Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Rodzice na pół etatu

piątek, 10 kwietnia 2015 14:12 / Autor: Maciej
Rodzice na pół etatu
Rodzice na pół etatu
Maciej
Maciej

Rozwody są dziś zjawiskiem powszechnym – to nie tylko cierpienie rodziców, ale i dzieci. Różnica charakterów, nieumiejętność radzenia sobie z problemami, pochopnie podjęta decyzja o małżeństwie… Dorośli często zapominają, że ich pociechy nie są tylko biernymi widzami smutnego spektaklu.

Marcin nazywa siebie „dzieckiem z rozbitej rodziny”. Dziś jest już dorosłym mężczyzną, ale kontakt z ojcem urwał się, gdy był małym chłopcem. – Tato pewnego dnia spakował się i zniknął z mojego życia. Wyjechał do swojej nowej kobiety, do innego miasta. Nigdy nie próbował się ze mną skontaktować. Nie miałem ojca na komunii, nie było go w urodziny, nie wysyłał nawet pocztówek na święta – wspomina. – Dla mnie, małego dziecka, to był szok, coś niepojętego. Bo przecież jak mógł ot tak wyjść i wypisać się z rodzicielstwa?

Brak wzorców wyniesionych z dzieciństwa i trudna relacja z ojczymem spowodowały, że Marcin ma dziś ogromne trudności ze stworzeniem stabilnego związku. Wszystkie partnerki wytrzymują z nim co najwyżej kilka miesięcy. Mężczyzna zawsze pierwszy kończy znajomość. – Nie miał mi kto powiedzieć, jak mam dbać o mój obiekt uczuć. To, co do nastolatka mówi mama, nigdy nie zastąpi prawdziwej, męskiej rozmowy ojca z synem. Być może dlatego jestem właśnie taki. Mam jednak nadzieję, że pokonam moje słabości i w końcu stworzę taki związek, w którym nie powielę błędów mojego ojca. Nie chcę być taki jak on – wyznaje Marcin.

Czym skorupka za młodu…

Przypadek Marcina psychologowie sklasyfikowaliby jako DDDR, czyli syndrom dorosłych dzieci rozwiedzionych rodziców. Osoby, które we wczesnej młodości przeżyły rozstanie najważniejszych dla siebie osób, bardzo często mają problem z nawiązywaniem głębszych relacji. Nie potrafią całkowicie zaangażować się w uczucie. – Rozwód rodziców skutkuje nierzadko zachwianiem poczucia własnej wartości w życiu dorosłym. Brak właściwego wzorca w rodzinie sprawia, że ludzie z rozbitych rodzin często nie potrafią dać bliskim sobie osobom poczucia bezpieczeństwa, które jest przecież fundamentem związku – tłumaczy ksiądz doktor Andrzej Drapała, terapeuta rodzin i prezes Stowarzyszenia „Nadzieja Rodzinie”. – Często dochodzi do powielania wzorców: jeżeli dziewczynka była świadkiem znęcania się ojca nad matką, to może w przyszłości odbierać wszystkich mężczyzn jako sprawców przemocy. Jeśli zaś jej mama wyrzuciła tatę z domu, to ona sama może w przyszłości nie chcieć rozwiązywać konfliktów małżeńskich inaczej niż poprzez odcięcie się od męża – dodaje. – Może to mieć również skutki w kształtowaniu tożsamości religijnej. Gdy dziecko z rozbitej rodziny uczy się modlitwy „Ojcze nasz”, to w tworzeniu obrazu Boga siłą rzeczy odnosi się do wizerunku ojca, jaki zna ze swoich doświadczeń. W ten sposób tworzy wypaczoną wizję Boga, na którego nie zawsze może liczyć.

Godziny z tatą

Krzysztof ma ośmioletnią córkę, Olę. Z żoną rozwiódł się dwa lata temu: – Nie potrafiliśmy już ze sobą być. Kiedy spotykaliśmy się w domu, chodziliśmy koło siebie jak cienie. Potem okazało się, że żona jest w ciąży, ale nie ze mną. To przelało czarę goryczy. Córka została przy matce, ja się wyprowadziłem, a na moje miejsce wprowadził się „wujek”. Rozwód bez orzekania o winie…

Dla małej Oli rozstanie rodziców było traumatycznym przeżyciem. Często budziła się w nocy z płaczem, dopytywała, kiedy wróci tata i dlaczego wujek śpi z mamą w łóżku. Nowego partnera mamy nigdy nie nazwała ojcem. – Staram się jej zrekompensować to, że nie ma mnie przy niej cały czas. Widuję się z córką niemal codziennie, ale wiem, że to nic w porównaniu z tym, czego ona potrzebuje. Lgnie do mnie, chodzi za mną krok w krok, a kiedy odwożę ją do matki, zanosi się płaczem i nie chce mnie puścić. Serce mi się wtedy kraje, ale niewiele mogę zrobić – dodaje Krzysztof.

- Nie sposób określić, w jakim wieku dzieci najciężej znoszą rozwód w rodzinie. W każdym momencie życia jest to dla nich po prostu złe – wyjaśnia ksiądz Drapała. – Można jednak śmiało powiedzieć, że w przypadku dzieci w wieku przedszkolnym może dojść do bardzo przykrych konsekwencji, nawet do cofania się w rozwoju. Takie maluchy często się moczą, zaczynają jąkać lub stają się agresywne. Rozwód jest niezwykle ciężkim przeżyciem również dla nastolatków – zwraca uwagę terapeuta. – W tym wieku młodzież przeżywa przecież swoje pierwsze zauroczenia, próbuje tworzyć pierwsze głębsze relacje. Rozstanie rodziców rodzi poważne zagrożenie dla tego, jak młody człowiek będzie budował swoje związki w przyszłości.

* * *

Ksiądz Drapała zauważa, że w Kielcach wciąż brakuje placówek oferujących pomoc osobom przeżywającym kryzys małżeński. Szkoda, bo to często ostatnia deska ratunku dla rozpadających się rodzin. – Zachęcam, by zamiast podejmować decyzję o rozwodzie, najpierw poszukać pomocy właśnie u terapeutów. Może to zaoszczędzić dzieciom wielu krzywd – radzi duchowny.

W Kielcach pomoc dla małżonków oferuje m.in. Świętokrzyskie Centrum Edukacji i Profilaktyki, Specjalistyczny Ośrodek Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie działający przy MOPR oraz Stowarzyszenie „Nadzieja Rodzinie”.

Piotr Wójcik

 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO