PUBLICYSTYKA
Szukając skarbu
Zaaferowane dzieciaki biegają po Muzeum Diecezjalnym w Kielcach, wpatrują się w obrazy i zaglądają w każdy kąt. Chłopczyk w okularach stoi na środku sali wystawowej z kartką w ręce, zerka na nią i podniecony mówi do siebie szeptem: – Muszę się tylko zastanowić. Tu są wskazówki.
Ten obrazek przywodzi na myśl pewną książkę… Pamiętacie Państwo „Pana Samochodzika i templariuszy” Zbigniewa Nienackiego? Pan Tomasz, historyk sztuki i jednocześnie detektyw amator, wraz z pomysłowymi urwisami szuka skarbu templariuszy ukrytego ponoć gdzieś w Polsce. I jak to z poszukiwaczami skarbów bywa, przeżywa ze swą ekipą liczne przygody.
– Wychowywaliśmy się na książkach Nienackiego. To podobieństwo nie jest przypadkowe – śmieje się Małgorzata Gorzelak, historyk sztuki z Muzeum Diecezjalnego w Kielcach. – Chcemy uzmysłowić dzieciom i młodzieży, że obcowanie ze sztuką może być przygodą. „Poszukiwanie skarbu” to jedna z zabaw-lekcji muzealnych. A skarbów w naszym muzeum nie brakuje. Tylko u nas można obejrzeć tak bogatą kolekcję sztuki średniowiecznej: skrzydła tryptyku św. Jana Jałmużnika z Rakoszyna z około 1500 roku, dzieło Michała Lancza z Kitzingen z pierwszej połowy XVI wieku, ufundowane dla kościoła świętego Wojciecha w Kielcach, czy Tron Łaski z kościoła w Witowie. Do tego gotyckie rzeźby i naczynia liturgiczne. Można długo wymieniać, ale to są nasze najstarsze skarby.
Nic więc dziwnego, że w takiej scenerii dzieci i młodzież się nie nudzą i ruszają w magiczną podróż, pełną sekretów oraz niespodzianek. Drogę wskazują im drogowskazy ukryte w dziełach sztuki, mapach i tajemniczych planach. Każdą podróż pracownicy muzeum przygotowali na miarę odkrywców: inna jest dla maluchów z podstawówki, a inna dla gimnazjalistów.
Muzealnicy proponują też uczniom zabawę w iluzjonistów „Zgadnij, jaki to jest przedmiot”. – Pod czarną materią chowamy coś dziwnego i zaskakującego, jak nieznane już dzisiaj szczypce do wypiekania opłatków czy gotycki zamek do drzwi – opowiada pani Małgorzata. – To nie tylko zabawa. Każde takie spotkanie jest lekcją z pogranicza historii, historii sztuki i kulturoznawstwa. Uczymy miłości do malarstwa, rzeźby, tradycji, naszej kultury. Opowiadamy o Świętym Krzyżu, klasztorach, o patronach i świętych. Przypominamy zapomniane zwyczaje, np. święto Matki Boskiej Jagodnej. Tak nazywa się w tradycji ludowej święto Nawiedzenia Matki Boskiej. Skąd taka nazwa? Wzięła się z legendy, według której brzemienna Maryja szła przez las na spotkanie z Elżbietą i żywiła się jagodami. Dlatego 2 lipca nie wolno było jeść leśnych owoców, aby nie pozbawiać Matki Boskiej pokarmu. Tak narodziła się Matka Boska Jagodna, opiekunka matek i ciężarnych, szczególnie tych, które miały trudności z donoszeniem ciąży albo niedawno straciły dziecko.
Pomieszczenia, w których mieści się muzeum, są także kawałkiem naszej historii, tragicznej i pięknej. To dawne mieszkanie biskupów kieleckich. Tutaj aresztowano biskupa Czesława Kaczmarka. – Mamy zachowaną na ścianie pieczęć UB z tego okresu – dodaje Małgorzata Gorzelak.
– W tym miejscu historia splata się z historią sztuki, prowadząc nas od średniowiecza po czasy współczesne. Tu znajdziemy doskonałe przykłady dzieł sztuki, świadczące o rodowodzie naszego regionu, naszej małej ojczyzny, nierozerwalnie związanej z najstarszym polskim sanktuarium na Świętym Krzyżu – mówi ks. dr Paweł Tkaczyk, dyrektor Muzeum Diecezjalnego w Kielcach.
Mówiąc nawiasem: czy to nie intrygujące, że w powodzi nowych pomysłów na edukację najlepiej sprawdzają się te dawno wypróbowane? Dzieci przecież uwielbiają szukać skarbów i często wracają do muzeum z swoich rodzicami i rodzeństwem. I pokazują skarby – obrazy namalowane ręką mistrzów, cudowne rzeźby i wszystko to, co mieści się w słowie Sztuka.
Dorota Kosierkiewicz