Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Rolnik liczy… straty

poniedziałek, 17 sierpnia 2015 08:56 / Autor: Tygodnik eM
Rolnik liczy… straty
Rolnik liczy… straty
Tygodnik eM
Tygodnik eM

Za kilogram brzoskwiń punkty skupu proponują rolnikom 50 groszy. W sklepie za tę samą ilość musimy zapłacić… dziesięć razy tyle. Podobnie jest ze śliwkami: skupuje się je po 40 groszy, a w supermarkecie zapłacimy minimum 5 złotych. I tak jest ze wszystkim, co rośnie na polskich polach.

W tym roku zaczęło się od truskawek, choć z nimi, jak przyznają rolnicy, nie było aż tak źle: – W skupach płacono nam od 4 złotych do 5 złotych 50 groszy. Przynajmniej koszty produkcji się zwróciły – mówi pan Stefan, jeden z producentów. Za to katastrofalnie było z czarną porzeczką, bo od początku sezonu cena za te owoce w punktach skupu nie przekroczyła 40 groszy za kilogram, a w szczególnie drastycznych przypadkach wynosiła 27 groszy.

– Sprawa była i jest naprawdę poważna – mówi Adam Fura, dyrektor sandomierskiego oddziału Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Modliszewicach. – Ceny proponowane w skupach są absurdalne. Rolnikowi nie opłaca się w tej chwili praktycznie żadna uprawa. Najlepszy przykład mieliśmy właśnie z porzeczką. Przy plonie sześciu ton z hektara koszt wyprodukowania  jednego kilograma owoców to 1,60 zł. Zatem cena skupu pokrywała zaledwie jedną czwartą kosztów produkcji.

Dyrektor podaje kilka przyczyn takiej sytuacji. Pierwszą jest ogromna nadprodukcja porzeczki. Cztery lata temu cena w skupach za jeden kilogram tych owoców wynosiła od 4 do 5 złotych. Z obsadzonych 25 tysięcy hektarów rolnicy dostarczali około 120 ton porzeczek i taka ilość w zupełności wystarczała. Dobre ceny skupu spowodowały jednak, że sąsiedzi plantatorów porzeczki zaczęli ją intensywnie nasadzać. Dzisiaj rośnie ona na co najmniej 40 tysiącach hektarów, a zbiór to ponad 240 ton. Nie ma więc mowy o jakiejkolwiek konkurencyjności, która napędzałaby wzrost cen. Podobnie dzieje się z innymi owocami.

Kolejną przyczyną złej sytuacji rolników jest – według dyrektora Fury – monopol na rynku: – Dziewięćdziesiąt procent przetwórstwa owocowego dostało się w ręce trzech wielkich koncernów: niemieckiego, austriackiego i duńskiego. To one dyktują  ceny, proponują umowy kontraktacyjne z tak zwaną ceną dnia, którą oczywiście same ustalają. Społeczeństwu wmawia się, że rolnicy nie chcą podpisywać tych umów, ale nikt już nie mówi o powodach. Ciekaw jestem czy ktokolwiek, kto mieszka w mieście, podpisałby umowę o pracę, zgodnie z którą o tym, ile zarabia, dowiadywałby się w dniu wypłaty.

Adam Fura zaznacza, że konieczne jest wprowadzenie ceny gwarantowanej: – Sądzę, że rolnicy chętnie podpisaliby umowę, w której byłaby ustalona konkretna cena obowiązująca obie strony. Ważne jest także, by producenci mieli możliwość zakładania własnych przetwórni. Jeśli pozwoli im się sprzedawać towar, nie będą uzależnieni od dużych przetwórców.

– Polskich rolników ma się dziś za nic – mówi pani Marianna Wcisło, uprawiająca warzywa i owoce w jednej z podkieleckich wsi. – Traktuje się nas gorzej niż zwierzęta. Rząd woli sprowadzić z zagranicy, niż dopłacić polskim sadownikom. Mamy wyrzucać nasze polskie, zdrowe produkty i żywić się chemią sprowadzaną z innych krajów?! Przecież to jest zgroza!

Iwona Gajewska

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO