PUBLICYSTYKA
Robert, zostań!
Zła wiadomość. Robert de Niro emigruje do Kanady. Nie chce żyć dłużej pod rządami faszysty Donalda Trumpa, który jest Zagrożeniem dla Wartości. Za de Niro pociągną pewnie te tłumy amerykańskich czcicieli demokracji, którzy nie są w stanie pogodzić się z jej wyrokami, co jest zupełnie zrozumiałe: wygrał nie ten, na kogo głosowali!
Całe szczęście, że Jean Claude Juncker mieszka w Brukseli, bo też by się pewnie pakował. Gość, jak przystało na wytrawnego dyplomatę, nawet nie próbuje ukryć rozczarowania. Powiedział, że dwa lata miną, zanim nauczy miliardera, czym jest Europa i jak funkcjonuje. Nie wiem tylko, czy dwa lata wystarczą – przecież nie od dziś wiadomo, że Trump to dziecko specjalnej troski, bo nie żyje z pieniędzy podatnika. Facet doszedł do wszystkiego sam, po drodze trzy razy zbankrutował i trzy razy się odkuł. Ma własny wieżowiec, samolot klasy Air Force One i gwiżdże na pensję prezydenta, co dla Junckera musi być szokujące – w końcu jeśli ktoś nie doi podatników tak jak on i tysiące podległych mu urzędników, jest skończonym frajerem.
No więc Juncker udzieli Trumpowi korepetycji na temat Europy. Pewnie oświeci go w tematach, w których jest najmocniejszy. Na przykład: Jak zbudować przyjemny obóz przejściowy dla uchodźców? Czy istnieje sposób na odróżnienie emigranta od terrorysty? Jakich sal koncertowych unikać w Paryżu? Gdzie uciekać z bulwaru w Cannes? I jakiego koloru kwiatki malować na asfalcie w proteście przeciw zamachom muzułmanów? Wierzę, że Juncker zdąży, zanim uchodźcy rozbiją biwak w jego gabinecie w gmachu Komisji Europejskiej. Ale musi zdążyć. Bo przecież po wyborze Trumpa świat od blisko dwóch tygodni balansuje na krawędzi!
I jeśli się z niej osunie, będzie to wina sfrustrowanych białych biednych, często bezrobotnych rasistów z prowincji, jak swym wytwornym skrzekiem odmalowała profil wyborcy Trumpa Joanna Senyszyn. Profesor Marek Król był bardziej lapidarny i stwierdził, że zagłosowało na niego chamstwo. Och, jak dobrze rozumiem ich rozterki! Jakimż idealnym ustrojem byłaby demokracja, gdyby nie ta hołota, czyli elektorat! Poukładałoby się wtedy wszystko po naszemu, w Stanach do końca świata rządziliby Demokraci, w Europie zieloni lewicowi komuniści, a z czasem na wszystkich kontynentach zainstalowałoby się jakichś wizjonerskich socjalistycznych chadeków. I wtedy, nie oglądając się na głupich wyborców, urządziłoby się prawdziwy raj na ziemi!
Ale elektorat niestety istnieje, więc można tylko westchnąć z łezką w oku:
– Robert, zostań...
Tomasz Natkaniec