PUBLICYSTYKA
Nie ma kasy na siatkówkę
Podczas wszystkich meczów rozgrywanych w ramach siatkarskich mistrzostw świata, zasiadło na trybunach ponad pół miliona kibiców. Finał i ceremonię wręczenia medali oglądało w telewizji 17 milionów widzów. Siatkówka od lat jest w naszym kraju sportem numer dwa, a dzięki złotu naszej reprezentacji może dojść do prawdziwego wybuchu popularności tej dyscypliny. Także w Świętokrzyskiem.
Zagraniczni przedstawiciele siatkarskich władz, którzy w ostatnich tygodniach odwiedzili Polskę, byli zachwyceni. Organizacja mistrzostw świata stała na najwyższym poziomie i wygląda na to, że narzuciliśmy kolejnym gospodarzom turnieju nowe standardy, nie tylko w kwestii organizacji siatkarskiego święta, ale także kibicowania. W Polsce siatkówka stała się na trzy tygodnie sportem narodowym, a fenomenalny doping z trybun paraliżował rywali biało-czerwonych. Zdobyte złoto to pierwszy tak znaczący sukces w tej dyscyplinie od czasów turnieju w Meksyku sprzed 40 lat. Wtedy drużyna Huberta Wagnera także sięgnęła po złoto.
– Mistrzostwo świata to wydarzenie bez precedensu, a my byliśmy świadkami świetnie zorganizowanej imprezy. Laurki sypią się z każdej strony, zarówno od przyjeżdżających ekip zagranicznych, jak i przedstawicieli międzynarodowych federacji. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem organizacji, dopingu, frekwencji i poziomu sportowego – komentuje Jacek Sęk, prezes Świętokrzyskiego Związku Piłki Siatkowej i sternik klubu Effector Kielce.
Lada dzień ruszy polska PlusLiga – jedna z najlepszych na świecie. Może ona, podobnie jak cała siatkówka, tylko zyskać na mistrzostwie Polaków. – Spektakularny wynik musi być odpowiednio skonsumowany zarówno przez władze polskiego związku, jak i lokalne ośrodki siatkarskie – mówi Sęk.
Prezes ŚZPS zauważa, że już teraz odczuwane jest większe zainteresowanie tym sportem. – Ludzie codziennie dzwonią z pytaniem o możliwość podjęcia treningów w grupach młodzieżowych dla chłopców i dziewcząt. Sukces spowodował, że również w naszym województwie zainteresowanie piłką siatkową jest większe.
Szkolenie powinno się zaczynać już na poziomie 3-4 klasy podstawówki. Problem w tym, że najmniejsi nie mają gdzie trenować. – Po takim sukcesie chcielibyśmy mieć nowych Wlazłych, Winiarskich, Kłosów. Telefony się urywają, ale z przykrością musimy odpowiadać, że w Kielcach takich treningów dla dzieci nie prowadzimy – mówi Dariusz Daszkiewicz, trener Effectora. Bo w stolicy województwa świętokrzyskiego nie ma klas sportowych na szczeblu szkół podstawowych. Powód? Brak pieniędzy. Sytuacji nie ratuje nawet fakt, że nauczyciele często poświęcają swój prywatny czas na zawody i treningi dla dzieci. Mimo dobrych chęci, to wciąż za mało.
– W Effectorze mamy trzy zespoły młodzieżowe: Młodą Ligę, drużynę juniorów i od tego roku grupę kadeta. Ich utrzymanie to koszt rzędu blisko 250 tysięcy złotych. Dotacja z miasta wynosi w sumie około 37 tysięcy. Nie stać nas, żeby dodatkowo prowadzić szkolenie dzieciaków – dodaje Daszkiewicz. Co prawda w kieleckich gimnazjach dzięki PZPS, miastu i ministerstwu utworzone zostały Siatkarskie Ośrodki Szkolne, jednak nauka gry w siatkówkę w wieku nastoletnim może się okazać bezcelowa, jeżeli podstawy tego sportu nie zostaną przekazane młodym znacznie wcześniej.
Tym samym prawdopodobnie nigdy nie doczekamy się kieleckich wychowanków grających w PlusLidze czy reprezentacji. O ile nic się nie zmieni. – Podam przykład: w tym roku do jedynego w województwie licealnego SOS ściągnęliśmy 17 chłopaków. Tylko jeden z nich jest z Kielc. To obrazuje, na jakim poziomie jesteśmy w szkoleniu dzieci i młodzieży – komentuje trener Effectora.
Dziury w systemie szkoleniowym naszego województwa organizatorzy starają się łatać poprzez cyklicznie organizowane turnieje w ramach rozgrywek Świętokrzyskie Mini Volley Cup. Ale to wciąż mało, jeżeli dzieci nie będą miały gdzie ćwiczyć.
Na poprawę sytuacji wraz z kolejnym sukcesem biało-czerwonych liczą nie tylko najmłodsi, ale również środowisko związane z zespołem grającym w jednej z najlepszych siatkarskich lig świata – Effectorem Kielce. Niewykluczone, że po tryumfie polskiej kadry, klub posiadający jeden z najmniejszych budżetów w lidze pozyska kolejnego sponsora. – Jesteśmy w trakcie rozmów z kilkoma poważnymi firmami na temat wsparcia – mówi prezes Sęk.
Póki jednak będzie brakować pieniędzy na siatkówkę dziecięcą, młodzieżową czy profesjonalną, na próżno szukać w naszym regionie nowych Wlazłych, Winiarskich i Kłosów.
Maciej Urban