PUBLICYSTYKA
Walczymy o chrześcijańską Europę
Rozmowa z profesorem Ryszardem Legutko, przewodniczącym Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim.
– Jest pan w Parlamencie Europejskim obrońcą wartości chrześcijańskich i konserwatywnych. Coraz trudniej ich bronić?
– Tak, ponieważ Parlament, podobnie jak inne instytucje europejskie, jest mocno zideologizowany; dominuje w nim ideologia lewicowo-liberalna. Patrzy się tam z wielką niechęcią na rządy i kraje konserwatywne. My jesteśmy traktowani jak wrogowie, jak obce ciało, którego nie powinno tam być. Istnieje wyraźna niechęć również wobec chrześcijaństwa, a z obroną chrześcijan przez Parlament nie jest łatwo. Niby wszyscy mówią, że powinna istnieć wolność religii i trzeba ją zagwarantować, ale bardziej chodzi o wolności muzułmanów niż chrześcijan. W tej kwestii Parlament jest bardzo oporny. Przyznam, że ta nachalna lewicowa ideologia jest nieznośna. Przeżyłem w PRL sporo lat i teraz mam poczucie deja vu.
– Europa pozbywa się swojej tożsamości. Do czego to może doprowadzić?
– Tym ludziom, którzy teraz rządzą instytucjami europejskimi, wydaje się, że Europa zaczęła się od traktatu w Mastricht, ewentualnie od 1968 roku. To, co było wcześniej, dla nich nie istnieje. Nie znają historii, nie są z nią związani, a jednym z powodów jest słaba jakość edukacji. To pokolenia, które chcą budować świat od nowa, inżynierowie społeczni. Unia Europejska od pewnego momentu traktowana jest jako sztuczna konstrukcja stworzona po to, aby zasady ideologii były utrwalane i rozprzestrzeniane. Może to prowadzić do neobarbaryzacji i już widzimy, jak barbaryzuje się prawo. Im się wydaje również, że mogą decydować, czym jest życie i śmierć, jakie są reguły moralne: czują się bogami i chcą konstruować nowy świat. To coraz bardziej niebezpieczne i represywne, ponieważ niesie przymus przyjęcia tej ideologii środkami prawnymi i politycznymi. A jeśli ktoś się opiera, jest uznany za wroga.
– W wielu krajach obserwujemy rosnące niezadowolenie społeczeństw. Przykładem brexit, protest „żółtych kamizelek” we Francji oraz zmiany polityczne we Włoszech. Czy jest szansa na odwrócenie zgubnych trendów po majowych wyborach do PE?
– Odróżnię tutaj dwie rzeczy: pytanie o rosnącą pozycję konserwatyzmu w Europie oraz o ruch kontestatorów i buntowników. Druga sprawa dotyczy oporu przeciw agresywnej, aroganckiej biurokracji unijnej i establishmentowi europejskiemu. Ten ruch jest bardzo wyraźny, więc mam nadzieję, że po wyborach państwa narodowe będą odgrywały większą rolę i agresywne rozpasanie biurokracji brukselskiej zostanie ograniczone. Natomiast czy za tym pójdzie również wzrost znaczenia konserwatyzmu i ruchów chrześcijańskich? Nie wiadomo. Mam nadzieję, że tak się stanie, ale to dłuższy proces.
– Czy możliwy jest powrót do konserwatywnych wartości ojców założycieli integracji, którzy jak Robert Schuman są teraz kandydatami na ołtarze?
– To możliwe, choć niełatwe. Ojcowie założyciele idei integracji Europy byli pobożnymi chadekami.: Robert Schuman, Konrad Adenauer i Alcide de Gasperi traktowali dziedzictwo chrześcijańskie niezwykle poważnie. Po barbarzyństwie II wojny światowej chrześcijaństwo wydało im się naturalną odpowiedzią na uratowanie duszy europejskiej. To przesłanie jest dziś kompletnie nieczytelne dla tych, którzy rządzą Europą. A szkoda, bo do tego trzeba wrócić.
– Jaka w tym może być rola Polski?
– Zasadnicza. Wszyscy, którym te wartości są drogie, postrzegają Polskę jako kraj nadziei. Jesteśmy narodem, w którym te ideały są ciągle mocne i żywe. Dlatego patrzy się na nas z nadzieją, a nawet niekiedy z nieskrywaną zawiścią.
– W Polsce też ścierają się dwie opcje: konserwatywna i lewicowa. Jaka jest szansa, że wybory do europarlamentu wygra u nas opcja konserwatywna?
– Duża i od tego zależy, co będzie dalej. Czy damy się pożreć ideologii liberalno-lewicowej, czy staniemy w ruchu chrześcijańskim, wolnościowym, republikańskim jako jeden z głównych podmiotów. O to się toczy spór i wybory będą tego dotyczyły. Dziedzictwo europejskie jest u nas wciąż żywe. Jesteśmy narodem, który ciągle jeszcze ma pamięć historyczną i Europa nie kojarzy nam się z biurokracją unijną, ale z wielką tradycją europejską, literaturą, sztuką, filozofią, religią. To jest dla nas prawdziwa Europa.
– Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat