PUBLICYSTYKA
Taniec wychowuje
Rozmowa z Anną Kęćko, założycielką Świętokrzyskiego Klubu Tańca „Jump”.
– Każda z dyscyplin sztuki niejedno ma imię. Jakie imię nosi taniec Anny Kęćko?
– W swojej wieloletniej karierze tanecznej i trenerskiej zawsze kierowałam się hasłem „Taniec to niezwykłość życia, zamknięta w tchnieniu muzyki duszy i ciała”. Zamyka się też w nim moje pojmowanie tańca. Dla mnie jest on nie tylko pasją, ale i sposobem na życie. Widzę go wszędzie, gdzie tylko spojrzę. Przekazuję swoim podopiecznym, aby nie zamykali się na jedną dyscyplinę taneczną. Zawsze namawiam ich do spróbowania czegoś nowego. Każdy tancerz powinien postrzegać to, co robi, jako źródło wiedzy.
– W którym momencie zdecydowała Pani, że taniec jest tym, czym warto się zająć w życiu?
– To długa historia. Tak naprawdę był on ze mną w przedszkolu, szkole podstawowej, średniej, na studiach i pozostaje przy mnie do dziś. Już jako zawodniczka w wieku 15 czy 16 lat stwierdziłam, że chcę się całkowicie poświęcić tańczeniu. Rodzice nie do końca koniecznie zgadzali się z moim wyborem, więc zawsze starałam się dużo uczyć i mieć dobre stopnie w szkole.
– Żeby się nie czepiali…
– Tak, dokładnie. Znalazłam czas na szkołę, ukończenie trzech kierunków studiów i taniec. To także przesłanie dla młodych ludzi, że wszystko da się połączyć. Można dużo się uczyć i mieć przy tym pasję, która jest bardzo ważna w życiu.
– Czy kariera tancerza jest bardzo ciernista?
– Nie jest to droga prosta. Kariera taneczna wiąże się z rezygnacją z różnych przyjemności oraz życia prywatnego. Jedni idą na imprezę, drudzy jadą na wycieczkę, a w tym samym czasie trzeba jechać na turniej albo iść na ważny trening. Dla młodych ludzi to trudne wybory. Widzę po swoich wychowankach, że oni w takich sytuacjach zawsze wybierają taniec. Cieszy mnie, że dzięki temu, co im przekazujemy, rezygnują z dużej ilości alkoholu, palenia papierosów, narkotyków, że dostrzegają ciekawsze rzeczy. A taniec jest naprawdę piękny!
– Patrząc choćby na to, co dzieje się w Świętokrzyskim Klubie Tańca „Jump”, łatwo zauważyć, że taniec może być sportem, rozrywką, dziedziną sztuki, ale też narzędziem wychowawczym.
– Zdecydowanie tak. W naszym klubie zwracamy uwagę na aspekt pedagogiczny. Ucząc dzieci czy młodzież tańca, wymagamy od nich systematyczności i dyscypliny. To przekłada się na codzienne funkcjonowanie. Rozmawiamy z rodzicami wychowanków i wygląda na to, że taniec pomaga im zorganizować czas, podzielić go na różne obowiązki, w tym na naukę. Wiadomo, że ze szkołą też różnie bywa, ale dzieci, które do nas przychodzą, radzą sobie z problemami oraz obciążeniami emocjonalnymi, takimi jak stres czy strach. Taniec po prostu wychowuje, pokazuje, czym jest wrażliwość, uczy dyscypliny i wdzięku.
– Z moich obserwacji wynika, że tańczących dziewcząt jest zdecydowanie więcej niż chłopców. Jakie są tego powody?
– To zagadnienie bardzo złożone. Dziewczyny mają naturalną potrzebę pokazywania się, zgrabnego poruszania, kokietowania. To widać choćby na dyskotekach, ponieważ na parkiet pierwsza wchodzi płeć piękna. Chłopcy wolą sporty, zwłaszcza te uchodzące za bardziej męskie, jak piłka nożna, koszykówka. Jeśli chodzi o tancerzy-zawodników, to chłopcy lepiej się rozwijają od dziewcząt. Do głosu dochodzi bowiem wielka siła i wola walki. Mówiąc nawiasem, na zakończonych niedawno tanecznych Mistrzostwach Europy, które przygotowaliśmy w Kielcach, wśród zawodników było zdecydowanie więcej mężczyzn niż kobiet.
– No właśnie, za nami wielkie taneczne wydarzenie, które koordynował Świętokrzyski Klub Tańca „Jump”. Lepiej się bawili zawodnicy, goście widowiska czy organizatorzy?
– Sądzę, że wszyscy wynieśli z tych zawodów bardzo pozytywne wrażenia. Na pewno świetnie się bawił nasz DJ! (śmiech). Z kolei tancerze ciężko pracowali i przy tym wytwarzali niezwykłą atmosferę. Nie było rywalizacji wywołującej agresję, wręcz przeciwnie! Ekipy wspierały się nawzajem. A dla nas jako organizatorów było to ogromne wyzwanie.
– Jest w tańcu coś, o czym nie wspomnieliśmy: emocje…
– To prawda. Niesamowity jest dialog pomiędzy tańczącymi kobietą i mężczyzną. To dwa przenikające się i łączące w jedno światy. Dla mnie jako dla tancerki i nauczyciela obserwowanie takiego widowiska jest czymś niezwykłym.
– Dziękuję za rozmowę.
Dariusz Skrzyniarz