PUBLICYSTYKA
Za ostatni grosz
Helena musi liczyć się z każdą wydaną złotówką. Kiedyś czerpała z życia garściami. Dziś pozostała jej tylko smutna starość z głodową emeryturą.
Dawniej była niezwykle energiczną osobą, bardzo aktywną i cieszącą się sympatią znajomych. Ludzi zjednywała ogromnym poczuciem humoru. Miała dystans do świata i do siebie. Dziś Helena jest zmęczona życiem i wyniszczona chorobami. Musi się utrzymać ze skromnej emerytury. Opłaca z niej kosztowne leczenie, a także raty kredytu, który podżyrowała kiedyś koleżance. Z dawnych czasów pozostał jej tylko specyficzny błysk w oku.
Za Gierka było lepiej
Choć to niepopularne w dzisiejszych czasach, kobieta z rozrzewnieniem wspomina poprzedni ustrój. Szczególnie ceni czasy Edwarda Gierka. Mówi, że wtedy było jakoś inaczej. Ludzie patrzyli na przyszłość z nadzieją, nie głodowali, nie musieli martwić się o pracę. Helena pracowała wtedy w różnych miejscach – sklepach i biurach. Kiedy coś jej nie odpowiadało, po prostu zmieniała zatrudnienie. Nie bała się przy tym powiedzieć kierownikowi na odchodne kilku dosadnych słów, jeśli ten okazywał się być, w jej przekonaniu, zwyczajnym półgłówkiem.
– Wam teraz jest ciężej. Musicie znosić durniów na kierowniczych stanowiskach i jeszcze się przed nimi płaszczyć. Nie macie lekko – ocenia kobieta. Bardzo broni poprzedniego ustroju. Gdy pada zarzut dotyczący tego, że przecież ekipa Gierka na wiele lat zadłużyła Polskę, Helena irytuje się. Mówi, że tamta władza Polskę odbudowywała, stawiała gospodarkę na nogi, a krwiopijcy przyszli dopiero po transformacji ustrojowej.
Prawdziwi złodzieje
– Dlaczego, jak upadła komuna, to się pojawiło takie straszne bezrobocie? Dlaczego emerytura, którą dostaję od państwa, nie starcza mi nawet na byle jakie przeżycie? Dlaczego muszę wydawać na leki kilkaset złotych, a kiedyś dostawałam je za darmo? To ma być poprawa? – żali się kobieta.
Jej rozgoryczenie jest tym większe, że nie może liczyć na pomoc najbliższych. Maż zmarł kilkanaście lat temu, a dzieci rozjechały się po świecie i zapomniały o matce. Wizyta raz w roku, w okolicy świąt, to dla Heleny zdecydowanie za mało. Nie tego oczekiwała na starość. Jest również nieufna wobec znajomych: – Do przyjaciółek podchodzę ostrożnie. Kiedyś miałam jedną, taką niby na całe życie. Mówiła, że jestem dla niej jak siostra. Kiedy zapytała mnie, czy podżyruję jej kredyt, to nawet przez moment się nie zastanawiałam.
Po paru miesiącach przyjaciółka przestała ją odwiedzać i dzwonić. Helena zaczęła za to odbierać telefony z banku, z działu windykacji.
***
Kobieta kończy swoją opowieść. Mówi, że dalej są już tylko samotność i cierpienie. – Nie warto myśleć o tym, co jest złe. Lepiej wspominać dobre, nawet jak było bardzo dawno temu. Nie zgromadziłam żadnego majątku, nie starcza mi do pierwszego, jestem samotna. Mam w kółko o tym mówić i myśleć? – zastanawia się. – Wolę sobie trochę pomarzyć. Na przykład o tym, co kupiłabym za ostatni grosz. Gdyby się dało, to oddałabym go za to, by móc jeszcze raz przeżyć te najlepsze lata.
Paweł Nowak