PUBLICYSTYKA
Piłkarskie szaleństwo
Blisko dziesięć tysięcy zagranicznych kibiców, fenomenalna atmosfera w centrum i wysoka frekwencja na każdym meczu rozgrywanym na Stadionie Miejskim. Tak w skrócie wyglądało Euro U21 w Kielcach.
Ktokolwiek bagatelizował turniej młodych piłkarzy, musiał szybko bić się w piersi po tym, co zobaczył w minionym tygodniu. Kielce poczuły klimat wielkiego futbolu z głośnymi piłkarskimi nazwiskami, które w ciągu najbliższych lat będą stanowić o sile reprezentacji Anglii, Szwecji, Słowacji i Polski. W końcu to u nas 23-letni Jordan Pickford podpisał kontrakt opiewający na 28,5 mln euro, co czyni go trzecim najdroższym golkiperem na świecie. Podstawowy zawodnik angielskiej kadry zamienił Sunderland na Everton. To my mogliśmy podziwiać grę piłkarzy, których kariery już niedługo będziemy śledzić na szklanym ekranie podczas chociażby meczów Ligi Mistrzów. Stanislaw Lobotka, Paweł Cibicki, Nathan Redmond czy Mason Holgate to tylko niektórzy. I co najważniejsze – to w Kielcach nasza reprezentacja walczyła w miniony czwartek o awans do półfinału, a wypełniony po brzegi stadion z całych sił wspierał Polaków.
Kibice nie zawiedli
„Kieleckie” Euro U21 zaczęło się od mocnego uderzenia. Do stolicy regionu świętokrzyskiego przyjechało ponad cztery tysiące szwedzkich kibiców. Ich zabawę zapamiętamy na długi czas. Rynek zrobił się żółto-niebieski, ale tym razem nie za sprawą kibiców Vive Tauronu Kielce. Nie było końca okrzykom i śpiewom, jednak największe wrażenie zrobił pochód szwedzkich fanów z centrum na Stadion Miejski. Zdjęcia i filmy z marszu obiegły całą Polskę i Szwecję. Były też momenty wzruszające, jak choćby ten, gdy jeden ze skandynawskich kibiców kupił bezdomnemu buty i wręczył mu szwedzką koszulkę wraz z biletem na mecz ich kadry. Zrobił to, bo mężczyzna wstawił się za szwedzkimi kibicami podczas nieprzyjemnej sytuacji z grupką Polaków. Sytuację opisały sportowe media na całym świecie.
Po wyjeździe Szwedów nadciągnęła fala słowackich fanów. Wprawdzie nie było ich aż tak dużo, jak kibiców Trzech Koron, ale i tak Słowaków przyjechało znacznie więcej niż zakładano. Niesieni zwycięstwem nad Polską w pierwszej kolejce Euro U21, dopingowali swoich graczy w starciu z Anglikami.
A „Synowie Albionu” to jedyna nacja, która trochę zawiodła. Obawialiśmy się ich zachowania, bo przecież są znani z wybryków. Okazało się, że do Kielc przyjechali w małych, niezauważalnych grupkach. A przecież to w kieleckim Hotelu Binkowski zamieszkała ich drużyna. Ponoć na mecze przyjeżdżali z Krakowa, bo tam głównie spędzali czas.
Restauratorzy zarobili
Najbardziej zadowoloną grupą po Euro są kieleccy restauratorzy, którym sporo czasu zajęło podliczanie pieniędzy po każdym wieczorze spędzonym z zagranicznymi kibicami.
– Przez te kilka dni zyski wzrosły o około 50-70 procent. Przyjezdni zamawiali przeważnie piwo i mocniejszy alkohol – mówi Michał Kułaga, właściciel działającej przy Rynku „Plejady”. Tam ruch był największy, ale kibiców nie brakowało też w pubach i restauracjach oddalonych od głównego placu Kielc.
– Do nas przychodzili przeważnie zjeść. Interesowały ich przede wszystkim regionalne potrawy, takie jak zalewajka, żurek, żeberka duszone w białej kapuście czy nasz comber. Te dania podawaliśmy najczęściej – wylicza Grzegorz Romański, właściciel restauracji „Monte Carlo”. Nie narzekali również kelnerzy i kelnerki, bo napiwki przeważnie przewyższały koszt zamówień. Podobno rekordziści zgarniali w ciągu wieczora ponad tysiąc złotych. Co najważniejsze, goście byli bardzo kulturalni. – Oni mają swoją specyfikę i są po prostu głośni, ale to można zrozumieć. Przyjechali tutaj, żeby się bawić. Byli bardzo serdeczni, ściskali się z pracownikami i pozdrawiali gości siedzących przy sąsiednich stolikach – zdradza Grzegorz Romański.
– Najlepiej, żeby takie imprezy odbywały się co roku. To jest świetna promocja miasta oraz pubów, które działają w centrum. Atmosfera była fantastyczna – dodaje Michał Kułaga.
Tylko raz zdarzyło się, że szwedzcy kibice nie zapłacili rachunku.
Kielce zdały egzamin
11 672, 12 087 i 15 tysięcy – tylu kibiców pojawiło się na kolejnych trzech meczach na Stadionie Miejskim w Kielcach. To jedne z najwyższych frekwencji w trakcie polskiego Euro. Organizacyjnie stolica regionu również zdała egzamin, co zauważyli przedstawiciele Europejskiej Federacji Piłkarskiej. – Chciałbym podziękować za znakomitą organizację oraz wspaniałą atmosferę, jaką miasto stworzyło w czasie mistrzostw – powiedział Charles Schaack, delegat UEFA na mecze rozgrywane w Kielcach, w czasie spotkania w kieleckim ratuszu.
Chciałoby się powiedzieć: zapraszamy częściej!
Piotr Natkaniec