PUBLICYSTYKA
Uratujmy Michałka
Potrzebna jest pomoc dla rocznego Michałka Wilczyńskiego z Kielc, który zmaga się z neuroblastomą, jednym z najgroźniejszych nowotworów dziecięcych, z przerzutami do kości i szpiku. Ma szanse na całkowite wyleczenie, ale rodzina musi uzbierać aż 700 tysięcy złotych.
Michałek Wilczyński urodził się 18 października 2017 roku jako zdrowe dziecko, rozwijał się prawidłowo i nic nie wskazywało na to, że cokolwiek może mu dolegać. Wszystko było w porządku aż do połowy lipca tego roku.
Straszna diagnoza
- Synkowi zaczęło łzawić oczko i pojawił się na nim niewielki siniak. Pomyśleliśmy, że pewnie lekko się uderzył, ale siniak nie znikał. Pojechaliśmy więc do szpitala, gdzie zrobiono badania i dostaliśmy kropelki. Lekarze podejrzewali zapalenie zatok przynosowych. Po tygodniu nic się nie zmieniło, dlatego pediatra dał nam skierowanie do okulisty. Stwierdzono zatkane kanaliki łzowe i znów dostaliśmy kropelki. Niestety, dwa tygodnie później Michaś dostał wytrzeszczu gałki ocznej. Badanie USG pokazało, że w oczodole jest guz wielkości czterech centymetrów - opowiada Anna Wilczyńska, mama chłopca.
Diagnoza była dla rodziców ogromnym szokiem. Po kolejnych szczegółowych badaniach stwierdzono neuroblastomę, jeden z najgroźniejszych nowotworów dziecięcych w najgorszym, IV stopniu. Wkrótce okazało się, że przerzuty są we wszystkich kościach, w obu oczkach i w szpiku. Chłopiec miał na nadnerczu ogromny ośmiocentymetrowy guz.
Rozpoczęła się walka
- Zaledwie kilka tygodni przed tą straszną diagnozą byliśmy najszczęśliwszą rodziną na świecie. Dowiedzieliśmy się, że w grudniu Michaś będzie miał siostrzyczkę. Nawet by nam przez myśl wtedy nie przeszło, że za chwilę cała nasza radość pryśnie jak bańka mydlana. Zastanawialiśmy się, jak to możliwe, że ani my, ani lekarze niczego wcześniej nie zauważyliśmy. Michałek był radosnym i pogodnym dzieckiem i nic nie wskazywało na to, że w jego maleńkim organizmie rozwija się tak straszny nowotwór - mówi Anna Wilczyńska.
Chłopiec od razu dostał skierowanie do Kliniki Onkologii przy Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. - Do tej pory Michałek przeszedł osiem bloków chemii, pobranie komórek macierzystych do przeszczepu i operację, teraz bierze kolejne dawki chemii, żeby usunąć nowotwór z kości. Szpital stał się naszym drugim domem i cały czas walczymy o życie synka. Od naszego wyjazdu do Warszawy tylko przez tydzień byliśmy w domu - relacjonuje mama Michałka.
Potrzebna pomoc
W październiku chłopiec został podopiecznym Fundacji Siepomaga, która zorganizowała w internecie zbiórkę pieniędzy na jego leczenie. - Terapia jest bardzo kosztowna, ale przynosi efekty, dlatego żeby Michałek miał szansę wyzdrowieć, musimy zdobyć 700 tysięcy złotych na immunoterapię. Na razie udało się zebrać ponad 190 tysięcy, za co bardzo serdecznie dziękujemy wszystkim darczyńcom - mówi Anna Wilczyńska.
Dodaje, że Michałek bardzo dzielnie znosi leczenie. - Mimo spadków odporności po chemii, daje radę. Nie może wychodzić z pokoju do innych dzieci, cały czas dostaje kroplówki. Ale w domu nie mógłby się leczyć. We wszystkim bardzo wspiera nas rodzina.
Zbiórka pieniędzy w internecie ma trwać do 21 grudnia. - Bardzo prosimy o pomoc w zebraniu funduszy na leczenie naszego synka. Liczy się każda złotówka, bo immunoterapia jest bardzo kosztowna i nie stać nas na nią. Chcielibyśmy, żeby nasz mały Michałek wyzdrowiał i wrócił do domu, do nas, do rodziny. Zwłaszcza, że w grudniu urodzi mu się siostrzyczka - prosi o pomoc mama chłopca.
Beata Kwieczko
Pieniądze można przesyłać na konto Fundacji Siepomaga (ulica Za Bramką 1, 61-842 Poznań). Numer rachunku to 65106000760000338000131425. W tytule wpłaty należy wpisać „Michałek Wilczyński darowizna”. Dodatkowo można pomóc, przesyłając SMS na numer 72365 o treści S13698.