PUBLICYSTYKA
Na wojnę z alimenciarzem
Niestety, przodujemy w niechlubnym rankingu europejskich państw pod względem nieskuteczności ściągania alimentów. Większość alimenciarzy sprytnie ich unika. Rząd chce im to utrudnić: przyjął zaproponowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmiany w kodeksie karnym.
Jak często słyszymy, że alimenciarz, który nie łoży na dziecko, trafił do więzienia, a tam wykonuje pracę, dostaje za nią wynagrodzenie i dzięki temu spłaca alimenty? Nieczęsto. Znacznie częściej dowiadujemy się o trudnym położeniu matek samotnie wychowujących dzieci, które nie mogą się doprosić od stosownych instytucji wyegzekwowania należnych im pieniędzy. Nic dziwnego – alimenciarz ma w małym palcu sposoby na unikanie płacenia na dzieci. A państwo od lat nie robi nic, by go zdyscyplinować.
Małe słówko „uporczywie”
Samo zasądzenie przez sąd alimentów często na opornych nie działa. – Ze statystyk wynika, że nawet 80 procent zobowiązanych do alimentacji uchyla się od tego obowiązku – przyznaje Joanna Pietrzyk, kierownik działu świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach. Polskie przepisy zostawiają im bowiem dużą furtkę. A wszystko przez jedno małe słówko „uporczywie”.
– Zgodnie z paragrafem 1 artykułu 209 kodeksu karnego grzywnie czy też karze pozbawienia wolności podlega ten, kto „uporczywie uchyla się od wykonania ciążącego na nim z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku opieki przez niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby i przez to naraża ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych”. Dłużnicy bardzo sprytnie to wykorzystują. Wystarczy, że ktoś będzie płacił kilka złotych miesięcznie i już nie ma tej „uporczywości”. Spotkałam się z przypadkiem, że ktoś wpłacał miesięcznie po 5 złotych – tłumaczy Pietrzyk.
Obecne rozwiązania
Jeżeli alimenciarz uchyla się od obowiązku płacenia, druga strona może zwrócić się do komornika sądowego z prośbą o egzekucję zaległości alimentacyjnych. Jeśli w ciągu dwóch miesięcy komornikowi nie uda się wyegzekwować żadnej kwoty na pokrycie zaległych bądź bieżących alimentów, wtedy osoba uprawniona może zgłosić się z wnioskiem do Funduszu Alimentacyjnego o świadczenie alimentacyjne.
– Zaczynamy od wezwania dłużnika alimentacyjnego na wywiad, by ustalić jego sytuację bytową. Jeżeli nie stawi się na rozmowę, wszczynamy procedurę zmierzającą do uznania go za osobę uchylającą się od obowiązku alimentacyjnego. Badamy, czy w ciągu pół roku dokonał wpłaty co najmniej połowy zasądzonej kwoty. Jeżeli zostanie uznany za uchylającego się od zobowiązań, kierujemy wniosek do prokuratury o zaistnieniu podejrzenia popełnienia przestępstwa i do starosty o zatrzymanie prawa jazdy – uzupełnia Pietrzyk.
Takie kary jednak nie wszystkich mobilizują do płacenia. Ratunkiem jest wtedy świadczenie z Funduszu Alimentacyjnego. Ale by je otrzymać, należy spełnić kilka kryteriów, między innymi dochód liczony na osobę w rodzinie nie może przekroczyć 725 złotych netto. Poza tym takie świadczenie nie może przekraczać 500 złotych.
Będzie lepiej?
Dłużnik ma prawo zwrócić się z wnioskiem o zmniejszenie alimentów albo nawet o wygaszenie obowiązku alimentacyjnego. – Osoby zobowiązane do płacenia alimentów bardzo często z tego prawa korzystają. Za powód podają albo usamodzielnienie się dziecka, albo swoją złą sytuację bytową. Ten drugi jest często nadużywany. Dłużnicy celowo pozbywają się majątku i rezygnują z umowy o pracę – wyjaśnia Pietrzyk.
Dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało nowelizację kodeksu karnego. Według projektu osobom, które przez trzy miesiące nie płacą alimentów, będzie groziła grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności do roku. Wyższa kara (do dwóch lat więzienia) spotka tych, którzy nie płacąc alimentów narażają osobę najbliższą na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych.
Dłużnicy alimentacyjni będą mogli uniknąć kary, jeśli dobrowolnie wyrównają zaległości przed upływem 30 dni od daty pierwszego przesłuchania w charakterze podejrzanego. Zgodnie z zaproponowanymi przepisami dłużnicy skazani na karę pozbawienia wolności nie będą musieli odbywać jej w więzieniu. Mogą podlegać dozorowi elektronicznemu, co pozwoli im pracować i spłacać zaległe alimenty.
Jak czytamy na stronie resortu sprawiedliwości: „Nowe przepisy nie uderzą w tych, którzy nie płacą alimentów, ponieważ sami są w prawdziwej biedzie, spowodowanej na przykład bezrobociem. Nowe rozwiązania dotyczą tylko tych rodziców, co do których – z ustaleń postępowania – będzie wynikać, że stać ich na płacenie alimentów, ale uchylają się od tego obowiązku z przyczyn niedających się zaakceptować moralnie ani społecznie”.
A czy te przepisy coś zmienią – zobaczymy.
Iwona Gajewska