Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

Szkoda czasu na depresję

piątek, 12 kwietnia 2013 13:23 / Autor:
Szkoda czasu na depresję
Szkoda czasu na depresję

Rozmowa z Małgorzatą Maleszą Muczko, specjalistą psychiatrą.

Zły nastrój, lęk, smutek, to depresja?

- Ta choroba musi spełniać wiele kryteriów objawowych i czasowych, a więc lęk i smutek, jak najbardziej, ale także spowolnienie procesów psychicznych i ruchowych. Ludzie w depresji wolniej się ruszają, z trudem skupiają uwagę, mają poczucie gubienia pamięci, cierpią na zaburzenia rytmów okołodobowych, czyli zaburzenia snu, łaknienia, spadek wagi. Takie osoby całe swoje życie bilansują „na nie” i ten stan utrzymuje się ciągle, przez co najmniej dwa tygodnie.

Można sobie samemu poradzić z depresją?

- Z głęboką depresją na pewno nie. Wtedy, do objawów które wymieniłam, dochodzą także urojenia grzeszności, winy, myśli samobójcze.

Czy zatem człowiek w takim stanie w ogóle może pomyśleć, że potrzebuje pomocy?

- Z jednej strony zdarzają się pacjenci, którzy sami siebie poprawnie diagnozują, ale wielu jest takich, którzy tego nie potrafią. Statystyki mówią o 20 procentach populacji cierpiących na depresję, lecz my wiemy, że to liczby zaniżone, bo jednym z jej objawów są uczucia rezygnacji i poddania się, wykluczające szukanie pomocy. Wiele osób trafiających do mnie jest po wstępnej diagnozie otoczenia. Mówią: „Nie mogę spać pani doktor, a w pracy koleżanki twierdzą, że ciągle jestem smutna”. Depresja rozwija się bardzo powoli, ale gdy mamy obok kochające albo zaprzyjaźnione osoby, możemy z nią skutecznie walczyć.

Nie wiem czy to kwestia przypadku, czy mody, ale ciągle słyszę o depresjach. Wszyscy chorujemy?

- Absolutnie nie. Gdy do mojego gabinetu energicznie wchodzi nienagannie umalowana i starannie ubrana kobieta, która już w progu twierdzi, że ma depresję, to wiadomo, że o chorobie mowy być nie może. Depresja nie pozwala na precyzję, na takie zainteresowanie się sobą, swoim wyglądem.

Więc to zaledwie spadek nastroju?

- Nie bagatelizujmy. Chyba, że ten spadek wyleczymy zakupem nowego ciuszka. Ale mówiąc poważnie: niepokojące są zaburzenia nastroju typu depresyjnego, obecnie wiodące wśród zaburzeń psychicznych. Dostrzegam ich coraz więcej u młodzieży, która nie radzi sobie z obciążeniami codziennego życia. Młodzi ludzie mają słabsze mechanizmy obronne niż pokolenie, które przetrwało komunizm i transformację. Do tego dochodzą środki psychoaktywne. Mój pacjent, menadżer firmy podejrzewający u siebie depresję, mówił ciągle o szefowej, która się na niego uwzięła. On cierpiał jedynie na zaburzenia adaptacyjne. Ale pewna uczennica liceum, apatyczna, smutna, bojąca się szkoły, stroniąca od rówieśników, miała poważny problem.

Można ustrzec się takich nastrojów i samej depresji?

- Nie znam profilaktyki tego schorzenia. Trzeba wejść od razu z lekami, bo wtedy terapia będzie szybsza. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z depresją endogenną, nie potrzebującą żadnego powodu aby zaatakować. Są też depresje reaktywne, będące reakcją na konkretne traumatyczne wydarzenia życiowe. Nie może być podziału na ważne i nieważne powody, z powodu których zaczynamy chorować. Miałam przypadek samotnej osoby z bardzo głęboką depresją, z głębokimi zaburzeniami. Powodem była strata… psa. Ale leczę też pacjentów wydawałoby się spełnionych, którzy odnieśli sukces zawodowy, materialny, rodzinny…

Powoli przełamujemy lęk przed rozpoznaniem psychiatrycznym, ale boimy się przyjmowania leków antydepresyjnych, bo podobno uzależniają.

- To zupełnie nieuzasadniony strach. Leki nowej generacji są dobrze tolerowane, skuteczne, nie mają zbyt wielu objawów ubocznych. Każdy ma złe dni, sami z nimi powinniśmy się spróbować uporać. Ale jeśli te złe dni zbyt długo nam doskwierają, pamiętajmy: prawidłowe leczenie powoduje, że objawy ustępują. Szkoda czasu na stany depresyjne. W każdym wieku.

