PUBLICYSTYKA
Udawajcie Greków!
Może się to wydawać dziwne turystom wygrzewającym się na plażach Riwiery Olimpijskiej, ale Grecy są jednym z najbardziej skłóconych narodów w Europie. Jeszcze w trakcie trwania II wojny światowej zafundowali sobie wojnę domową, zakończoną dopiero w 1949 roku, wojskowy zamach stanu „czarnych pułkowników” w 1967 roku, całą gamę spektakularnych aktów terrorystycznych i wszelkie atrakcje, jakie są w stanie wymyślić najbardziej wojowniczy przedstawiciele podzielonego społeczeństwa. Te podziały (choć już na szczęście nie krwawe) istnieją w mniejszym lub większym stopniu do dziś i bardzo przypominają polskie.
Nie przeszkodziły one jednak Grekom, by zwrócić się do Niemców o odszkodowanie za krzywdy wyrządzone podczas hitlerowskiej okupacji Hellady i powołać w marcu 2015 roku ponadpartyjną komisję, która zajęła się wyliczeniem strat. Przy wspólnym stole zasiedli politycy lewicy, centrum i prawicy, nawet przedstawiciele ugrupowań skrajnych, niereprezentowanych w parlamencie. Słowem: osiągnięto narodowy konsensus i wszystko przeliczono, mimo że jak dotąd Grecja nie wystąpiła oficjalnie o odszkodowanie.
W Polsce właśnie zaczyna się dyskusja na temat reparacji, które – zdaniem wielu – Niemcy są nam winni. Za tym, że są, przemawiają co najmniej dwa zasadnicze argumenty: prawny i moralny. W myśl pierwszego, zgodnie z prawem międzynarodowym kraj, który poniósł straty w wyniku napaści innego, może się domagać stosownego odszkodowania – to rzecz oczywista i bezdyskusyjna. Jak zaś wynika z dokumentu przygotowanego przez Biuro Analiz Sejmowych, Polska nigdy formalnie takiego odszkodowania się nie zrzekła. Ważniejszy jest jednak argument moralny, bo za decyzją o ubieganiu się o reparacje stoją niewyobrażalne cierpienia Polaków, których doświadczyli od Niemców. Stoją za nią Palmiry, Lasy Piaśnickie, Zamojszczyzna, Michniów. Stoi akcja AB, obozy koncentracyjne, getta, rzeź Woli i doszczętnie zniszczona Warszawa. Stoi pamięć o tych, którzy zostali zamordowani i za których palimy znicze na wojskowych i partyzanckich cmentarzach w dzień Wszystkich Świętych.
Dlatego nóż mi się w kieszeni otwiera, gdy słucham opozycyjnych polityków, którym nienawiść do rządzącej koalicji do tego stopnia przesłoniła ogląd, że nie są w stanie wznieść się ponad podziały i poprzeć projektu ubiegania się o reparacje. Od dwóch tygodni zachowują się, jakby wszyscy należeli do CDU: plotą bzdury, że popsujemy sobie w ten sposób stosunki z Niemcami, że skoro należymy wraz z nimi do Unii Europejskiej, to powinniśmy być bardziej powściągliwi i że w ogóle ten temat to – jak był łaskaw to ująć pan profesor Leszek Balcerowicz – „szaleństwo, nikczemność i propaganda PiS”. Do głowy im nie przyjdzie, że prawdziwą nikczemnością jest zupełnie coś innego: zapomnieć o krzywdach, których doznała każda polska rodzina, i przejść nad nimi do porządku dziennego.
Dlatego proszę, zacznijcie udawać Greków.
Tomasz Natkaniec