PUBLICYSTYKA
Leczenie zawsze drogie?
Wydatki na leki bardzo obciążają domowy budżet. Najmocniej odczuwają to ludzie chorujący przewlekle, którzy utrzymują się nierzadko jedynie z kilkusetzłotowej renty lub emerytury. Czy można leczyć się taniej?
Od 2012 roku obowiązuje w Polsce ustawa, w myśl której ceny leków refundowanych ustalane są odgórnie, a apteki mają obowiązek się do nich dostosowywać. Wiele osób błędnie uważa, że absolutnie wszystkie leki we wszystkich aptekach kupimy w jednakowej cenie.
– Preparaty dostępne w aptekach dzielimy na te, które wydawane są wyłącznie na receptę, i te, które możemy kupić bez niej. Te pierwsze mogą być refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia lub sprzedawane pełnopłatnie. Tylko ceny leków refundowanych są ustalane przez Ministerstwo Zdrowia – wyjaśnia pani Katarzyna, kielecka farmaceutka.
W praktyce oznacza to, że apteki mogą między sobą konkurować ceną leków pełnopłatnych oraz dostępnych bez recepty.
– Cierpię na osteoporozę i co miesiąc muszę kupować kosztowny lek. Dotychczas kupowałam preparat w pobliskiej aptece, ale raz go zabrakło i musiałam iść do innej apteki. Jakież było moje zdziwienie, gdy zapłaciłam ponad 20 złotych mniej! – opowiada pani Mirosława. – Również inne leki, które przyjmuję regularnie, udało mi się kupić taniej lub dobrać zamienniki.
- Różnice w cenach rzeczywiście mogą być znaczne. Większe, sieciowe apteki mogą sobie pozwolić na zakup dużych ilości leków, a to przekłada się na większy rabat i niższą cenę – tłumaczy pani Katarzyna.
Problem w tym, że apteki nie mogą się reklamować, więc chorym trudno jest wybrać najlepszą ofertę. Farmaceutka radzi, by pacjenci przed wykupieniem medykamentów prosili o wycenę. W wielu aptekach można to załatwić telefonicznie. Warto poszukać, bo może się okazać, że da się w ten sposób zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych.
Jeden lek niejedno ma imię
Innym sposobem na ograniczenie wydatków na leki są tańsze zamienniki. – Mają w składzie dokładnie tę samą substancję czynną, w tej samej dawce i postaci, co produkty oryginalne. Po prostu jakaś firma wyprodukowała je pod inną nazwą i w lepszej cenie – tłumaczy farmaceutka. Zamienniki są tańsze głównie dlatego, że ich producenci nie muszą przeprowadzać kosztownych badań klinicznych. Mają jednak obowiązek wykazać, że preparat ma dokładnie takie samo działanie terapeutyczne jak oryginał.
Niestety, zamienniki można produkować dopiero po upływie ochronnego okresu patentowego, który obowiązuje dla oryginalnego leku. Zwykle jest to 25 lat. Dlatego też najnowszych, często najbardziej skutecznych leków nie da się zamienić i trzeba za nie słono zapłacić.
Kolejną szansą na tańsze leczenie jest tzw. import równoległy. To preparaty wytwarzane przez tego samego producenta, pod tą samą nazwą i w takim samym składzie, co leki pochodzące z Polski. W różnych krajach mogą mieć jednak różną cenę. Importerzy sprowadzają je z uprawnionych hurtowni działających na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego (są to kraje Unii Europejskiej oraz Islandia, Liechtenstein i Norwegia). Następnie medykamenty są przepakowywane do opakowań z polskimi napisami i trafiają na nasz rynek. Otrzymujemy więc ten sam produkt, ale w dużo korzystniejszej cenie.
Leczenie było, jest i będzie jednym z najpoważniejszych i najbardziej uciążliwych wydatków, zwłaszcza dla osób starszych i niezamożnych. Wielu ludzi z powodu niskiego statusu materialnego rezygnuje z kupowania leków, co niekorzystnie odbija się na ich zdrowiu. Warto jednak zainwestować trochę czasu i wysiłku, a może się okazać, że da się te koszty odczuwalnie zmniejszyć.
Piotr Wójcik