Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Wiemy lepiej

poniedziałek, 23 stycznia 2017 06:48 / Autor: Tygodnik eM Kielce
Wiemy lepiej
Wiemy lepiej
Tygodnik eM Kielce
Tygodnik eM Kielce

Wyobraźcie sobie Państwo, że do kodeksu wyborczego, regulującego zasady przeprowadzania wyborów w Polsce, większość sejmowa wprowadza zapis, że na wójtów, burmistrzów i prezydentów nie mogą kandydować rudzielcy o wąskich ustach i wydatnym podbródku. Dlaczego? Bo wiadomo: rudy fałszywy, wąskie usta znamionują podobno perfidię i przewrotność, a wydatny podbródek – apodyktyczność. Zatem władza, w trosce o nasze dobro wspólne, zawczasu eliminuje nienadających się jej zdaniem do pełnienia odpowiedzialnego urzędu i w ten sposób łaskawie wyręcza obywateli w podejmowaniu decyzji.

Głupie? Oczywiście. Idę o zakład, że gdybyście Państwo usłyszeli, że jakaś partia chce tak zmienić prawo – postukalibyście się w czoło. Ale czy postukaliście się na wieść, że Prawo i Sprawiedliwość chce ograniczyć kadencję władz lokalnych do dwóch? Pewnie nie. Z punktu widzenia logiki to taki sam absurd, jak ten powyżej, choć może nie od razu jasno widoczny.

Koronny argument PiS za taką zmianą prawa? Dzięki dwóm kadencjom ukrócone zostaną możliwości tworzenia przez zasiedziałą władzę niejasnych powiązań, korupcjogennych układów i tak dalej. Tylko ten argument jest obarczony co najmniej dwiema wadami.

Pierwsza: w ten sposób obywatel, któremu dano prawo bezpośredniego wyboru wójta, burmistrza lub prezydenta, zostaje w tym prawie ograniczony przez odgórną decyzję, a to kłóci się z duchem demokracji. Bo niby czemu ktoś w Warszawie ma mi narzucać, jak długo mój wójt powinien rządzić? – zapyta przytomnie obywatel. To ja o tym powinienem decydować, i basta. Bo albo mamy demokrację bezpośrednią, albo tylko udajemy, że ją mamy. 

Wada numer dwa: uchwalając podobne ograniczenia niezwykle łatwo jest wylać dziecko z kąpielą. Na przykład Marian Buras, mistrz świata wśród samorządowców, rządzący nieprzerwanie Morawicą od 1990 roku (!) przy takich przepisach byłby na straconej pozycji. Mieszkańcy miasta zgrzytaliby wtedy ze złości zębami, że władza odgórnie narzuca im kogoś innego, i głupimi regulacjami utrąca tego, który sprawdza się od lat. Bo to oni wiedzą lepiej. Nie muszę chyba dodawać, że tak znakomitych samorządowców, jak burmistrz Buras (choć z nie tak długim stażem), w Polsce nie brakuje. Dlatego argumenty PiS, że dwie kadencje to sposób na ukrócenie zaskorupiałych układów i inne tego typu dyrdymały mnie nie przekonują i przypominają oskarżanie rudego, że może być fałszywy.

Wśród wielu dobrych pomysłów partii rządzącej, ten jest nietrafiony i mam nadzieję, że nie przejdzie. Nie chciałbym bowiem doczekać chwili, kiedy za Woodym Allenem musiałbym powtórzyć: „Wierzę, że tam w górze ktoś nad nami czuwa. Niestety, jest to rząd”. 

Tomasz Natkaniec

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO