PUBLICYSTYKA
Reklamowe porządki
Jedna z kieleckich kamienic, a na jej murach szyldy firm kredytowych, ubezpieczeniowych, kancelarii adwokackiej, fryzjera i kilkunastu innych. Jeśli poczujemy się zagubieni z powodu natłoku banerów reklamowych, możemy odwiedzić gabinet psychologiczny, bo i taki tu znajdziemy. Ale poważnie: czy w końcu doczekamy się uporządkowania reklamowego chaosu? Wygląda na to, że tak.
Problem, z którym polskie miasta zmagają się od lat, może rozwiązać tzw. ustawa krajobrazowa, która weszła w życie przed kilku dniami. Ma ona pomóc samorządom w zadbaniu o ład przestrzenny i ochronę krajobrazu.
– To właściwie jest zmiana kilku ustaw. Przede wszystkim daje samorządom skuteczne narzędzie – same mogą ustalać zasady rozmieszczenia szyldów i reklam małej architektury oraz ogrodzeń – tłumaczy Artur Hajdorowicz, dyrektor Wydziału Planowania Przestrzennego kieleckiego ratusza.
Na takie rozwiązanie czeka wielu mieszkańców. – W niektórych miejscach nie da się patrzeć na ten bałagan. Zastanawiam się, czy lokalni przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że pięć szyldów na jednym metrze kwadratowym to dla nich antyreklama – mówi kielczanin, Mateusz Rutkowski.
Większe miasta wzorem
Zgodnie z ustawą samorząd może przygotować lokalny kodeks, który doprecyzuje zasady umieszczania i wyglądu reklam. – Przygotowujemy się do stworzenia takich przepisów – kontynuuje Hajdorowicz. – Tego w Polsce jeszcze nikt nie próbował. Na mocy ustawy o ochronie zabytków, mówiącej między innymi o parkach kulturowych, uporządkowano jedynie zabytkowe śródmieścia niektórych miast, np. Wrocławia, Krakowa albo Zakopanego. A więc w kwestii zabytkowych centrów miast mamy już pewne wzorce i doświadczenia, ale teraz możemy stworzyć plan dla pozostałych terenów gminy, a to już jest nowością. Na jednej z najbliższych sesji skierujemy pod obrady projekt uchwały o przystąpieniu do prac nad kodeksem. Na pewno potrwają sporo czasu, bo nie wyobrażam sobie, żeby tego typu regulacje wprowadzić bez debaty publicznej – dodaje Hajdorowicz.
Wracając jednak do centrum Kielc: tam zostaną zastosowane dość szczegółowe obostrzenia. – Właściciele będą musieli zwrócić uwagę na wielkość szyldu, procent powierzchni reklamy, czy będzie to tablica, czy kaseton. Uregulowane zostaną powierzchnie szklenia, to, czego nie można zaklejać, a co można. Sam ten fakt spowoduje, że śródmieście zostanie uporządkowane, jednak estetyki nie da się zapisać w paragrafach i trzeba o tym pamiętać – mówi Hajdorowicz.
Opłata poróżni?
A jeśli ktoś się nie podporządkuje? Ustawa wprowadza kary za nielegalne reklamy, które mają wynosić czterdziestokrotność opłat reklamowych ustalonych przez gminę. A opłaty mogą być kością niezgody pomiędzy urzędnikami a przedsiębiorcami.
Maksymalna stawka za reklamę może wynosić 2,50 zł. Do tego dochodzi opłata za metr kwadratowy reklamy, nawet do 20 groszy za dzień. – Łatwo policzyć, że gdyby zastosować najwyższe stawki, jedna reklama średniej wielkości kosztowałaby zainteresowanego ponad tysiąc złotych rocznie – tłumaczy Hajdorowicz.
Tego właśnie boją się średni i mali przedsiębiorcy. – Będzie to dla nas jak kolejny podatek. Miesięcznie zapłacimy około 100-200 złotych, ale dla niektórych to i tak dużo – mówi Robert Urbański, właściciel serwisu samochodowego.
Do tego jednak jeszcze daleka droga, a gmina może zdecydować się na znacznie bardziej liberalne przepisy. I jeszcze jedno: choć ustawa weszła już w życie, to na realne zmiany będziemy musieli poczekać. – Samo uporządkowanie budynku to zaprojektowanie, wykonanie i powieszenie nowych szyldów, a to trwa. No i oczywiście trzeba policzyć wydatki – mówi dyrektor.
Zaczęli już próby
Dlatego też w ostatnim czasie podejmowane są starania, mające choć w niewielkiej części zlikwidować reklamowy chaos. W maju studenci drugiej edycji Włoskiej Szkoły Projektowania przedstawili pomysł ujednolicenia szyldów na kieleckim Rynku. Problem w tym, że na 47 prowadzących tam działalność przedsiębiorców tylko siedmiu nawiązało współpracę.
Kolejna próba to inicjatywa Stowarzyszenia „Kieleckie Inwestycje”. – Nie chcemy czekać, aż wejdą w życie nowe przepisy i działamy w myśl już istniejących. Wybraliśmy kamienice wpisane w rejestr ochrony zabytków: przy ulicy Warszawskiej, na rogu ulicy Kościuszki oraz przy ulicy Sienkiewicza i Dużej. Z pomocą konserwatora zabytków chcemy je oczyścić. Niestety, właściciele i najemcy czekają do momentu, kiedy dostaną ponaglenie – mówi Rafał Zamojski ze Stowarzyszenia.
Do tej pory częściowo udało się oczyścić kamienicę przy ul. Warszawskiej 4. Trwa również postępowanie w sprawie jednej z kamienic przy ul. Kościuszki. – Chodzi przede wszystkim o to, żeby reklamy nie zasłaniały elementów zabytkowych, takich jak żeliwne balkony. Zgodnie z przepisami banery na takim obiekcie można wieszać wyłącznie za zgodą konserwatora. Okazało się, że większość jest wywieszona nielegalnie – dodaje Zamojski.
To jeszcze nie wszystko. – Pod koniec października, w ramach ogólnopolskiej akcji Gazety Wyborczej „Pracownia Miast”, zaczniemy nieformalną debatę z udziałem ekspertów – informuje Hajdorowicz. – Zaproponowaliśmy, żeby jednym z tematów była ustawa krajobrazowa. Mnie zależy na tym, żeby wypowiedział się każdy, kto ma coś do powiedzenia w tej sprawie, czyli architekci krajobrazu, urbaniści, urzędnicy, konserwatorzy zabytków, ale także właściciele nieruchomości, firm reklamowych i przedsiębiorcy. Nie chcę, żeby to było wojowanie na maczugi, a wspólna debata.
Piotr Natkaniec