PUBLICYSTYKA
Papież spraw ludzkich
„Kiedy liczba głosów dochodziła do dwóch trzecich i zaczęło się robić «niebezpiecznie», kardynał Hummes objął mnie, ucałował i powiedział: »Nie zapomnij o ubogich«. I wtedy natychmiast pomyślałem o Franciszku z Asyżu” – tak papież Franciszek uzasadniał wybór swojego imienia. Sam kardynał Cláudio Hummes, emerytowany prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa, podsumował nazajutrz: „Wybór imienia Franciszek przez papieża jest jak encyklika, której już nie musi pisać”.
Pierwsze zaskoczenia
Zatem kim jest ów człowiek wezwany do Rzymu z dalekiej Argentyny? Na ile wszystko to, co wypełniło jego siedemdziesięciosześcioletnie życie, okaże się być wystarczającym doświadczeniem, by poprowadzić Kościół w dobie wszechogarniającej sekularyzacji? I wreszcie: czy po niespełna dwóch tygodniach można już dostrzec kluczowe przesłanie nowego pontyfikatu?
Czwartek, 14 marca 2013 r., ok. godz. 8. Swoim zwyczajem papieski ceremoniarz przyszedł do pracy. I na tym dotychczasowy obyczaj się skończył. Wielkie bowiem było jego zdziwienie, gdy otrzymał wiadomość, że… papieża w Watykanie nie ma. Z mediów się dowiedział, że wcześnie rano, w towarzystwie dwóch żandarmów (jeden z nich to kierowca), Ojciec Święty udał się do Bazyliki Matki Bożej Większej, by prosić Ją o wstawiennictwo. A już po południu sprawował w Kaplicy Sykstyńskiej mszę świętą pro Ecclesia („za Kościół”) wraz z kardynałami, którzy uczestniczyli w konklawe. Wtedy też, w improwizowanej homilii, wskazał na trzy jakże ważne elementy życia Kościoła i każdego z nas: camminare, edificare, confessare.
Camminare znaczy „iść”
Niewątpliwie, dotychczasowy arcybiskup Buenos Aires to człowiek drogi, całkowicie oddany poszukiwaniu biednych, słabych i zagubionych. Z prostotą wychodził do wszystkich: zdjęcia, na których obmywa i całuje stopy chorych na AIDS, podróżuje miejskim autobusem czy sprawuje msze wśród ubogich, obiegły cały świat. Zadziwia skromny krzyż, który nosi na piersi: nie jest wykonany ze złota, a przedstawia wizerunek Dobrego Pasterza niosącego na ramionach zagubioną owcę; na odwrocie wygrawerowana gołębica, symbol Ducha Świętego.
Edificare znaczy „budować”
Kardynał Jorge Mario Bergoglio był i jest człowiekiem dialogu z inaczej myślącymi i inaczej wierzącymi. Liczne spotkania ekumeniczne czy rozmowy z osobami niewierzącymi stanowią tego znakomite potwierdzenie. Co więcej, jego ulubiony film to Uczta Babette, „piękny i dyskretny”, jak pisali krytycy. To ważne, wszak jego główne bohaterki noszą imiona Martina i Filippa (ku czci Lutra i Melanchtona), a sam film otrzymał nagrodę specjalną jury ekumenicznego festiwalu w Cannes.
I jeszcze fotografia z klęczącym kardynałem i dwoma pastorami modlącymi się nad nim wstawienniczo: niewątpliwie budzi refleksję i gdy jedni się gorszą, inni chcą rozumieć. Pokora nie ma przynależności konfesyjnej, podobnie jak i dary Ducha Świętego! Zresztą, dał temu wyraz papież Franciszek podczas spotkania z przedstawicielami mediów, gdy na zakończenie oznajmił: „Powiedziałem, że chciałbym wam z serca udzielić błogosławieństwa. Z racji, że nie wszyscy przynależą do Kościoła katolickiego, inni są niewierzący, błogosławię każdemu z was z całego serca w milczeniu, respektując sumienie każdego, ale ze świadomością, ze każdy z was jest dzieckiem Bożym. Niech Bóg was błogosławi”. „Papież” znaczy pontifex, czyli budowniczy mostów. Te zaś wznosić należy wraz ze wszystkimi ludźmi dobrej woli.
Confessare znaczy „wyznawać”
„Dla was jestem biskupem, z wami chrześcijaninem” – pisał św. Augustyn. Obecny Papież zdaje się przypominać te słowa od pierwszych chwil swego posługiwania. Jego pokora wyrażona skłonieniem głowy, połączonym z prośbą o modlitwę w dzień wyboru, to gest absolutnie bez precedensu! Zewnętrzny wyraz wewnętrznej wiary człowieka, który wśród całej gamy różnorakich tytułów ma i ten: Sługa Sług Bożych. Bo w tym tkwi istota: by wiarę wyznawać i słowem, i czynem, i postawą. I nie jest to wiara „jakakolwiek”, ale wiara w Boga, który „nigdy się nie męczy przebaczaniem nam grzechów”. A towarzyszyć ma jej modlitwa, bo „kto nie modli się do Boga, modli się do diabła”. To z kolei cytat z Leona Bloya, wybitnego francuskiego pisarza katolickiego, który atakował Kościół za odejście od ducha ewangelicznego. Przypadek? Nie sądzę, wszak obecny papież studiował także literaturę, toteż cytaty i autorów dobiera skrupulatnie.
Nie bójmy się dobroci
Tak więc – jaki będzie nowy pontyfikat? Nie sposób wróżyć, jeszcze trudniej prorokować. Pierwsze ziarna zostały rzucone – potrzeba czasu, by wzrosły i wydały plon, który okaże się trwalszy, aniżeli tylko ulotny zachwyt, i dłuższy, niźli telewizyjna transmisja. A samo orędzie jest proste, czytelne i nie sposób się zasłaniać brakiem teologicznego wyrobienia: „Nienawiść, zazdrość, pycha zanieczyszczają życie! (…) Nie powinniśmy bać się dobroci ani wrażliwości!”.
I jeszcze dwa „kwiatki”: gdy Jorge Mario Bergoglio został kreowany kardynałem, zrezygnował z zakupu nowych szat w Rzymie, gdyż wydały mu się zbyt drogie (6 tys. euro). Uszyła mu je siostra. A na konklawe przyleciał klasą ekonomiczną – na niedzielę miał już wykupiony bilet powrotny do Buenos Aires. Jak wiemy, tanie linie nie honorują zwrotów…
Osobliwe to wszystko, tak jak imię, które wybrał. Jednak etymologia imienia „Franciszek” nie jest jasna: ten, który naucza; człowiek wolny; przynoszący świeży powiew (fresco)… Tak więc czekamy: na pierwszy cykl katechez środowych, na pierwsze podróże apostolskie, na pierwszą encyklikę. Czekamy także na pierwsze owoce papieskiego orędzia – w Kościele, w społeczeństwie, w rodzinie.
Papiestwo, jak i całe chrześcijaństwo, jest drogą, a czas paschalny szczególnym tego wyrazem – nie mamy więc wyboru, jak tylko wyruszyć. Pokorny Współpracownik Winnicy Pańskiej kończył swój pontyfikat słowami: „Odtąd będę już tylko zwykłym pielgrzymem, który rozpocznie ostatni etap swojej ziemskiej wędrówki”. Z kolei jego następca, przybyły aż z „końca świata”, rozpoczął wezwaniem: „A teraz zacznijmy tę wspólną drogę…”.
(Część śródtytułów pochodzi od redakcji)
ks. Rafał Dudała