Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Trzeba wykorzystać szansę

wtorek, 27 października 2015 03:00 / Autor: Tygodnik eM
Trzeba wykorzystać szansę
Trzeba wykorzystać szansę
Tygodnik eM
Tygodnik eM

Rozmowa z Wojciechem Lubawskim, prezydentem Kielc.

– Jak się Pan czuje jako członek Narodowej Rady Rozwoju?

– Być w takim towarzystwie to zaszczyt, choć w jej skład weszły osoby z różnych opcji politycznych. Prezydent Duda wyjaśnił, dlaczego wystosował do nich zaproszenia. Gdyby powołał samych swoich, nie miałoby to sensu. Potrzebuje ludzi o różnych poglądach, żeby dyskusja była twórcza, ale też ostra.

– A jak Pan zareagował na wiadomość, że w radzie znajdzie się Adam Jarubas, z którym w wielu sprawach Pan się nie zgadza?

– Dla naszego województwa to bardzo dobrze. Ważne, że jest nas dwóch. Nie przeszkadza mi, że jesteśmy z innych bajek. Rada liczy ponad 80 członków, więc gdybym był jedyną osobą ze Świętokrzyskiego, to stanowiłoby to pewnego rodzaju degradację dla regionu.

– Zastanawiał się Pan już, jakich rad może udzielić prezydentowi Dudzie?

– Jestem w sekcji związanej z samorządem i funduszem spójności. Myślę, że przez lata pełnienia funkcji prezydenta sporego miasta nabrałem w tych kwestiach doświadczenia, zwłaszcza jeśli chodzi o fundusze unijne. Wcześniej pracowałem w firmie budowlanej, potem jako wojewoda. Jeżeli będę mógł wykorzystać swoje doświadczenie, będzie mi bardzo miło.

– Jak praktycznie będzie wyglądała praca w Narodowej Radzie Rozwoju?

– Zapewne będziemy spotykać się w sekcjach raz w miesiącu, a z prezydentem Dudą nie częściej niż raz na kwartał i będziemy podsumowywać nasze działania.– Sprawa dworca PKS nadal nie jest rozwiązana. Jaki widzi Pan dalszy rozwój sytuacji?

– Kupimy dworzec, bo to ciężar dla inwestora. Kwestią sporną jest jedynie cena. Prowadzimy negocjacje w tej sprawie i zbliżamy się już do odpowiedniej kwoty. Tylko miasto interesuje się dworcem, bo rola tego obiektu jest bardziej służebna niż komercyjna. Myślę, że sprawa rozstrzygnie się w ciągu 2–3 miesięcy, trzeba więc uzbroić się w cierpliwość. Czuwamy nad tym. Pamiętajmy, że inwestor musi płacić podatki. To jemu powinno się spieszyć.

– Porzucił Pan pomysł budowy lotniska w Obicach?

– Absolutnie nie. To fundamentalna kwestia, jeżeli nie na dzisiaj, to na dalszą perspektywę. Jeśli zostawimy ten temat, zrobimy krzywdę dalszym pokoleniom. Nie można wyciągać wniosków jedynie z tego, co dzieje się w Radomiu czy Rzeszowie. Dzisiaj ruch lotniczy jest podstawową rzeczą. To wyzwanie cywilizacyjne. Uważam, że w Obicach powinien powstać centralny port dla naszego kraju. Kiedyś był on planowany pomiędzy Łodzią a Warszawą, ale zrezygnowano z tej koncepcji ze względu na zurbanizowanie terenu. Trzeba ją jednak podtrzymać, czyli zbudować port lotniczy pomiędzy Krakowem i Warszawą. Balice za chwilę zostaną całkowicie zablokowane, a Okęcie nie spełnia roli centralnego portu, bo jest za małe. Myślę, że to zadanie także dla władz centralnych. Istnieje uchwała Rady Ministrów sprzed ponad półtora roku, mówiąca o tym, że jeżeli nie podejmiemy żadnych kroków, to w 2030 roku czeka nas katastrofa komunikacyjna. Dlaczego? Dlatego że dzisiaj mamy 28 milionów pasażerów, a za chwilę będzie ich 76 milionów. Tymczasem my posiadamy 600–hektarowy teren, a obok są państwowe grunty – 2000 hektarów. Tak więc zdania w tej sprawie nie zmieniłem.

– Mówił Pan, że musi zmienić się klimat polityczny, by powstało to lotnisko. Tymczasem ostatnio politycy jednej z partii startującej w wyborach skrytykowali pomysł Obic. Obaj uważają, że lepiej zbudować lotnisko towarowe.

– To niepoważne. Jeżeli budujemy pas, to dlaczego mielibyśmy wysyłać tylko towary, a ludzi już nie? Na świecie jest to niespotykane. Od początku mówimy o strefie cargo, bo takiego miejsca nie ma w tej części Europy, ale trzeba przygotować lotnisko również pod loty pasażerskie. Wydaje mi się, że takie opinie, jak te zacytowane przez Pana, świadczą o braku pewnej wiedzy na ten temat.

– Spadnie Panu ciężar z serca, gdy Korona Kielce zostanie sprzedana?

