PUBLICYSTYKA
Nie mam już nic
Asia nie była najpilniejszą uczennicą. Nie miała też przyjaciółki ani żadnego hobby. Bardzo dobrze dogadywała się jednak z mamą, która zawsze była jej doradcą i powierniczką. Wiedziała, że bez względu na wszystko może na nią liczyć. Los postanowił jednak je rozłączyć.
Alicja wcześnie wyszła za mąż. Wierzyła, że Krzysztof jest mężczyzną na całe życie. Po ślubie nowożeńcy zamieszkali z rodzicami panny młodej. Rok później przyszła na świat ich wymarzona córka. Początkowo wszystko było dobrze, a dziadkowie pomagali młodym, jak tylko mogli. Z czasem jednak Krzysztofowi zaczęła przeszkadzać zaborczość teściowej. Kobieta chciała decydować o wszystkim, co wiązało się z wychowywaniem dziecka. Kiedy jednak zaczęła się wtrącać w sprawy małżeńskie, między małżonkami coś zaczęło się psuć. Ostatecznie mężczyzna wyprowadził się od żony i córki, a po jakimś czasie doszło do rozwodu.
Depresja
Alicja ciężko przeżyła rozstanie. Bardzo kochała swojego męża, ale była też niezwykle uległa wobec matki. Zamknęła się w sobie, zaczęła zażywać leki uspokajające i właściwie większość dni przesypiała. W tym czasie małą Asią zajmowała się babcia, która w gruncie rzeczy chyba cieszyła się z takiego obrotu sprawy. Uwielbiała przecież, gdy wszystko było pod jej dyktando. Kiedy Alicja chciała o czymkolwiek zadecydować w sprawie swojego dziecka, matka ucinała dyskusję krótkim „nie masz nic do gadania”.
Szansą na wyjście z depresji było dla młodej kobiety znalezienie pracy, ale z samą maturą miała wyjątkowo trudne zadanie. W końcu Alicja dostała angaż w biurze. Miała wielkie plany. Chciała pójść na swoje i uratować związek z Krzysztofem. Bardzo zależało jej na tej pracy. Nie chciała się spóźnić już pierwszego dnia, więc przyspieszyła kroku. Wbiegła na jezdnię. Nie zauważyła nadjeżdżającego z dużą prędkością auta. Zginęła na miejscu.
Dziecko na wokandzie
Po śmierci Alicji w sądzie rozpoczęła się batalia o prawo do wychowywania dziecka. Wygrali dziadkowie dziewczynki. Obiecali sobie, że zrekompensują jej w pełni brak matki. Obrali jednak złą metodę. Zamiast ofiarować dziecku bezgraniczną miłość, spełniali wszystkie zachcianki małej Asi, nawet te najbardziej kosztowne. W rezultacie dziewczynka stała się samolubna i rozkapryszona. Nikt nie chciał się z nią przyjaźnić, bo z każdym wdawała się w konflikty.
Pod tym pancerzem kryła się jednak bardzo wrażliwa dusza. Asia brała sobie do serca wszystkie uwagi wygłaszane pod jej adresem. Wiedziała też, że bywa nieznośna. Nie miała jednak komu się wyżalić. Pisała pamiętnik, którego adresatką była nieżyjąca mama. Żaliła się w nim, że jest taka okropna dla ludzi, bo boi się odrzucenia. Wiedziała, iż w ten sposób oddala się od innych, ale nie potrafiła otworzyć się przed nikim, poza mamą, zaklętą w kartkach pamiętnika.
***
Pewnego dnia Asia znów posprzeczała się z koleżankami z klasy. Jedna z nich powiedziała zdenerwowana, że nie rozumie, czemu dziewczyna jest taka złośliwa i zawsze zachowuje się, jakby było jej czegoś brak. Przecież ma wszystko, o czym tylko można zamarzyć. W oczach Asi zakręciła się łza. Dziewczyna łamiącym się głosem powiedziała, że tak naprawdę… nie ma nic. Że ma może wszystko to, co da się kupić, ale nie ma już tego, co było dla niej najcenniejsze: – Nie mam mamy. Uwierzcie mi, że oddałabym wszystko, by móc ją mieć przy sobie chociaż przez chwilę. Ale to niemożliwe. Dlatego nie mam już nic.
Piotr Wójcik