PUBLICYSTYKA
Rolnictwo ekologiczne – warto!
Globalne ocieplenie, coraz więcej chemii w jedzeniu, ludzie coraz słabsi – wszyscy to powtarzamy, choć zwykle nie zastanawiamy się nad przyczyną tych zjawisk. A jest ona oczywista: szkodliwa działalność człowieka.
Do gleby trafia coraz więcej sztucznych nawozów. Co zrobić, by to zmienić? Ekolodzy widzą ratunek w rolnictwie ekologicznym. Jak podkreślają, tylko ograniczenie albo wręcz zaprzestanie stosowania szkodliwych substancji i oprysków oraz naturalne metody upraw mogą poprawić jakość ziemi, a tym samym przyczynić się do produkcji zdrowej i wartościowej żywności.
Jak jest?
Tymczasem rolnicy stosują coraz to nowsze chemikalia. – Oczywiście, w środowisku występują także naturalne zjawiska, które wpływają na jakość gleby. Niemniej jednak człowiek również ma na nią duży wpływ. Najbardziej szkodliwe dla naszej ziemi są wszelkiego rodzaju środki chwastobójcze. Co prawda herbicydy obecnie stosowane mniej trują środowisko niż te, których używano jeszcze kilkanaście lat temu, ale nie są całkowicie obojętne – mówi Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.
Jego zdaniem duży problem stanowi dziś nie tyle samo stosowanie chemikaliów, co używanie ich w… nieodpowiednim czasie. – Bardzo często rolnicy lub sadownicy stosują te środki nieostrożnie, niekiedy zbyt późno albo za wcześnie. Stąd też słyszymy między innymi o zatrutych pszczołach. Swego czasu było głośno o tym, że w owocach znaleziono ślady pestycydów. Powodem tego mogły być właśnie zbyt późne opryski – tłumaczy Ciźla.
Niezdrowe, a stosujemy
Wszyscy wiedzą, jak chemikalia szkodzą glebom i uprawom, a jednak je stosują. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. – Brakuje nam czasu. Każdy chce uzyskać jak najlepsze plony jak najszybciej. Kiedyś stosowano płodozmian, dzięki niemu gleba miała czas na odpoczynek, było mniej chorób i szkodników. Chwasty zaś plewiło się. Dziś praktycznie nikt nie zawraca sobie tym głowy. Monokultura stała się czymś normalnym. Używamy chemikaliów, by było łatwiej, szybciej i efektowniej. To nie dotyczy wyłącznie uprawy roślin, ale także hodowli zwierząt. Kiedyś hodowla kurczaka trwała sześć miesięcy, obecnie zaledwie sześć tygodni. To samo z tucznikami: dawniej, aby uzyskały odpowiednią masę, potrzebowały od dziewięciu do dwunastu miesięcy. Dziś wystarczą trzy – wyjaśnia Ciźla.
Jego zdaniem swoją cegiełkę dokładają sami konsumenci, którzy wybierają tylko ładne i okazałe płody ziemi. – Wiadomo, że produkt ekologiczny nie zawsze wygląda tak ładnie, jak pochodzący z uprawy konwencjonalnej. A przecież jest dużo zdrowszy. Należy zatem wpłynąć na świadomość społeczeństwa. Bo jeżeli będzie zapotrzebowanie na produkty ekologiczne, to rolnicy i sadownicy chętniej zastosują takie metody upraw. Będzie im się to po prostu bardziej opłacało – podsumowuje prezes.
***
A skorzystają na tym wszyscy. Rolnictwo ekologiczne nie tylko wpłynie na jakość gleby i całego środowiska, ale także na jakość życia społeczeństwa. Żyzna i pozbawiona trujących chemikaliów gleba oznacza bowiem zdrowe produkty, co z pewnością przyniesie poprawę naszego dobrostanu. Ale, jak już zauważyliśmy, wybór należy do nas samych. Oby tylko był słuszny!
Iwona Gajewska