PUBLICYSTYKA
Teraz kupisz taniej…
W ciągu ostatnich kilku miesięcy ceny mieszkań w Polsce znacznie spadły. Kielce należą do miast, w którym obniżka jest najbardziej odczuwana. Co z tego, skoro wciąż trzeba mieć bardzo gruby portfel, by kupić własne cztery kąty.
W ubiegłym roku zanotowano w Kielcach największą od kilku lat liczbę transakcji na rynku nieruchomości. Nowe mieszkania kupiło 776 osób; w stosunku do 2010 roku stanowi to blisko 25-procentowy wzrost. W naszym mieście, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, dostępnych jest 82030 mieszkań. Przeciętne ma 58,5 m kw. i składa się z trzech pomieszczeń.
Cenna lokalizacja
W Kielcach średnia cena ofertowa mieszkania na rynku wtórnym w pierwszym kwartale 2015 roku wyniosła (według danych Narodowego Banku Polskiego) 4053 zł za m kw. Cena transakcyjna jest o ponad 300 zł niższa. Ile zapłacimy za własne M, zależy oczywiście od lokalizacji, wielkości, technologii budowlanej, wyposażenia. Przeglądając portale branżowe zobaczymy, że najdroższe są mieszkania w centrum, na Ślichowicach i Baranówku. Tam ceny zaczynają się od 4,5 tys. zł za m kw. i nie ma co liczyć na zniżki. Najtaniej nowe lokum możemy nabyć na Czarnowie i Herbach – oferty rozpoczynają się z reguły od kwoty nieco ponad 3 tys. zł za m kw. Ale są też tańsze.
– Najważniejsza jest lokalizacja i stan wykończenia – mówi pan Wojciech z jednej z kieleckich agencji nieruchomości. – Mieszkania położone w atrakcyjniejszych miejscach są droższe. Takie czynniki można wymieniać w nieskończoność. Należy do nich choćby stan: często kupujący chcą mieszkań, w których nie muszą przeprowadzać remontu..
– Przy zakupie mieszkania trzeba iść na kompromis. Często mniej atrakcyjny widok, wyższe piętro może nam pomóc urwać kilkadziesiąt złotych na metrze – mówi pan Marcin, który nie tak dawno kupował mieszkanie.
Rynek pierwotny? OK!
W ostatnim roku odnotowano spadek budowy nowych mieszkań –powstało ich 669. Jednak w każdym z poprzednich pięciu lat przybywało ich ponad tysiąc, dlatego z ich dostępnością nie ma najmniejszego problemu. Średni koszt metra kwadratowego na rynku pierwotnym wyniósł w pierwszym kwartale 2015 roku 4856 zł. Najczęściej budowane są lokale mniejsze, głównie dwupokojowe.
- Takie łatwiej sprzedać, bo są po prostu tańsze. Mało kogo stać na duży apartament – wyjaśnia Katarzyna Wieczorek-Poniewierska, współwłaścicielka „PHP Poniewierski”.
Kiedy najlepiej zdecydować się na kupno u dewelopera? – Najwięcej klient może zyskać wtedy, kiedy podpisze umowę jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Wówczas może liczyć na obniżkę. Musi jednak pamiętać, aby dewelopera sprawdzić, bo może się okazać, że mieszkanie ma tylko na papierze – dodaje Wieczorek-Poniewierska. Pamiętajmy też, że kiedy kupujemy mieszkanie na rynku pierwotnym, musimy przegotować jeszcze nieco pieniędzy na jego wykończenie, bowiem zwykle dostajemy je w stanie surowym.
Skąd wziąć pieniądze?
Generalnie mało kogo stać na to, aby wyłożyć na nowe mieszkanie kilkaset tysięcy złotych. Dlatego po pomoc zwracamy się do banków. Te w ostatnim czasie niechętnie przydzielają kredyty i w najbliższych latach to się nie zmieni: przy kupnie mieszkania potrzebny będzie coraz większy wkład własny, od 2016 roku już 15 procent.
Przy zaciąganiu kredytu najważniejsza jest zdolność kredytowa. Co zrobić, aby ją zwiększyć i w oczach banku stać się bardziej wiarygodnym?
Przy zaciąganiu kredytu najważniejsza jest zdolność kredytowa. Co zrobić, aby ją zwiększyć i w oczach banku stać się bardziej wiarygodnym?
Przypomnijmy, że od 2014 roku funkcjonuje w Polsce rządowy program „Mieszkanie dla młodych” – w jego ramach państwo pomaga w nabyciu pierwszego mieszkania ludziom, którzy nie ukończyli 35 lat. Pomoc polega na jednorazowym dofinansowaniu wkładu własnego w momencie wypłaty kredytu hipotecznego. Pierwszego września weszły w życie nowe przepisy: teraz na wsparcie mogą liczyć również ci, którzy mieszkanie nabywają na rynku wtórnym, a nie, jak miało to miejsce dotychczas, tylko na pierwotnym. Większą pomoc otrzymają też rodziny wielodzietne: przy trójce dzieci beneficjent może uzyskać 30 procent dofinansowania. Przy zakupie mieszkania o powierzchni 65 m kw. daje to niebagatelną kwotę 120 tys. zł.
***
W PRL czekaliśmy na mieszkanie 10-15 lat. Niekiedy dłużej. Czasy się jednak zmieniły – własne M możemy mieć niemal od ręki. Tylko co z tego, skoro aby na nie zarobić lub je spłacić, potrzeba właśnie tych 10-15 lat. Tak koło się zamyka. To przykra prawda: najszybciej zarobić na mieszkanie pracując na Zachodzie, co już dawno zrozumiało dwa miliony młodych Polaków. I ten trend szybko się nie zmieni.
Damian Wysocki