PUBLICYSTYKA
Polka sprzed lat
W tę niedzielę obchodzimy Dzień Kobiet. To dobra okazja, by przyjrzeć się sytuacji pań przed laty. Czy były uwielbiane? Szanowane? Skazywane na ciężką pracę? Co dało im niezależność i samodzielność?
Przez wieki prawo sprzyjało mężczyźnie, który miał władzę, dziedziczył majątek, sprawował funkcje publiczne. – Kobieta była pod opieką najpierw ojca, a po zamążpójściu - męża. Jeśli ojciec wcześniej zmarł, kuratelę sprawowali bracia ojca lub matki. Wdową zajmował się syn, a jeśli był niepełnoletni lub go nie było, to na przykład brat. Z tej męskiej opieki wzięło się również przybieranie nazwiska niewiasty po mężu – opowiada Krzysztof Myśliński z Muzeum Historii Kielc.
Szlachcianka i chłopka
Sytuacja kobiety różniła się w zależności od warstwy, do której należała. Wśród szlachty od średniowiecza obowiązywał chrześcijański etos rycerski. Zawarte w nim zasady nakazywały m.in. okazywanie damie szacunku i uprzejmości. Kobieta stanowiła obiekt uwielbienia i bezinteresownej opiekuńczości ze strony rycerza. – Mężczyzna nie usiadł, kiedy ona stała, ujmował się też za jej honorem, kiedy ktoś go podważył, co często kończyło się pojedynkiem albo odszczekaniem pod stołem obraźliwych uwag pod jej adresem. Owszem, wśród ziemiaństwa zdarzali się źle wychowani mężczyźni, ale powszechnie nie akceptowano nagannego zachowania wobec dam – wyjaśnia Krzysztof Myśliński. Do dziś z tych szarmanckich zasad zostało choćby przepuszczanie kobiety pierwszej w drzwiach lub całowanie jej w dłoń.
Szarmanckie zachowanie zależało również od wychowania i sytuacji ekonomicznej. Takiego etosu nie było wśród chłopów, stanowiących większość społeczeństwa. Kobieta na wsi nie miała lekko. – Mężczyźnie nie wypadało okazywać uczuć żonie i dzieciom. Do kobiet nawet zwracano się nie ich imionami, ale mężów: Stanisławowo, Marianowo, Janowo – mówi Myśliński.
Podział ról
Różne też było wychowanie chłopców i dziewcząt. – Młodych szlachciców przygotowywano do wojaczki lub prowadzenia majątku, dlatego musieli nabierać określonych cech charakteru: odwagi, otwartości, odpowiedzialności. Dziewczęta miały być skromne, przygotowane do roli żony i matki. Tych umiejętności nabywały przez praktykę – dodaje Myśliński.
Chłopki miały dużo potomstwa. – Urodzenie przed czterdziestką na przykład dziesięciorga dzieci nie było niczym niezwykłym – opowiada historyk. – Panowała wśród nich wysoka śmiertelność. Miały na to wpływ prymitywne warunki higieniczne oraz brak opieki medycznej. Kobiety, mając pod opieką taką gromadę, musiały gotować, prać, szyć, tkać, przygotować jedzenie i ubranie. Zajmowały się wszystkimi pracami gospodarczymi: dojeniem krów, karmieniem świń i drobiu, utrzymaniem porządku, bieleniem chaty, pielęgnacją ogródka warzywnego, pomocą w polu przy sianie, żniwach, kopaniu ziemniaków. Na barkach mężczyzny spoczywały ciężkie prace polowe, opieka nad zwierzętami (szczególnie końmi), utrzymanie w należytym porządku narzędzi rolniczych oraz wymiana handlowa i regulowanie podatków.
Wśród ziemiaństwa i bogatej inteligencji kobieta nie zajmowała się dziećmi osobiście. Od tego były niańki. Prozaiczne zajęcia wykonywała służba. Dziewczęta uczyły się jednak czytania i pisania, prowadzenia domu, wyszywania, gry na fortepianie. Zamożne rodziny ziemiańskie kształciły swoje córki.
Nauka kobiet
Po Powstaniu Styczniowym, kiedy wielu mężczyzn zginęło lub zostało wywiezionych na Sybir, ich obowiązki musiały przejąć kobiety. Uczyły się więc prowadzenia gospodarstwa, warsztatu lub sklepu oraz buchalterii. Sytuacja społeczno-polityczna niejako wymusiła na nich podjęcie nowych wyzwań i coraz śmielej zaczęły upominać się o dostęp do oświaty.
Szkoły dla dziewcząt stanowiły jednak rzadkość. – W Kielcach od lat 30. XIX wieku istniała jedna szkoła elementarna, kształcąca chłopców i dziewczynki. Szkoła powszechna dla dziewcząt z prawdziwego zdarzenia (imienia Marii Konopnickiej, przy ulicy Kościuszki) powstała dopiero w latach międzywojennych. Natomiast w drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku zaczęły działać w naszym mieście prywatne pensje. Nauka w nich była płatna. Prowadziły je: Maria Znojkiewiczowa, Maria Krzyżanowska i Wanda Wolmanowa- Zimnowodowa, która założyła pensję dla dziewcząt żydowskich. – Te trzy panie wpłynęły na zmianę pozycji kobiet w Kielcach. Gdyby nie one, sytuacja dziewcząt byłaby o wiele trudniejsza.Z pensji Znojkiewiczowej powstało później legendarne gimnazjum żeńskie świętej Jadwigi, zaś z Żeńskiego Gimnazjum Handlowego szkoła błogosławionej Kingi – opowiada Krzysztof Myśliński.
Na wsi nie istniało przekonanie, że edukacja jest szansą na lepsze życie. Ponadto za naukę płaciło się, więc niewielu chłopów było na nią stać. Ale nawet bogaci gospodarze nie kształcili synów. – Owszem, uczyli się czytać i pisać w elementarnej szkółce, lecz rzadko kontynuowali edukację. Dla dziewcząt miasto stanowiło jednak sporą szansę. Pod koniec XIX wieku pod Pińczowem mieszkała rodzina, która wysłała córkę do szkoły do miasta. Została nauczycielką i wróciła do rodzinnej wsi. Dzięki temu wzrosła pozycja społeczna całej familii, a chłopi przychodzili nawet z okolicznych miejscowości, aby oglądać tę młodą wykształconą niewiastę, bo była prawdziwym wyjątkiem – opowiada Myśliński.
Zawód wiejskiej nauczycielki był nobilitujący, ale dochody często nie wystarczały na przeżycie. Nie brakowało jednak idealistek poświęcających się niesieniu oświaty chłopom na wsi, mimo że wykształconym kobietom trudno było znaleźć męża.
Katarzyna Bernat