PUBLICYSTYKA
Tajemnica orędowniczki „Marmurów”
Do końca nie wiadomo, kiedy stanęła na swoim miejscu. Zapiski historyczne milczą na jej temat, a przekaz ustny krążący od czterech pokoleń znosi badaczy na manowce. Być może powstała za sprawą robotników dzisiejszych Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych, albo znacznie wcześniej, w szczerym polu, przy błotnistym rozjeździe.
Historyków intryguje, górników strzeże. Pomagała konspiracji. Według Zbigniewa Chodaka z Szarych Szeregów, w czasie II wojny światowej polskie podziemie zostawiało tam rozkazy oraz meldunki. Figura Matki Bożej Piekoszowskiej w Kielcach stoi na terenie KKSM-u. Można ją zobaczyć przechodząc ulicą Ściegiennego tuż przy Wojewódzkim Domu Kultury. Ponoć zwrócona jest dokładnie w kierunku Piekoszowa, gdzie stoi jej sanktuarium.
Mieszkańcy miasta znają ją również jako Matkę Bożą przy kieleckich „Marmurach”. Od lat dbają o nią górnicy, którzy co jakiś czas doglądają, czy oby pomalowane jest ogrodzenie, a posadzka wymieniona na tę wykonaną z miejscowego marmuru. – Nasz stosunek emocjonalny do niej zawsze był pozytywny. Mamy na uwadze, że opatrzność boska czuwa nad nami. Byłem świadkiem sytuacji, kiedy pracownicy w nocy, podczas drugiej i trzeciej zmiany, chodzili tam i po prostu się modlili – zdradza mający za sobą 37 lat pracy w firmie Kazimierz Bielecki.
Figura Matki Bożej, od zawsze patronująca robotnikom współczesnych KKSM, jest pół ludową rzeźbą o przeciętnej jakości. – Stąd trudno określić dokładny czas jej powstania – mówi Krzysztof Myśliński z Muzeum Historii Kielc. Badacz jednak potwierdza, że powstała ona na początku XIX wieku. Zdradza to m.in. cokół z wyraźnymi cechami bardzo zapóźnionej rzeźby barokowej. – I to jest mylące przy pobieżnej obserwacji, bo tego rodzaju późnobarokowe formy powróciły pod koniec XIX wieku w sztuce neostylowej, w tym wypadku neobarokowej rzeźbie – dodaje historyk.
Na cokole widnieje mocno nadwyrężona przez czas inskrypcja: „Statua Matki Boski Piękoszowski na pamiątkę westchnienia za dusze S.P. Maryanny z Grzywaczewskich Gwoździowskiey przez męża iey Jozefa wystawiona D. 10. Maja 1822 R”. – Wówczas z całą pewnością stanęła w polu. Ale ta data jest dość nieczytelna – zauważa Myśliński.
Z materiałów archiwalnych można dowiedzieć się, że Gwoździowscy byli starą kielecką rodziną mieszkającą tu już w XVIII wieku. Józef był człowiekiem zamożnym, który jednak w latach 40. XIX wieku nie mieszkał już w Kielcach. – Może był bezdzietny, bo nie wiadomo także, czy ożenił się ponownie po śmierci Marianny. To domysły, ale romantyczne i na podstawie pewnych informacji – spekuluje historyk z Muzeum. Warto dodać, że Grzywaczewscy mieszkali tuż opodal, przy u. Leonarda. Wtedy były to tereny dwóch niewielkich folwarków, położonych tuż za miastem
Dlaczego figurkę upamiętniającą żonę postawił właśnie tutaj? Pytanie staje się tym bardziej intrygujące, bowiem jako możny mieszczanin posiadał dwa znaczne domy przy Rynku. – Mogło się w tym miejscu coś zdarzyć. Może były to jego prywatne grunty rolne już poza miastem, bo za Krakowska Rogatką pola orne były jeszcze w 1872 roku. Dopiero po tej dacie Alfons Welke urządził przy figurze zakłady obróbki kamienia, czyli „Marmury” – dopowiada Myśliński. Z figurą matki Bożej Piekoszowskiej wiąże się jeszcze jedna ciekawostka. Na tyłach rzeźby, w warstwie zaprawy, wydrapana jest data 1928. Być może związana jest ona z naprawą.
Historycy nie wykluczają, że spekulacje kiedyś zostaną odrzucone na rzecz faktów historycznych. Szansą na rozstrzygnięcie wątpliwości, a przede wszystkim poszerzenie wiedzy o dziejach tej okazałej figury jest np. przestudiowanie roczników „Gazety Kieleckiej”, która systematycznie ukazywała się od 1870 roku. – Wielokrotnie ją wertowałem, ale akurat nigdy pod tym kątem. Chyba nie trafiłem na taką informację – przyznaje Myśliński. Na dodatek większość dokumentów kieleckich „Marmurów” przepadło bez śladu.
Maciej Urban