PUBLICYSTYKA
To była szkoła…
Pamiętam, jak w szóstej klasie wraz z moim serdecznym przyjacielem Witkiem Kirczenko postanowiliśmy spróbować po raz pierwszy piwa. Podjęliśmy w tym celu konieczne środki ostrożności – wówczas nikt nie sprzedałby browara takim gówniarzom, więc spreparowaliśmy stosowne upoważnienie od rodzica (że piwo niby dla niego) i okazaliśmy je w pijalni przy ulicy Piecka (dziś Szczecińska) na KSM. Szczęśliwi, że manewr się powiódł, wiedliśmy w drodze powrotnej pasjonujący dyskurs o możliwych skutkach spożycia napoju i nie zauważyliśmy, że naszym śladem podąża koleżanka z klasy – Beata K. Gdy wchodziliśmy do klatki schodowej, ujawniła się znienacka i wskazując na rzeczoną butelkę zapytała: „Ciekawe, co na to powie nasza wychowawczyni?”.
W y c h o w a w c z y n i! Sparaliżowało nas ze strachu, bo baliśmy się jej bardziej niż rodziców. Nawet nie wypiliśmy tego piwa, niczym skazańcy powlekliśmy się na lekcje i czekaliśmy egzekucji. Co nam groziło? Już pal diabli piekło w domu, ale ten obciach przy całej klasie, który mógł się w najlepszym razie skończyć dwójami ze sprawowania, a w najgorszym – przeniesieniem z klasy A do klasy H, zrzeszającej szkolnych gałganów. Przeżyliśmy prawdziwy koszmar niepewności. Ale wychowawczyni – o dziwo – milczała. Beata K. bowiem nas nie zdradziła.
Ta historia przypomniała mi się, gdy przeczytałem, że według CBOS aż 57 procent Polaków popiera powrót ośmioletniej podstawówki i czteroletniego ogólniaka. Wcale się nie dziwię. Moje pokolenie świetnie widzi różnicę między tamtą szkołą a dzisiejszą. W tamtej obowiązywała dyscyplina, chodziło się w mundurkach, nauczycieli traktowało z respektem. Tamta wychowywała, nie ograniczając się wyłącznie do nauczania. Tworzyła bardzo silne więzi; zawarte w niej przyjaźnie trwają nieraz do dziś, bo jakże inaczej, skoro siedziało się w jednej ławce z najlepszym kumplem czasem osiem lat. W tamtej zdobywało się rzetelną wiedzę i pogłębiało najróżniejsze zainteresowania – od sportowych począwszy na modelarskich kończąc. Jednym słowem – to była zupełnie inna szkoła.
W miniony piątek Związek Nauczycielstwa Polskiego protestował przeciwko reformie edukacji mającej na celu między innymi powrót do tamtego systemu. Cóż, jego prawo. Mówiąc nawiasem, sam jestem ciekaw, czy reforma coś zmieni? Jestem ostrożnym pesymistą, bo nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki i żyjemy już w trochę innym świecie. Ale głowę dam, że tych 57 procent Polaków wierzy, że dzięki proponowanym zmianom wróci szkoła, w której dwóch gówniarzy z butelką piwa znów będzie dla nauczyciela powodem do wszczęcia alarmu, a nie wzruszenia ramionami.
Tomasz Natkaniec