PUBLICYSTYKA
Od krzyża się zaczęło...
Mężczyźni niosą na ramionach duży drewniany krucyfiks. Dwudziestotysięczny tłum głośno śpiewa pieśni religijne i modli się. Towarzyszy im ksiądz biskup Czesław Kaczmarek, który właśnie wyszedł z komunistycznego więzienia, oraz wikariusz generalny diecezji kieleckiej, ksiądz prałat Jan Jaroszewicz, nazywany niezłomnym. Jest 13 października 1957 rok. Tak zaczyna się historia parafii świętego Józefa Robotnika w Kielcach.
W albumie przedstawiającym najciekawsze świątynie w Europie znajdziemy kościół na kieleckim Szydłówku. Zaprojektował go znakomity architekt Władysław Pieńkowski. Świątynia ma ciekawą bryłę i nowocześnie rozwiązane wnętrze. Szkoda tylko, że słabo ją widać. Wpasowana między bloki, nie góruje nad nimi, tak jak powinna budowla o takich gabarytach i przeznaczeniu. W dodatku komuniści wybudowali wieżowiec przy ulicy Warszawskiej (wówczas Rewolucji Październikowej), żeby nie było widać kościoła z trasy prowadzącej do i ze stolicy.
Wszyscy pamiętamy, ze względu na postać Karola Wojtyły, historię powstania świątyni w Nowej Hucie. Ale dzieje parafii na Szydłówku, gdzie wybudowano robotniczą dzielnicę dla pracowników Kieleckich Zakładów Wyrobów Metalowych, to również wieloletnia walka wiernych i kapłanów o kościół, zakończona zwycięstwem.
Na szczęście odwilż
Po raz pierwszy o nowej świątyni mówiono już czasie II wojny, kiedy to proboszcz parafii katedralnej kupił działkę na Szydłówku. Do planów budowy nowego kościoła wrócono jednak dopiero w latach 50. Trwała właśnie chwilowa odwilż w stosunkach państwa z Kościołem, więc Wydział do Spraw Wyznań w Kielcach bez większych problemów wydał 18 stycznia 1957 roku stosowne pozwolenie. Ale władze miasta zaplanowały na Szydłówku budowę blokowiska, więc zaczęły się targi, a potem wymiana działek. Kiedy transakcje dobiegły końca, ksiądz Jan Jaroszewicz zaproponował utworzenie nowej parafii pod wezwaniem świętego Józefa Robotnika. Została ona powołana na mocy dekretu księdza biskupa Czesława Kaczmarka, wydanego 24 sierpnia 1958 roku. Utworzono ją z rejonów miasta, należących wcześniej do parafii katedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny oraz parafii świętego Wojciecha Biskupa i Męczennika.
Najpierw stanął drewniany krzyż, a potem niewielka kaplica. Parafianie razem z proboszczem gromadzili materiały budowlane i pieniądze. Powołano komitet budowlany. Ksiądz proboszcz Tadeusz Cabański zorganizował nawet loterię pieniężną, można było wygrać pralkę i rower.
Metropolita pisze list
Komuniści nie lubili tej parafii. W maju 1963 roku unieważnili przeprowadzoną sześć lat wcześniej wymianę działek z kurią diecezjalną. Ksiądz biskup Jan Jaroszewicz wystosował oficjalny protest, na który otrzymał z Wydziału do Spraw Wyznań w Warszawie odpowiedź, że jedyną możliwością jest przekazanie ziemi Kościołowi w wieczystą dzierżawę, choć wcześniej były jego własnością. Dopiero w 1974 roku powstał projekt koncepcyjny obecnego kościoła. Władze nakazały obniżenie wieży do 30 metrów, by nie górowała nad zabudową osiedla. Kamień węgielny z grobu świętego Piotra, poświęcony przez papieża Pawła VI, wmurowano 10 października 1976 roku. Ówczesny metropolita krakowski Karol Wojtyła napisał wtedy list: „Cieszę się wraz z całą bliską mi Diecezją Kielecką, że po 18 latach oczekiwania budowa nowego Domu Bożego postępuje naprzód...”
Kościół własnymi rękami zbudowali parafianie, organizując dyżury poszczególnych ulic pod ojcowską opieką ukochanego księdza proboszcza Jana Kudelskiego. Pierwszą Mszę Świętą odprawiono w górnym kościele na 25-lecie parafii, 14 września 1983 roku. A w rok później rozebrano starą kaplicę. Dzisiaj święty Józef to największa parafia w diecezji. Znają ten kościół kielczanie z koncertów, festynów, misji. To także moja parafia.
Dorota Kosierkiewicz
W tekście wykorzystałam książkę ks. dr Pawła Tkaczyka Parafia św. Józefa Robotnika w Kielcach. 50 lat historii Wydawnictwa Jedność.