– Nie, bo ja Koronę mógłbym spokojnie utrzymać. Szczególnie teraz, kiedy zracjonalizowaliśmy koszty. Uważam, że w perspektywie czasu można by zrobić na niej lepszy interes niż teraz, pod przymusem. Ale takie jest oczekiwanie radnych i muszę mu sprostać.

– Uważa Pan, że Andrzej Grajewski to odpowiednia osoba do przejęcia klubu?

– Nie mogę tego oceniać pod tym kątem, bo nigdy bym Korony nie sprzedał. Nie mogę kształtować swojej opinii na podstawie informacji medialnych.

– Nadal mówi Pan jednak o zainteresowaniu AS Romy, która złożyła ofertę wcześniej.

– Włosi cały czas się odzywają, ale nic z tego nie wynika.

– Jeżeli złożyliby konkretną ofertę, to zmieniłby pan kolejność negocjacji?

– Ta oferta cały czas jest aktualna. Jest ona najbardziej korzystna pod względem finansowym ze wszystkich ofert. Jeżeli Włosi przyjdą podpisać umowę, to nikt nie będzie w stanie ich przebić.

– Istnieje szansa, że do końca miesiąca poznamy nowego właściciela Korony, nawet jeśli nie będzie to Andrzej Grajewski?

– Szansa jest, ale zobaczymy.

– Na jakim etapie znajduje się projekt przebudowy dawnej synagogi?

– Na przełomie października i listopada wszystko się wyjaśni.

– Peter Zumthor nadal jest zainteresowany projektem?

– Nie mogę o tym mówić. W ciągu dwóch tygodni zwołam konferencję prasową w tej sprawie.

– Nie irytują Pana ciągłe informacje na temat błędów wykonawcy przy budowie nowych przystanków?

– Niech Pan zwróci uwagę na jedną rzecz: zaoszczędziliśmy ponad 30 milionów złotych ze środków unijnych. Jako jedyni w Polsce możemy wykorzystać te pieniądze. Robimy konkurs architektoniczny, potem projekt budowlany. Zamawiamy najlepsze materiały. Wymieniamy całą podbudowę, żeby już nigdy przy przystankach nie grzebać. Robimy ogromne perony przystankowe. To wszystko odbywa się na zasadzie konkursu, zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych. I wygrywa firma, która według nas nie poradzi sobie z tą inwestycją. Kontaktujemy się więc z prezesem Urzędu Zamówień Publicznych, a on mówi, że musimy, po prostu musimy ich wziąć, bo są najtańsi. I nie mamy w tej kwestii nic do powiedzenia. Poza tym, aby dowalić Lubawskiemu, powtarza się do znudzenia, że jeden przystanek kosztuje średnio 400 tysięcy. Zapomina się jednak przy tym poinformować kielczan, że tworzymy całą podbudowę tych przystanków, a sama mała wiata kosztuje zaledwie… 20 tysięcy złotych. Na 80 przystanków 30 to duże dworce autobusowe. Jestem przekonany, że gdy już oddamy je do użytku, mieszkańcy będą zadowoleni. To ma służyć ludziom, a wszystkie niedociągnięcia postaramy się naprawić.

– Zbliża się nowa perspektywa unijna. Rewitalizacja osiedli będzie głównym celem w tym rozdaniu funduszy unijnych?

– Jest jeszcze parę dróg do zrobienia, jest Kielecki Park Technologiczny i osiedla. Najważniejsze jednak, żebyśmy maksymalnie wykorzystali te fundusze. To będzie ostatnia szansa dla Polski. Tu mamy trochę hipokryzji, bo jesteśmy oskarżani o rosnące zadłużenie, ale oskarżyciele jakoś nie chcą pamiętać, że finansujemy inwestycje w 15 procentach, a resztę dostajemy z Unii. Musimy tak postępować. Taka okazja może się już nie trafić.

– Jak Pan widzi rozwój Kieleckiego Parku Technologicznego?

– Powinniśmy zainwestować w Park między 300 milionów a miliardem złotych. I to będzie procentować, bo firma, która zaczyna od 30 zatrudnionych osób, za rok będzie zatrudniała 50, a za pięć lat – 200. Te firmy muszą się rozwijać. Pojawią się też kooperanci. Większość z nich należy do branży IT, a one nie wymagają dużych powierzchni produkcyjnych. Błędem byłoby nie inwestować w rozwój KPT.

– A jednak mieszkańcy jakoś nie dostrzegają sukcesów KPT. Dlaczego Pana zdaniem tak się dzieje?

– W Kielcach w ogóle panuje specyficzna atmosfera wokół wszelkich sukcesów. Obserwuję to, co się dzieje w Krakowie. Mimo że prezydent też jest mocno krytykowany, to ludzie widzą, że wszystko idzie w dobrym kierunku. U nas nie za bardzo się to zauważa. A przecież Park Technologiczny czy Targi Kielce to osiągnięcia topowe na mapie Polski. Może nie wypada chwalić prezydenta, bo jest już za długo i jeszcze mogłoby mu wpaść do głowy, by zostać na kolejną kadencję?

– Dziękuję za rozmowę.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO