PUBLICYSTYKA
Z wiarą
Gdyby to oni wyszli na spotkanie z Ukrainą, może i nie odnieśliby zwycięstwa, ale zostawiliby na boisku całe swoje serce, walkę i zaangażowanie. Nazywani są „wściekło-krwistymi” drwalami, wyznającymi jedynie twarde zasady gry. Jednak na co dzień zespół Korony Kielce składa się z ludzi głęboko wierzących.
Ich przewodnikiem jest Leszek Ojrzyński – trener niezwykle charyzmatyczny i budzący szacunek, ale zarazem człowiek wielkiego ducha. Szkoleniowiec kieleckiego klubu podczas meczów nie rozstaje się z różańcem, a za każde zwycięstwo dziękuje Bogu. Widok osoby dającej świadectwo wiary w otoczce piłkarskiej nie jest codziennością. – Chociaż ostatnio spotkałem trenera Chorwatów, który cały czas miał w dłoni różaniec. Ja też jestem przywiązany do różańca oraz modlitwy. Codziennie modlę się o dobro – zdradza Ojrzyński.
Uczestnicy pomeczowej konferencji z Ruchem Chorzów zapewne na zawsze zapamiętają słowa trenera, który podzielił się swoją radością po zdobyciu przez Koronę kompletu punktów i... wyborze nowego papieża. – Mówię, co myślę i zwyczajnie wyszło mi to z ust. Dla katolików wybór pierwszego kapłana jest bardzo ważną sprawą. Poza tym, nie można wstydzić się swojej wiary i trzeba ewangelizować. Może komuś to pomoże? Trudno powiedzieć. Ale już dostajemy sygnały z całej Polski o tym, że dodajemy wiary i pomagamy innym – zauważa Ojrzyński.
– Cieszę się, że trener daje takie świadectwo – przyznaje ksiądz Krzysztof Banasik, duszpasterz kieleckich sportowców oraz kapelan Korony. – To często bardziej przemawia do innych, niż świadectwo księdza. Młodzież wie, że duchowny mówi o Bogu ze względu na powołanie. W przypadku osoby świeckiej, autorytetu, który jest na świeczniku w życiu społecznym, te słowa mogą mieć większą moc. Jeżeli dobrze zagłębimy się w istotę chrześcijaństwa, jesteśmy zobowiązani do dzielenia się wiarą.
Sam Ojrzyński przyznaje, że podczas meczów piłkarskich niejednokrotnie miał oparcie w Bogu. – Bywało, że czułem siły nadprzyrodzone. Człowiek wierzący, który modli się, doznaje tej mocy. Dla mnie jako trenera najważniejsze jest, żeby chłopaki grali mądrze, sumiennie i nie robili rzeczy, których trzeba się wstydzić po spotkaniu. Niezwykle istotne jest też zdrowie, którego na początku sezonu nam zabrakło. Jednak nawet te porażki były nam potrzebne, bo dzięki nim jesteśmy teraz mocniejsi. Każdy trener chciałby wygrywać, ponieważ to wyznacznik naszej pracy. I nie ma co ukrywać, modlę się o zwycięstwa, ale życie to także pasmo porażek, które trzeba przyjmować z pokorą.
– Podziwiam charyzmę, którą ma zespół Korony i jestem głęboko przekonany, że to Pan Bóg dał trenerowi i piłkarzom ten dar. Wiodący piłkarze klubu to osoby naprawdę głęboko wierzące. Mamy wielu takich zawodników w zespole. Wiara ich umacnia, buduje oraz pozytywnie mobilizuje, dzięki czemu stanowią jedność. Oczywiście nie wystarczy wierzyć. Podstawą jest wytrenowanie, dobre przygotowanie fizyczne i taktyczne, a także odpowiednia motywacja. Wiara na pewno pomaga w osiągnięciu sukcesu, choć przecież nie uwalnia od porażek. Ktoś mógłby powiedzieć, że skoro trener taki wierzący, to dlaczego wiele meczów przegrywamy? Przegrana jest wpisana w życie człowieka i sportowca. Trzeba tylko umieć wyciągać z tego wnioski i nigdy się nie poddawać – mówi kapelan Korony Kielce.
„Koroniarze” nie pozostawiają również innych w potrzebie. Wspierają akcje charytatywne, w tym Jałmużnę Wielkopostną. – To część naszego chrześcijańskiego życia. Jesteśmy zobowiązani, by dzielić się z potrzebującymi. Wynika to z przykazania miłości Boga i bliźniego. Modlitwa, post, jałmużna to filary życia duchowego, które uświadamiamy sobie szczególnie w czasie Wielkiego Postu. Mogę tylko podziękować trenerom i piłkarzom, że doświadczyłem z ich strony gestu w postaci jałmużny mającej miejsce między innymi w czasie Wielkiego Postu. Ta jałmużna była wsparciem operacji małego chłopca. To gest piękny i przemyślany. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni. Wierzę, że wyświadczone dobro nie pozostanie bez nagrody od Boga – mówi ksiądz Banasik.
Dla trenera Ojrzyńskiego święta wielkanocne to czas zadumy, przeżycia męki Chrystusa, ale również wielkiej radości. – Jezus zmartwychwstał po trzech dniach. To droga, którą powinniśmy dążyć. Dla ludzi wierzących to także wielka nadzieja, że życie jakie czeka nas po śmierci, jest o wiele lepsze. Ale żeby na nie zasłużyć, trzeba dobrze przeżyć ziemskie życie. Tym się kieruję, jednak na razie mam misję tutaj i chcę dany mi czas jak najlepiej wykorzystać. Jak się z tego wywiązuję? Nie mnie oceniać. Trzeba to pozostawić Najwyższemu.
Maciej Urban