Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Narkotyki dla ubogich

piątek, 23 września 2016 15:39 / Autor: Tygodnik eM Kielce
Narkotyki dla ubogich
Narkotyki dla ubogich
Tygodnik eM Kielce
Tygodnik eM Kielce

Mimo, że ich zażywanie niesie za sobą śmiertelne niebezpieczeństwo, wciąż nie brak chętnych, którzy je kupują, zwłaszcza wśród młodzieży. Mowa o dopalaczach, stosunkowo tanich substancjach odurzających. Jak z nimi walczyć?

Od początku roku na oddziały pediatryczne Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Zespolonego w Kielcach trafiło 15 dzieci, które prawdopodobnie zażyły dopalacze. Co miesiąc do szpitala wojewódzkiego trafia też po kilkunastu dorosłych odurzonych tymi środkami. Ze statystyk Sanepidu wynika, że tylko do 15 września odnotowano w naszym województwie 104 przypadki zatruć dopalaczami. Dla porównania, w całym 2015 roku takich zdarzeń było 141, problem utrzymuje się więc wciąż na podobnym poziomie. Dodajmy, że w ubiegłym roku w szpitalu wojewódzkim zmarło dwoje pełnoletnich pacjentów, a niedawno, bo w połowie września, nie udało się uratować życia nastolatka. Choć w przypadku tego ostatniego nie ma jeszcze stuprocentowej pewności, że zażył dopalacze, to wiele na to wskazuje. Dlaczego pomimo zagrożenia te środki wciąż są tak popularne?

Tanie i dostępne

– To przede wszystkim ich niska cena i łatwa dostępność – ocenia Elżbieta Socha-Stolarska, wojewódzka inspektor sanitarna. – Te środki są zdecydowanie tańsze od narkotyków. W lipcu ubiegłego roku, kiedy szykowaliśmy się do zmian w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii, producenci wypuścili dopalacze na rynek w jeszcze niższej cenie. Mieliśmy wówczas do czynienia z ogromną falą zatruć, zwłaszcza na Śląsku. 

Jak udało nam się ustalić, porcję najtańszego dopalacza można kupić już za kilkanaście złotych. Droższe kosztują nawet kilkadziesiąt złotych. Tymczasem za działkę miękkiego narkotyku to w Kielcach trzeba zapłacić nawet sto złotych.

W naszym województwie inspektorzy sanitarni zabezpieczyli od początku tego roku 714 produktów, z których pobrano 52 próbki do badań. W dziewięciu istniejących punktach sprzedaży przeprowadzili 23 kontrole, które zakończyły się 13 zawiadomieniami do prokuratury i karami na łączną kwotę ponad 300 tysięcy złotych.

Środki są dostępne w miejscach funkcjonujących na przykład jako sklepy z pamiątkami. Co ciekawe, większość z nich istnieje od dłuższego czasu. Może się więc wydawać, że nikomu nie zależy na ukróceniu tego procederu. Tymczasem Sanepid wraz z policją przeprowadza systematyczne kontrole w tych punktach, kończące się zazwyczaj konfiskatą preparatów oraz zakazem prowadzenia działalności. Problem w tym, że pomysłowi Polacy wymyślili sposób na obejście przepisów. 

– W sklepie zwykle działają dwa podmioty gospodarcze i gablota z dopalaczami należy tylko do jednego z nich. Od zarekwirowania towaru do wydania odpowiednich zarządzeń upływa sporo czasu, bo trzeba przejść wszystkie procedury administracyjne. W tym czasie zmienia się podmiot prowadzący działalność i dopalacze znów są dostępne w tym samym miejscu – tłumaczy Elżbieta Socha-Stolarska. – Dla nas ważne jest jednak to, by ściągnąć z rynku jak największą ilość tych substancji i poddać je badaniom, na podstawie których można je umieścić na liście nowych substancji psychoaktywnych.

Medyczna loteria

Przebadanie dopalaczy pod względem składu chemicznego jest z kolei kluczowe dla lekarzy pracujących na szpitalnych oddziałach ratunkowych. Dzięki temu wiedzą, jak leczyć pacjentów zatrutych tymi środkami. Póki co jednak jest z tym różnie. 

– Lekarze zgłaszają, że osoby po dopalaczach są szczególnie trudnymi pacjentami. Nie tylko dlatego, że zachowują się agresywnie, ale też dlatego, że ich leczenie to istna loteria. Bardzo często musimy się ograniczać do leczenia objawowego – tłumaczy Anna Mazur-Kałuża, rzecznik prasowy szpitala wojewódzkiego. Problemem jest też to, że zwykle nie są znane mechanizmy działania danej substancji, a stan pacjenta może ulec nagłemu pogorszeniu i przejść ze stabilnego w krytyczny.

Problem dopalaczy jest jednak jeszcze bardziej złożony. Przebiegłość ich producentów wydaje się nieograniczona. Jeśli nawet środek zostanie skatalogowany jako nowa substancja odurzająca, to w jego miejsce niebawem pojawia się zupełnie nowy, o podobnym działaniu. – Wystarczy, że chemicy podmienią jeden z komponentów i mamy do czynienia z teoretycznie zupełnie nowym związkiem chemicznym – wyjaśnia Elżbieta Socha-Stolarska.

Walka z wiatrakami?

Choć polskie prawo ewouluje tak, by walka z producentami i dilerami dopalaczy była możliwie skuteczna, to sprzedaż tych substancji wciąż jest  niezwykle dochodowa. Co więc można zrobić? Przede wszystkim prowadzić intensywną kampanię informacyjną, która uświadomi społeczeństwu, z jak wielkim zagrożeniem mamy do czynienia. 

– Tych akcji jest dużo i w naszej ocenie nigdy nie będzie ich za wiele. To głównie spotkania i prezentacje w szkołach, przy okazji których zostawiamy materiały informacyjne – mówi Elżbieta Socha-Stolarska. Jak zaznacza, szczególnie istotne jest właśnie dotarcie do najmłodszych uczniów.

***

Wśród korzystających z dopalaczy nie brakuje dorosłych, ale to przede wszystkim młodzież jest skłonna do sięgania po nie, chociażby z czystej ciekawości. Właśnie dlatego tak ważna jest kampania informacyjna dedykowana właśnie najmłodszym.

Piotr Wójcik

 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO