PUBLICYSTYKA
Moja córka piłkę kopie
Wszystko się zmienia. Dzisiejsze pokolenie 40–latków z niedowierzaniem patrzy na to, że ich córki garną się do gry w… piłkę nożną. Za ich czasów było to nie do pomyślenia. Dziś jest normalne.
W Kielcach szlaki przecierała Agata. W piłkę grała od zawsze. Nie mogło być inaczej, ponieważ ma trzech braci, którzy kochają futbol. Jej widok na szkolnym boisku, kiedy z powodzeniem ogrywała rówieśników, budził zdziwienie.
Trudne początki
– Była najmłodsza. Chłopcy szybko zaczęli trenować w klubie, na boisku spędzali całe godziny. Córka patrzyła i się zapatrzyła – opowiada o początkach fascynacji mama 27–letniej dziś Agaty, mamy małej Madzi. Później wszystko potoczyło się szybko. Agata podnosiła swoje umiejętności, grając ze starszymi braćmi na podwórku. W szkole wolała kopać piłkę z chłopakami niż plotkować z koleżankami. – Dopuszczali mnie tylko dlatego, że zawsze im brakowało kogoś do składu – wspomina.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności jej tata dostał pracę w Częstochowie, gdzie przeniosła się cała rodzina. Tam od kilku lat funkcjonował kobiecy klub. Spędziła w nim ponad sześć lat, grała w lidze regionalnej. Była skrzydłową, a trenerzy wróżyli jej nawet miejsce w reprezentacji. – Ale przyszła matura i trzeba było wybierać: studia czy piłka. Wybrałam edukację. Choć od czasu do czasu znajdę chwilę, żeby pokopać – mówi Agata.
Ma nadzieję, że w jej ślady pójdzie córka. – Teraz piłka nożna kobiet cieszy się większym zainteresowaniem. Jeśli Madzia będzie chciała, to jej pomogę.
Julia kocha futbol
Julia ma 15 lat, chodzi do trzeciej klasy gimnazjum i choć nie gra w żadnym klubie, uwielbia kopać piłkę. - Właściwie to nie wiem, skąd się wzięło moje zainteresowanie futbolem. Może trochę stąd, że tato jest kibicem, ogląda dużo meczów i naprawdę zna się na piłce nożnej. Pamiętam, że gdy kupił sobie kartę kibica, to od razu chciałam mieć swoją. Potem zaczęliśmy chodzić razem na mecze. Gdy na wiosnę byliśmy na ostatnim spotkaniu Korony, chyba z Podbeskidziem, to myślałam, że z emocji nie dosiedzę do końca.
- Gdy robi się ciepło i mogę wyjść z piłką przed dom, to bardzo lubię sama grać – kontynuuje Julia. - Ustawiam bramkę i albo rozgrywam wymyślone mecze, albo po prostu strzelam. Czasami dołącza się do mnie tato. Wtedy wyznaczamy dwie bramki i staramy się strzelić sobie nawzajem jak najwięcej goli. Kiedyś chciałam trenować w klubie, ale okazało się, że nie bardzo miałabym gdzie. Teraz to już chyba za późno na rozpoczęcie treningów.
- Julka w lecie potrafi biegać po trawniku koło naszego domu nawet dwie godziny: strzela wtedy na bramkę, próbuje dryblować, żonglować – opowiada Piotr, jej tata. - Korzyść jeszcze z tego jest taka, że nie siedzi przed komputerem. Żałuję, że Julia nie trenuje futbolu regularnie. Gdy była młodsza, nie miałem jej gdzie zapisać. Teraz pojawiają się informacje o zapisach na treningi dziewczynek, ale młodszych od Julii. Szkoda, bo myślę, że byłaby dobrą zawodniczką. Jest drobna, ale zwinna i sprytna, dobrze sobie radzi z piłką.Zasilą reprezentację?
Teraz Julia miałaby już gdzie trenować: w kwietniu 2014 roku powstała w Kielcach pierwsza akademia piłkarska wyłącznie dla dziewczynek w wieku od siedmiu do trzynastu lat. – Do jej założenia skłonił nas brak drużyny piłkarskiej kobiet w mieście. Chcemy, aby Kielce wiodły w przyszłości w regionie prym w tej gałęzi futbolu – mówi Łukasz Tekiel, jeden z założycieli akademii „Funny Football”. Obecnie trenuje w niej 25 dziewcząt. Treningi prowadzi była piłkarka, Monika Czerwiak.
– Chcemy pokazać dziewczynkom, jak ważny jest ruch. Nie zapominamy jednak o kształtowaniu elementów piłkarskich. Każdy trening kończy się „małym” meczem – mówi trenerka.
Pierwsze sukcesy szkoleniowe zostały już zauważone. Trzynastolatki są powoływane do kadry województwa. We wrześniu właściciele szkółki powołali do życia Kobiece Stowarzyszenie Piłkarskie Kielce, czyli klub, w którym swoje umiejętności będą mogły rozwijać dziewczyny z „Funny Football”. W przyszłym sezonie zespół rozpocznie rywalizację w III lidze kobiet. Łukasz Tekiel ma nadzieję, że w przyszłości jego podopieczne zasilą szeregi reprezentacji Polski, co będzie dla niego największą satysfakcją. Na rozwój potrzebne są jednak pieniądze, o które w kobiecej piłce jest trudno. – Wynajem boiska i hali to spore koszty. Dlatego musimy pobierać małe składkowe. Gdyby pojawił się sponsor, któremu sport nie jest obcy, byłoby nam zdecydowanie łatwiej – tłumaczy Tekiel.
Piłka jest najważniejsza
Ale Kielce to nie wszystko. W województwie świętokrzyskim funkcjonuje kilka kobiecych klubów piłkarskich. W II lidze grają Sparta Daleszyce i Moravia Morawica, obydwa bardzo mocno wspierane przez miejscowe samorządy. Po pierwszej części sezonu obie ekipy zajmują z taką samą ilością punktów miejsce w środkowej części tabeli i kto wie – może już niedługo pokuszą się o awans na wyższy poziom. W III lidze rywalizuje natomiast siedem kobiecych zespołów z naszego województwa. Jeden z nich w Nowym Korczynie, gra w nim 16–letnia Paulina.
- Piłka to moja największa pasja, która pozwala oderwać mi się od codziennych obowiązków. Granie sprawa mi olbrzymią przyjemność i w tej chwili nie wyobrażam sobie życia bez futbolu. – mówi dziewczyna.
– Ja piłką się mało interesuję, ale dla córki ona jest najważniejsza – mówi pani Iwona, mama Pauliny. Czy jestem dumna z pasji córki? Tak, ale co to za córka, co w sobotę, zamiast pomagać w domu, musi jechać na mecz – śmieje się pani Iwona. Paulina ma jednak ambitne plany i chce grać dalej.
***Cóż… Wygląda na to, że piłka nożna przestaje być męskim sportem i ci, którzy pamiętają mecz z Anglią na Wembley, powinni się do tego przyzwyczaić. Pójdzie im pewnie znacznie łatwiej, gdy za jakiś czas okaże się, że dziewczynki z „Funny Football” trafią do reprezentacji Polski i zdobędą sławę nie mniejszą niż Robert Lewandowski.
Damian Wysocki