Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Piąte – nie zabijaj cz. 3

niedziela, 24 kwietnia 2016 06:15 / Autor: Tygodnik eM
Piąte – nie zabijaj cz. 3
Piąte – nie zabijaj cz. 3
Tygodnik eM
Tygodnik eM

Grzeczne dziewczynki idą do Nieba, niegrzeczne – wszędzie tam, gdzie chcą – mawiała Amerykanka Helen Gurley Brown, autorka superbestsellera "Seks i singielka", który w niemałym stopniu przyczynił się do upowszechnienia swobody obyczajowej na świecie. Od jego publikacji w 1962 roku do zalegalizowania aborcji w USA minęło zaledwie jedenaście lat.

Nie sposób pominąć tę książkę. Autorka z niespotykaną dotychczas swobodą nawoływała w niej dziewczęta, by wyzbyły się jakichkolwiek seksualnych zahamowań. Doradzała, jak uwieść mężczyznę i co zrobić, by uprawiać miłość tak często, jak tylko się da. "Seks i singielka" wywołał w USA burzę. Wkrótce doczekał się adaptacji filmowej. Serial "Seks w wielkim mieście" jest luźno oparty na tej właśnie książce.

Zbuntowani

Ale to było jeszcze nic. W 1968 roku w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej miało swe apogeum zjawisko bez precedensu w dziejach – rewolucja obyczajowa. Jej głównymi aktorami byli młodzi ludzie, którzy postanowili odrzucić tradycyjną mieszczańską moralność i wartości. U korzeni rewolty dzieci-kwiatów leżały – jak powiedzieliśmy w poprzednich częściach – między innymi publikacje Margaret Mead, Margaret Sanger, Betty Fiedan i wspomnianej Helen Gurley Brown. Z pewnością przyczyniły się do rozluźnienia obyczajów, ale nie tylko one. Równie ważną rolę odegrali... filozofowie i socjologowie skupieni w tzw. szkole frankfurckiej.

Nie ma miejsca, by dokładnie przedstawić idee, które propagowali Herbert Marcuse, Teodor W. Adorno i inni jej reprezentanci, a które w końcu podchwycili studenci. Mówiąc w ogromnym uproszczeniu, twierdzili oni, że drogą do szczęścia jednostki jest zniszczenie dotychczasowego ładu społecznego na czele z opresyjną rodziną, religią, szkołą, tradycją oraz całkowita wolność seksualna. Oprócz tego ostatniego postulatu wszystkie idealnie współgrały z myślą marksistowską, nic więc dziwnego, że campusy uniwersytetów wypełniły się czcicielami Włodzimierza Lenina, Mao Tse Tunga i Che Guevary. "Zabrania się zabraniać!" – to hasło nieśli na transparentach studenci, począwszy od Uniwersytetu Berlińskiego, poprzez Sorbonę, Yale, Harvard, Princetown, skończywszy na Berkeley. Pojawiły się komuny hippisowskie, w których wolna miłość była na porządku dziennym. "Kto śpi dwa razy z tą samą osobą, należy do establishmentu" – głosili młodzi radykałowie. Tak oto życie tu i teraz, bez żadnych ograniczeń moralnych, nakierowane wyłącznie na zaspokajanie przyjemności, zostało podniesione do rangi rewolucji.

Gwałt, którego nie było

To właśnie wtedy na transparentach idących ramię w ramię ze studentami feministek pojawiły się tak dziś znajome hasła w rodzaju "Moje ciało – mój wybór" i inne, nieco bardziej wulgarne. Bo w imię owej "wolności" zaczęto też z fanatyczną zaciekłością domagać się prawa kobiet do aborcji, które było właściwie tylko kwestią czasu.

Przełom nastąpił w 1973 roku, gdy Sąd Najwyższy USA wydał werdykt w toczącej się od trzech lat sprawie Roe przeciw Wade. Pod pseudonimem Roe ukrywała się niejaka Norma L. McCorvey. Domagała się prawa do usunięcia płodu bowiem – jak utrzymywała – ciąża była wynikiem gwałtu. Henry Wade, prokurator okręgowy hrabstwa Dallas w Teksasie, argumentował, że w tym stanie aborcja jest zakazana, więc sąd odrzucił pozew. Dwie młode prawniczki panny McCorvey nie dawały jednak za wygraną; odwołały się do Sądu Najwyższego. Ten 22 stycznia 1973 roku, siedmioma głosami przeciwko dwóm, obalił antyaborcyjne prawo teksańskie, otwierając furtkę do legalnej aborcji. Za USA wkrótce poszły inne kraje.

Dodajmy na koniec, że panna Norma L. McCorvey urodziła dziecko i oddała je do adopcji. Dziś jest nawróconą na chrześcijaństwo aktywną działaczką antyaborcyjną. Chciała rewizji swej sprawy, ale Sąd Najwyższy w 2005 roku odmówił. Twierdzi też, że ciąża nie była wynikiem gwałtu.

Tomasz Natkaniec

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO