PUBLICYSTYKA
Sinusoida Effectora
Dziewięć zwycięstw i 21 porażek – to bilans siatkarzy Effectora w fazie zasadniczej PlusLigi. Kielczanie 11 i 13 kwietnia będą walczyć o utrzymanie trzynastego miejsca na koniec sezonu.
Jeśli wygrają, osiągną dokładnie taki sam wynik, jak w zeszłym roku. Tyle że wtedy liga liczyła czternaście zespołów i nie trzeba było walczyć w barażu o pozostanie w niej. Po zmianie przepisów do czternastki dołączyły GKS Katowice i Espadon Szczecin. I to właśnie na rzecz beniaminka ze Szczecina Effector stracił szansę gry o jedenastą pozycję. Kielczanie toczyli rywalizację o to miejsce do ostatniej kolejki, jednak w bezpośrednim pojedynku przegrali ze szczecinianami na własnym terenie 2:3. W play-off'ach zmierzą się teraz z BBTS Bielsko-Biała.
Tanik za Daszkiewicza
Trzynaste lub czternaste miejsce nie do końca oddaje jakość gry zespołu z Kielc w tym sezonie. Effector zaczął całkiem nieźle. Po dziewięciu kolejkach był w połowie stawki z pięcioma zwycięstwami na koncie, czyli tyloma, z iloma kielecki zespół zakończył cały poprzedni sezon. Duża w tym zasługa atakującego Leo Andricia, który w kilku pierwszych spotkaniach zdobywał po ponad 20 punktów. Kryzys przyszedł pod koniec listopada i trwał aż do początku lutego. W tym czasie kielczanie przegrali jedenaście meczów z rzędu, większość do zera. Gorszą serię zanotowali tylko siatkarze AZS Częstochowa, którzy nie odnieśli zwycięstwa przez 14 kolejek.
15 grudnia, po piątej kolejnej porażce, zarząd klubu zdecydował się zwolnić trenera Dariusza Daszkiewicza – czarę goryczy przelała porażka 0:3 z Espadonem Szczecin. Decyzja była jednak o tyle zaskakująca, że pomimo przegranych zespół i tak odnotował najlepszy początek sezonu, a szkoleniowiec wyrastał na legendę Effectora, bowiem prowadził drużynę przez siedem lat z roczną przerwą. Na cztery mecze stery przejął jego asystent Adam Swaczyna, a na początku stycznia w klubie zameldował się Sinan Tanik. Turek nie miał do tej pory większego doświadczenia w roli trenera, ale znalazł wspólny język z siatkarzami i wyprowadził zespół na prostą. Jego bilans to cztery wygrane i osiem porażek.
– Po pierwszych meczach myśleliśmy, że będzie lepiej. Stać nas było na miejsce w czołowej dziesiątce. Potem jednak przyszedł bardzo długi kryzys, który tak naprawdę trudno wytłumaczyć. Dobrze, że zespół potrafił się podnieść pod koniec sezonu – uważa Adam Swaczyna, drugi trener Effectora.
Komenda jak Bieniek?
Fani zespołu z Kielc musieli przeżywać w tym roku sinusoidę nastrojów. Na szczęście w Effektorze nie zabrakło jasnych punktów. Jednym z nich – kto wie, czy nie najjaśniejszym – był młody rozgrywający Marcin Komenda. 21-latek utrzymywał równą formę przez cały sezon, a jego grę zauważył nowy selekcjoner reprezentacji Polski, który powołał go do szerokiej kadry na zbliżające się turnieje. Komenda może pójść w ślady Mateusza Bieńka. – Dla mnie bardzo ważna jest regularna gra, a w Kielcach jak na razie mogę na to liczyć. Jeszcze nie podjąłem decyzji, gdzie będę występował w przyszłym sezonie. Na tę chwilę jestem zawodnikiem Effectora – mówi młody rozgrywający.
Strata Komendy byłaby na pewno ciosem dla kielczan, ale w najbliższych miesiącach rewolucji w składzie raczej nie będzie. Część kluczowych zawodników ma podpisane kontrakty na przyszły rok. Są to: Jakub Wachnik, Maciej Pawliński oraz utalentowany Michał Superlak, który w ostatnich meczach imponował grą na pozycji atakującego. Prawdopodobnie z klubem pożegnają się: Bartosz Bućko, Krzysztof Antosik, Leo Andrić oraz Jędrzej Maćkowiak.
Piotr Natkaniec