PUBLICYSTYKA
Zastrzeleni…
Wojciech Łuczak, prezes fundacji „Niezłomni” im. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, twierdzi, że to bez wątpienia ofiary komunistycznego terroru. Ale czy na pewno ma rację?
Nad ekshumowanymi grobami stoją domniemane rodziny zamordowanych i z nadzieją patrzą na ludzkie szczątki wydobywane z ziemi. Jest wśród nich Józefa Źycińska ps. „Zośka”, która od niemal 70 lat szuka mogiły swojego męża Aleksandra ps. „Wilczur”, żołnierza antykomunistycznego podziemia, zamordowanego przez UB w kieleckim więzieniu.
Aleksander Życiński „Wilczur” był żołnierzem Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych i Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Kielcach w 1948 r. został skazany na karę śmierci, wyrok wykonano 24 września 1948 r. Pochowano go ponoć w Zgórsku. Jest tam symboliczna mogiła czterech żołnierzy „WiN”: jego, porucznika Czesława Spadło ps. „Mały”, Karola Łoniewskiego ps. „Lew” i Józefa Figarskiego ps. „Śmiały”. Ale tylko symboliczna.
W grudniu ubiegłego roku członkowie fundacji „Niezłomni” odnaleźli w Zgórsku koło Kielc pierwszy grób dwóch osób, których szczątki nosiły ślady strzałów i skrępowania. Prace ekshumacyjne przerwała zima. Do Zgórska wrócili w marcu tego roku i ekshumowali kolejne cztery osoby. W kwietniu odnaleźli następne dwa szkielety. Z pierwszych oględzin wynika, że pochowanych tam ludzi zastrzelono. Mieli związane ręce i zginęli tam, na miejscu. Ich zwłoki wrzucono do dołu byle jak i zakopano.
Ciągle nie wiadomo, ile jeszcze grobów znajduje się w Zgórsku. Nie wiadomo, czy są to ofiary komunistycznego terroru, więźniowie kieleckiego więzienia zamordowani przez UB. Nie ma jeszcze wyników badań genetycznych. Historycy są zgodni – sposób wykonania egzekucji może wskazywać na zbrodnię niemiecką. Egzekucje ubeckie wykonywano w więzieniu, a zwłoki wywożono na Piaski, do lasu, Bóg jeden wie gdzie. Nie ma zatem pewności, kto mordował i kogo pochował w lesie w Zgórsku.
– Trzeba być bardzo ostrożnym – uważa Leszek Bukowski, historyk z kieleckiej Delegatury IPN. Wątpliwości ma także dr Marek Maciągowski, historyk z Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej w Kielcach, zajmujący się historią kieleckiego więzienia.
– Ekshumowanie grobów ofiar UB, nazistów, Żołnierzy Wyklętych powinno być prowadzone przez wyspecjalizowane jednostki – mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk, prowadzący m.in. ekshumacje Żołnierzy Wyklętych na warszawskiej „Łączce”. – Tymczasem w imię zbożnych haseł przywracania historii znajdowane i ekshumowane są kolejne, nie wiadomo czyje szczątki. Wykopiemy, a potem będziemy się zastanawiać. Ekshumacje powinny być poprzedzone skrupulatnymi badaniami źródłowymi. I nawet po nich nigdy nie ma stuprocentowej pewności, kogo znaleźliśmy. Do tego niezbędne są badania genetyczne. I nieludzkie jest budzenie nadziei u rodzin zamordowanych w momencie, kiedy tak naprawdę nic nie wiemy.
***
Nad ekshumowanymi szczątkami stoi Józefa Źycińska „Zośka”. Nawet nie stara się ukryć łez. Ale czy są to kości jej ukochanego Aleksandra? IPN Delegatura w Kielcach prowadzi w tej sprawie śledztwo.
Dorota Kosierkiewicz