PUBLICYSTYKA
Szczepić, nie szczepić?
Kielce są pionierem bezpłatnych szczepień przeciwko pneumokokom, meningokokom i wirusowi HPV. Na ich dofinansowanie Urząd Miasta przeznaczył w tym roku ponad 2,5 miliona złotych. Wiele osób wciąż jednak unika szczepień, nawet tych obowiązkowych. Lekarze przekonują, że obawy są bezzasadne.
Jak informuje Agata Wojda, rzecznik wojewody świętokrzyskiego, w grudniu 2014 roku od obowiązku zaszczepienia dzieci uchylało się w naszym regionie 135 opiekunów prawnych. W czerwcu 2015 roku liczba ta wzrosła do 155. W rezultacie nie zostało zaszczepionych 148 dzieci.
Bezpieczne i potrzebne?
Jak się okazuje, rodzice nie szczepią swoich pociech głównie z obawy przed powikłaniami poszczepiennymi. – Jest coraz więcej przypadków autyzmu. U córki znajomej objawy tej choroby pojawiły się niedługo po szczepieniu. Może to tylko zbieg okoliczności… Niby żadne badania tego nie potwierdzają, ale też nie można takiego związku stuprocentowo wykluczyć – mówi pan Andrzej. – Możliwych powikłań jest bez liku. Gdyby to była sprawa tylko drobnych problemów, jak obrzęk, gorączka czy zmiany nastroju, to nic by się nie działo. Są jednak również dużo poważniejsze skutki, które zagrażają zdrowiu, powodują trwałe inwalidztwo, a nawet prowadzą do śmierci.
Pan Andrzej uważa, że w przypadku szczepień nie wiadomo, co jest prawdą i komu wierzyć. Twierdzi, że ogromny wpływ na propagowanie szczepień mogą mieć na przykład koncerny farmaceutyczne: – One sponsorują większość badań, bo przecież żyją ze sprzedaży leków. To normalne, że sięgają po różne metody, by tę sprzedaż zwiększyć.
Mężczyzna dodaje, że o skuteczności niektórych szczepień będzie można przekonać się dopiero za kilka lat. – Tak jest na przykład w przypadku wirusa HPV. O wynikach tych szczepień przekonamy się najwcześniej za 20 lat. Być może rzeczywiście spadnie liczba zachorowań. Tylko że równie dobrze poprawa może nastąpić z zupełnie innej przyczyny. I co wtedy? Nadal będzie się szczepić, chociaż bez żadnego sensownego uzasadnienia – kwituje pan Andrzej.
Zaznacza, że nie neguje całkowicie sensu przeprowadzania szczepień. Widzi natomiast dużo obszarów wymagających poprawy. – Może niektóre są zupełnie niepotrzebne, a inne należałoby zmienić. Powinniśmy uzyskiwać u lekarza rzetelną informację i pomoc w wyborze właściwej szczepionki – uważa.
Skrupulatnie przebadane
Lekarze uspokajają jednak, że obawy są niepotrzebne, a szczepienia stanowią potężną broń w walce z chorobami, które niegdyś dziesiątkowały ludzkość. – Postęp cywilizacyjny jest tak duży, że wyobrażenia o szczepieniach z czasów Pasteura nie mają dziś absolutnie żadnego odniesienia do rzeczywistości. Dzięki bardzo wysokiemu poziomowi technologicznemu dopuszczane do obrotu szczepionki są naprawdę niezwykle skrupulatnie przebadane i nie stanowią zagrożenia populacyjnego – uspokaja dr nauk medycznych Marian Patrzałek, pediatra i specjalista chorób zakaźnych. – Oczywiście każdy organizm jest inny i w związku z tym mogą się zdarzyć powikłania. Jeżeli jednak występują one rzadziej niż w jednym przypadku na milion, produkt jest dopuszczany do powszechnego użytku.
Do zwyczajnych i nie stanowiących zagrożenia odczynów zalicza się na przykład gorączkę i zaczerwienienia. – Stanowią one około 15 procent przypadków i są dowodem aktywności biologicznej organizmu, choć często rozbudzają obawy rodziców przed szczepieniami. Wynikają one z troski, ale to błędne myślenie – mówi Patrzałek.
Pediatra wyjaśnia także, iż związek szczepień z autyzmem został zdecydowanie wykluczony. – Problem zależności między szczepionką przeciw odrze a zachorowalnością na autyzm jest przestudiowany chyba najdokładniej ze wszystkich. Ani jedno z tysięcy wykonanych w tej sprawie badań nie potwierdza takiego związku – podkreśla lekarz. Wyjaśnia także, iż obawa przed podobnym powikłaniem ma swoją genezę w… jednym artykule: – Pewien nieodpowiedzialny lekarz wydrukował krótką notkę na temat dziewięciorga autystycznych dzieci. Jej pokłosiem stała się lawina obaw.
Statystyki potwierdzają
Doktor Patrzałek podkreśla, że szczepienia są dziś jedyną naprawdę skuteczną formą ochrony przed chorobami wywoływanymi przez czynniki zakaźne. – Do najbardziej bezwzględnych zabójców wśród wirusów należą pneumokoki. Właśnie dlatego od 2006 roku zaleca się szczepienie przeciwko nim. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Przed wprowadzeniem tych szczepień notowaliśmy w kieleckim szpitaliku 130-150 przypadków zapalenia płuc wśród dzieci w wieku od 1 do 2 lat. Już po roku od rozpoczęcia programu szczepień nastąpił spadek zachorowań o około 60 procent. Po kilku latach nosicielstwo najbardziej agresywnych pneumokoków wynosi w Kielcach zaledwie 5 procent, podczas gdy w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie takie szczepienia nie są darmowe, liczba ta oscyluje wokół 60 procent – mówi lekarz. Zachęca również do szczepień przeciwko wirusowi HPV: – Jego związek z powstawaniem raka szyjki macicy jest jednoznacznie potwierdzony. Nie bez kozery niemiecki profesor otrzymał za to odkrycie Nagrodę Nobla. Szczepienie przeciwko HPV jest więc inwestycją w przyszłość.
***
Pediatra uważa, że nieszczepienie dzieci jest niebezpieczne. – To narażanie naszych pociech na chorobę, a nawet śmierć. Ludzie są wolni, ale muszą pamiętać o tym, że za swoje decyzje powinni brać pełną odpowiedzialność. Zwłaszcza że nie dotyczą one ich samych – kończy.
Paweł Nowak