaje Bojczuk.
Kto mieczem wojuje...
Kielczanie lubią donosić do różnych instytucji, także tych dbających o porządek i bezpieczeństwo. Ciekawie bywa w trakcie patroli strażników miejskich. – Jedziemy na miejsce zdarzenia i okazuje się, że osoba oskarżona faktycznie zawiniła, ale przy okazji uprzejmie dzieli się informacjami na temat tego, kto zgłosił wykroczenie. I wtedy okazuje się, że także właściciela sąsiedniej posesji mamy za co ukarać – przyznaje Władysław Kozieł, komendant Straży Miejskiej w Kielcach. A zatem – kto mieczem wojuje, od miecza ginie.
Często zgłoszenia dotyczą nieporządku na terenie posesji albo braku aktualnych umów na wywóz odpadów. Najczęściej jednak „donosiciele” informują o nieprawidłowym parkowaniu (blisko 80 proc.). Nie brakuje wśród nich fotografów–amatorów. – Dostajemy zdjęcia źle zaparkowanego samochodu, na których widać jakąś charakterystyczną część terenu oraz numer rejestracyjny. Do tego dołączana jest adnotacja z dokładnym adresem delikwenta i informacja w stylu, że tak parkuje dzień w dzień od pół roku – zdradza Kozieł.
A donosem można uprzykrzyć życie – nawet tym nieprawdziwym. – Gdy dostajemy zgłoszenie, dokonujemy kompleksowej kontroli. Sprawdzamy na przykład, czy pies jest szczepiony, szambo wywożone, czy na posesji widnieje numer – przyznaje komendant Straży Miejskiej. Ale zastrzega: – Potrafimy zweryfikować zgłoszenia wiarygodne i wiemy, kiedy przykładowy Kowalski uwziął się na swojego sąsiada. Wtedy możemy sporządzić wniosek o ukaranie takiej osoby za bezpodstawne wezwanie.
* * *
Człowiek człowiekowi wilkiem – to na pewno. Polak Polakowi nie odpuści? Już tylko częściowo. – Pytałam pracowników administracji w innych krajach, jak to u nich wygląda. Do nich też przychodzą liczne zawiadomienia. Na Zachodzie jednak traktuje się to jako postawę obywatelską. Różnica polega też na tym, że u nich listy są zazwyczaj podpisywane – zdradza Bojczuk.
I w tym tkwi prawdziwe sedno problemu – oskarżyć łatwo, ale wziąć odpowiedzialność za własne słowa już znacznie trudniej.
Tomasz Porębski