PUBLICYSTYKA
Wolne media!
Z coraz większym zdziwieniem patrzę na protesty obronie wolności słowa i zastanawiam się: o co tym ludziom chodzi? Przecież wolność słowa mamy. Nikt nikomu nie przeszkadza protestować, wyrażać swe poglądy, nawet je wykrzyczeć.
Zdrową demokrację w mediach powinna charakteryzować różnorodność poglądów. Niestety, w Polsce po II wojnie światowej mieliśmy w przestrzeni publicznej nadreprezentację poglądów lewicowo-komunistycznych, a po 1989 roku – lewicowo-liberalnych.
Tymczasem ludzie chcą mieć dostęp do innych poglądów, a nie tylko tych wyrażanych przez redaktorów Lisa, Żakowskiego, Sierakowskiego, Kraśkę na zmianę z redaktorkami Paradowską, Wielowiejską lub Lewicką. Może warto posłuchać, co do powiedzenia mają redaktorzy Wildstein, Ziemkiewicz, Warzecha, Semka lub Gmyz. W końcu przez wiele lat, jeśli już wpuszczano do radiowego lub telewizyjnego studia ludzi prezentujących inne poglądy od powszechnie obowiązujących lewicowo-liberalnych, to tylko po to, aby ich zakrzyczeć, wyszydzić lub obśmiać. Tak wyglądała ta wolność słowa w wydaniu redaktorów, których się teraz tak usilnie broni.
W III RP standardy myślenia wytyczała „Gazeta Wyborcza”, a później powielał je TVN i niestety media publiczne. Owszem, pod względem warsztatowym można uznać, że dziennikarze tam pracujący są dość sprawni. Jednak czy lansowane przez nich idee mają być „jedynie słuszne” i narzucane wszystkim odbiorcom? Mentalność wtłaczaną do głów przez ostatnie dwadzieścia pięć lat już znamy. Warto więc poznać inny sposób myślenia o Polsce. Polacy potrzebują rzetelnej informacji, publicystyki, debaty prowadzonej na równych zasadach wśród uczestników, obiektywnej analizy sytuacji w Polsce i na świecie.
Przyłączam się do wołania o wolne media, ale takie, w których będzie miejsce na rzetelne informacje i publicystykę, a nie partyjną propagandę. Wolne media dla dobrych reportaży, filmów, spektakli, a nie poprawności politycznej, partyjnej propagandy lub taniej, ogłupiającej rozrywki. Wszelkie zmiany zaczynają się od zmiany myślenia. Mediom publicznym potrzebna jest właśnie taka zmiana. Przestawienie akcentów.
Nie warto więc ulegać histerii, że kończy się w Polsce wolność słowa. Ona dopiero tak naprawdę się zaczyna!
Katarzyna Bernat