PUBLICYSTYKA
Kto obudzi „Sienkiewkę”?
Wygląda na to, że ulice handlowe w Polsce będą przeżywać renesans. Już teraz na największych z nich, pomimo wysokich czynszów, jest coraz mniej lokali do wynajęcia. Czy podobny scenariusz czeka ulicę Sienkiewicza?
14 grudnia 2006 roku został oddany do użytku ostatni wyremontowany odcinek głównej ulicy Kielc pomiędzy ulicami Paderewskiego a Żelazną. Mający prawie 1,5 kilometra długości deptak był rewitalizowany przez 5 lat, a koszt przebudowy wyniósł 28 milionów złotych. Po prawie 10 latach niejeden kielczanin przyzna, że wygląd nie poszedł w parze z funkcjonalnością. Zamiast handlowego ożywienia słyszeliśmy częściej, że popularna „Sienkiewka” powoli umiera.
W Łodzi i Gdyni to samo
Jednak z problemem zamierających ulic zmagają się nie tylko Kielce. Sztandarowym przykładem jest ulica Piotrowska w Łodzi. Kiedyś sklepowe witryny przyciągały łodzian (i nie tylko) jak magnes, ale z czasem kupujący przenieśli się do galerii handlowych. Podobnie było w Gdyni, w której ulica Świętojańska zupełnie straciła swój handlowo-usługowy charakter – po godzinie 21 nie znalazłeś tam otwartej restauracji. Chyba uznamy za nią kebab Turka mieszkającego w Polsce bądź zapiekankę z budy sięgającej pamięcią czasów obrad Okrągłego Stołu. Także w Katowicach na ulicy 3 Maja po kosztownej modernizacji straszą pozamykane sklepy.
W tę charakterystykę wpisują się Kielce. Opowieści o ulicy Sienkiewicza, zdominowanej przez banki i kantory, nie są wyssane z palca. Na naszym deptaku możemy wymienić pieniądze w 16 miejscach. Chcący skorzystać z usług bankowych muszą się porządnie zastanowić, bowiem do wyboru mają aż 25 placówek. Najwięcej jednak jest sklepów z odzieżą i obuwiem – 33.
– Nie ma jasnej koncepcji dla ulicy Sienkiewicza. Znajdziemy przy niej wszystko i nic: od kantorów, poprzez solarium, do ciucholandów. Trudno zainwestować pieniądze w lokal w takim miejscu – mówi Krzysztof Pietrusiński, doradca rynku nieruchomości.
Powoli, ale z pomysłem
Firma Cushman&Wakefield postanowiła sprawdzić kondycję największych ulic handlowych w Polsce. Głównym wyznacznikiem była średnia cena za metr kwadratowy na rok. Zgodnie z oczekiwaniami listę otwierają ulice: Nowy Świat w Warszawie (ponad 4 tys. zł.), Floriańska w Krakowie (3600 zł) oraz Chmielna w stolicy (3500 zł). Jednak kolejną pozycję zajmuje już katowicka ulica 3 Maja (2500 tys. zł.) Stawkę dziesięciu najdroższych traktów zamykają Świętojańska (1400 zł) oraz Piotrkowska (1250 zł). Dla jasności: w Kielcach za metr kwadratowy lokalu w śródmieściu Kielc zapłacimy około 840 zł na rok. Tyle tylko, że ulica Sienkiewicza przestała być gorącym adresem handlowym. – Kiedy szukałem większego lokalu, przeglądałem oferty z centrum. Jednak w mojej branży liczy się przede wszystkim łatwy dojazd, a tego Sienkiewicza nie zapewnia. Ta ulica powinna mieć raczej charakter deptaku, przy którym można coś zjeść – mówi Michał Libuda, który swój salon fryzjerski przeniósł na ulicę Przecznica obok wieżowca przy Targowej.
W takim razie jak to się stało, że pomimo podobnej charakterystyki i rosnących czynszów mieszkańcy miast znów zaczynają korzystać z uroków tego typu miejsc? Wzorowym przykładem niech będzie Gdynia. W 2011 roku władze miasta zdecydowały, że przy ulicy Świętojańskiej nie będą powstawać nowe placówki instytucji finansowych czy firm związanych z sprzedażą usług telefonicznych. Efekt był natychmiastowy. Restauracje, bary i kawiarnie zaczęły tam wyrastać jak grzyby po deszczu. Zmiany, choć nie tak widoczne, zachodzą też w Łodzi na Piotrkowskiej. Ta ulica także objęła kurs na rozrywkę i gastronomię.
W Kielcach poczekamy
Na ulicy Sienkiewicza też coś zjemy i posiedzimy przy piwie, ale dwadzieścia punktów gastronomicznych to wybór niewielki. – Trochę racji mają ci, którzy uważają, że Sienkiewicza umiera. Dzieje się tak z co najmniej dwóch powodów. Pierwszy to rynek miasta – on jest w tej chwili ważniejszy dla przestrzeni publicznej niż nasza główna ulica. Po drugie oferta handlowa w centrum jest słaba. Właściciele sklepów zupełnie zrezygnowali z walki z galeriami handlowymi – tłumaczy Wojciech Lubawski.
Czy prezydent Kielc ma pomysł na ożywienie "Sienkiewki"? – Mam nadzieję, że będzie przy niej powstawało coraz więcej punktów gastronomicznych. Nie mamy zbyt wielkiego pola manewru chociażby dlatego, że kamienice to nie nasza własność. Przede wszystkim potrzeba więcej takich imprez, jak Święto Kielc czy organizowana w ostatnich latach akcja „Budzenie Sienkiewki”. I to się powoli zacznie zmieniać – twierdzi włodarz miasta.
Piotr Natkaniec