Dziękuję za rozmowę.

Marzena Sobala

- Zły nastrój,  lęk, smutek, to depresja?

- Ta choroba musi spełniać wiele  kryteriów objawowych i czasowych, a więc lęk i smutek, jak najbardziej, ale także spowolnienie procesów  psychicznych i ruchowych. Ludzie w depresji wolniej się ruszają, z trudem skupiają uwagę, mają poczucie gubienia pamięci, cierpią na zaburzenia rytmów okołodobowych, czyli zaburzenia snu, łaknienia, spadek wagi. Takie osoby całe swoje życie bilansują „na nie” i ten stan utrzymuje się ciągle, przez co najmniej dwa tygodnie.

- Można sobie samemu poradzić z depresją?

- Z głęboką depresją na pewno nie. Wtedy, do objawów które wymieniłam, dochodzą  także  urojenia grzeszności, winy,  myśli samobójcze.

-  Czy zatem człowiek w takim stanie w ogóle może pomyśleć, że potrzebuje pomocy?

- Z jednej strony zdarzają się pacjenci, którzy sami siebie poprawnie diagnozują, ale wielu jest takich, którzy tego nie potrafią. Statystyki mówią o 20 procentach populacji cierpiących  na depresję, lecz my wiemy, że to liczby zaniżone, bo jednym z jej objawów są  uczucia rezygnacji i poddania się, wykluczające szukanie pomocy. Wiele osób trafiających do mnie jest po  wstępnej diagnozie otoczenia. Mówią: „Nie mogę spać pani doktor, a w pracy koleżanki twierdzą, że ciągle jestem smutna”.  Depresja rozwija się bardzo powoli, ale gdy mamy obok kochające albo zaprzyjaźnione osoby, możemy  z nią skutecznie walczyć.

- Nie wiem czy to kwestia przypadku, czy mody, ale ciągle słyszę o depresjach. Wszyscy chorujemy?

- Absolutnie nie. Gdy do mojego gabinetu energicznie wchodzi  nienagannie umalowana i starannie ubrana kobieta, która już w progu twierdzi, że ma  depresję, to wiadomo, że o chorobie mowy być nie może. Depresja nie pozwala na  precyzję, na takie zainteresowanie się sobą, swoim wyglądem.

- Więc  to zaledwie spadek nastroju?

- Nie bagatelizujmy. Chyba, że ten spadek wyleczymy zakupem nowego ciuszka. Ale mówiąc poważnie: niepokojące są zaburzenia nastroju typu depresyjnego, obecnie  wiodące wśród zaburzeń psychicznych.  Dostrzegam ich  coraz więcej  u młodzieży, która nie radzi sobie z obciążeniami codziennego życia. Młodzi ludzie mają słabsze mechanizmy obronne niż pokolenie, które przetrwało komunizm i transformację. Do tego dochodzą środki psychoaktywne. Mój pacjent, menadżer firmy podejrzewający u siebie depresję,  mówił ciągle o szefowej, która się na niego uwzięła. On cierpiał jedynie na zaburzenia adaptacyjne. Ale pewna uczennica liceum, apatyczna, smutna, bojąca się szkoły, stroniąca od rówieśników, miała poważny problem.

- Można ustrzec się takich nastrojów i samej depresji?

- Nie znam profilaktyki tego schorzenia. Trzeba wejść od razu z lekami, bo wtedy terapia będzie szybsza. Zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z depresją  endogenną, nie potrzebującą żadnego powodu aby zaatakować. Są też depresje reaktywne, będące reakcją na  konkretne traumatyczne wydarzenia życiowe. Nie może być podziału na ważne i nieważne powody, z powodu których zaczynamy chorować. Miałam przypadek samotnej osoby z bardzo głęboką depresją, z głębokimi zaburzeniami. Powodem była strata… psa. Ale leczę też pacjentów wydawałoby się spełnionych, którzy odnieśli sukces zawodowy,  materialny, rodzinny…

- Powoli przełamujemy lęk przed rozpoznaniem psychiatrycznym, ale boimy się przyjmowania leków antydepresyjnych, bo podobno uzależniają.

- To zupełnie nieuzasadniony strach. Leki nowej generacji są dobrze tolerowane, skuteczne, nie mają zbyt wielu objawów ubocznych. Każdy ma złe dni, sami z nimi powinniśmy się spróbować uporać. Ale jeśli te złe dni zbyt długo nam doskwierają, pamiętajmy: prawidłowe leczenie powoduje, że objawy ustępują. Szkoda czasu na stany depresyjne.  W każdym wieku.

- Dziękuję za rozmowę.

Marzena Sobala

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO