PUBLICYSTYKA
Opozycji życzę!
Nie wiem, co ludzie mają z tym Sylwestrem. Fajerwerki, petardy, szampany… Z czego się tak cieszyć? Ja wraz z wybiciem północy popadam w przygnębienie, bo człowiek znów starszy o rok. Znów mu dolegliwości przybyło. Znów miało być tak pięknie, a wyszło inaczej. Naprawdę, nie widzę powodów do optymizmu.
Ale jeśli chodzi o noworoczne rytuały, jednego się nauczyłem. Broń Boże nie robić żadnych postanowień na kolejny rok! Zawsze miałem z nimi przykre doświadczenia. Zwykle coś rzucałem, na przykład palenie, by w rezultacie przyznać rację Markowi Twainowi, że nie ma nic prostszego, bo on rzucał ten nałóg tysiące razy. Ja też. Zdarzało mi się także wchodzić w Nowy Rok z nieodpartym pragnieniem nauki języków obcych, nawet paru naraz, które gasło najdalej po miesiącu. Dlatego od kilku lat postanawiam w Sylwestra pod żadnym pozorem niczego sobie nie obiecywać. I wychodzi mi to z roku na rok coraz lepiej.
Miałem w tym felietonie nie pisać nic o polityce, ale jakoś tak – przy okazji noworocznych postanowień – znosi mnie w tę stronę. Bo mi chodzi po głowie, że niektórym politykom (zwłaszcza opozycji) nie zaszkodziłoby, gdyby sobie coś na ten nowy rok obiecali. Nie mówię od razu o jakichś wielkich postanowieniach, nie. Wystarczy zacząć od malutkich. Na przykład, gdy tak patrzę na obrazki z sali plenarnej Sejmu, myślę, że okupujący ją mogliby się zobowiązać, by w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy nie robić niczego, co by ich kompromitowało. Wiem, może być z tym kłopot, ale co szkodzi spróbować? W końcu produkowanie w tym miejscu kalamburów, śpiewanie kupletów, myszkowanie w cudzych rzeczach i nazywanie tego protestem w obronie demokracji jest takie sobie. W rezultacie w kwaterze PiS na Nowogrodzkiej korki od szampana strzelają pewnie codziennie, a wyborcy Nowoczesnej i PO, zrozpaczeni zachowaniem swych posłów, rwą włosy z głowy. Zwłaszcza wyborcy Nowoczesnej, po sławnym noworocznym tournee ich wodza do Portugalii.
Aż trudno uwierzyć, że dorośli ludzie mogą się tak wygłupiać za nasze pieniądze. A byłoby tak miło, gdyby opozycja zaczęła być normalną opozycją – ścigała się z rządem na projekty ustaw, przedstawiła jakiś program i własne pomysły polepszenia nam bytu, tryskała inicjatywami i krytykowała konstruktywnie, a nie, że cokolwiek by PiS nie zrobił, to źle. Słowem – brała współodpowiedzialność za naszą przyszłość.
Że się rozmarzyłem? No to co? Po prostu wciąż mam nadzieję, że jeszcze takiej opozycji dożyję, czego jej w Nowym Roku szczerze życzę.
Wszystkiego dobrego!
Tomasz Natkaniec