Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Moda na retro

piątek, 06 listopada 2015 11:03 / Autor: Tygodnik eM
Moda na retro
Moda na retro
Tygodnik eM
Tygodnik eM

Jedni wolą nowoczesne, surowe wnętrza i nowinki techniczne. Inni lubią otaczać się starymi przedmiotami, mającymi „duszę” i historię. W Kielcach działa kilka sklepów, w których koneserzy antyków znajdą coś dla siebie.

Jednym z najbardziej rozpoznawalnych sklepów ze starociami jest "Desa", znajdująca się przy ul. Sienkiewicza. Salon od ponad trzydziestu lat oferuje swoim klientom klimatyczne meble, srebra, obrazy znanych malarzy. – W tej chwili najlepiej sprzedaje się porcelana, zwłaszcza drobne przedmioty, takie jak filiżanki, figurki, dzbanuszki. Nieduże i niedrogie rzeczy, które świetnie nadają się na przykład na prezent – mówi Milena Staszewska, szefowa kieleckiego salonu. Klientów przyciąga także biżuteria, zwłaszcza ta z lat 60. ubiegłego wieku. – Nabywcy poszukują dobrych projektantów i firm, takich jak Orno czy Warmet – dodaje Staszewska.

W innych sklepach klienci także poszukują przede wszystkim drobiazgów. – Największym zainteresowaniem cieszą się figurki porcelanowe z fabryki w Ćmielowie – mówi pani Aleksandra z lombardu z antykami, mieszczącego się przy placu Moniuszki w Kielcach.

Przedmioty o niebanalnym kształcie i zastosowaniu to z kolei domena Sklepiku Retro działającego przy ulicy Orlej w Kielcach. – Dla jednego z klientów ciekawym prezentem z okazji imienin okazał się barek ukryty w... globusie. Również teraz mamy w sklepie podobny przedmiot. To drewniany kołowrotek, na którym można ustawić szklaneczki oraz butelki z trunkami – wyjaśnia Mirosława Kowalczyk.

Kossak i stare meble

Klienci poszukują w sklepach ze starociami także dzieł sztuki, zwłaszcza malarstwa. W tej dziedzinie od lat prym wiedzie Wojciech Kossak. – Mieliśmy kiedyś „Olszynkę Grochowską”. To piękna, duża panorama i jeden z najciekawszych przedmiotów, jakie sprzedaliśmy. Gdybym miała wybrać perełkę wśród sprzedanych przez nas dzieł, to stawiałabym właśnie na ten obraz – mówi Milena Staszewska z "Desy".

Pani Aleksandra przyznaje z kolei, że wprawdzie dzieł Kossaka w lombardzie jeszcze nie miała, ale kupującym może z czystym sumieniem polecić jeden z obrazów autorstwa Anny Czartoryskiej: – Cztery tysiące złotych to niezbyt wygórowana cena za takie dzieło. To jeden z najciekawszych przedmiotów, znajdujących się u nas.

Gdy mówimy o antykach, to trudno nie wspomnieć o meblach. Co ciekawe, sprzedać je nie jest teraz łatwo. – Królują wnętrza nowoczesne. Zauważamy jednak wśród nabywców tendencję do mieszania stylów. Pojedyncze przedmioty wpisujące się w stare wzornictwo potrafią świetnie kontrastować z surowym, sterylnym wnętrzem. Nie sprzedają się więc całe komplety, ale raczej pojedyncze elementy, takie jak stoliki czy komody – mówi szefowa "Desy".

Również klienci pani Aleksandry decydują się na zakup pojedynczych mebli: – Sporym zainteresowaniem cieszą się głównie stoły, ale w ofercie mamy też na przykład piękną serwantkę.

Historia zaklęta w rzeczach

Do sklepów z antykami nierzadko trafiają pamiątki znajdujące się w danej rodzinie od wielu pokoleń. – Osoby, które chcą odsprzedać cenne rzeczy, raczej niechętnie dzielą się z nami ich historią. Często jednak są do nich bardzo przywiązane, a do sprzedaży zmusza je ciężka sytuacja finansowa. Dotyczy to zwłaszcza ludzi starszych. To przykre, kiedy widzimy, że muszą się pozbywać pamiątek rodzinnych. Na szczęście z reguły trafiają one do nabywców, którzy je wysoko cenią i bardzo szanują – zauważa Milena Staszewska.

O historii sprzedawanych przez siebie rzeczy niechętnie opowiadają również osoby zostawiające antyki w lombardzie. – Najczęściej popycha je do takiej decyzji po prostu brak pieniędzy – twierdzi pani Aleksandra. Zupełnie inną drogę przebywają natomiast rzeczy sprzedawane w sklepiku przy ulicy Orlej. – Sprzedaż staroci jest u nas uzupełnieniem sprzedaży używanej odzieży. Antyki i inne ciekawe przedmioty sprowadzamy z zagranicy przy okazji dostaw ubrań. Pochodzą głównie z Niemiec – wyjaśnia Mirosława Kowalczyk.

Pamiątki trafiające do sklepów z antykami pochodzą też często z odziedziczonych mieszkań. – Młodzi ludzie przejmują lokale po babciach lub ciociach i nie mają sentymentu do znajdujących się tam przedmiotów, więc je sprzedają. To ważne, że nie wyrzucają ich na śmietnik, tylko sprawdzają, czy przedstawiają one jakąś wartość. Bardzo często dzięki temu mogą podreperować  budżet, a ktoś inny może z kolei cieszyć się z zakupu – mówi Milena Staszewska.

Sprzedaż antyków to jedna z tych gałęzi handlu, które oparły się rewolucji informatycznej. Podczas gdy wiele rzeczy sprzedaje się głównie w sieci, na tym polu dominuje głównie sprzedaż tradycyjna. Sklepy wprawdzie zamieszczają swoje oferty na stronach internetowych, korzystają też z serwisów aukcyjnych, jednak jest to tylko uzupełnienie stacjonarnego handlu. Ostatecznie zainteresowany prędzej czy później i tak trafia do sklepu, salonu lub lombardu. Taka już jest specyfika starych rzeczy. Po prostu trzeba ich dotknąć, obejrzeć z bliska i dopiero kupić.

Paweł Nowak

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO