PUBLICYSTYKA
Kto jest bliźnim?
Rozmowa z księdzem profesorem Waldemarem Chrostowskim, biblistą, wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
– Podczas konferencji naukowej w Chmielniku „Kto ratuje jedno życie – ratuje cały świat” wygłosił ksiądz profesor wykład o ratowaniu i ochronie życia w tradycji judaistycznej. Na czym polegają różnice między ortodoksyjną tradycją judaistyczną a tradycją chrześcijańską w pojmowaniu słowa „bliźni”?
– Punktem wyjścia jest przykazanie, które znajduje się w Pięcioksięgu Mojżesza: „Będziesz miłował bliźniego twego, jak siebie”. Dodajemy jeszcze: „jak siebie samego”. Rozumienie tego przykazania w tradycji judaistycznej i chrześcijańskiej jest zasadniczo odmienne. Z judaistycznej perspektywy bliźni to jest drugi Żyd. „Będziesz miłował bliźniego swego, jak samego siebie” oznacza, że będziesz miłował i będziesz wypełniał wszystkie zawarte w Torze przykazania Micwot, które odnoszą się do współplemieńców albo współwyznawców, czyli do Żydów i innych wyznawców judaizmu. Natomiast z chrześcijańskiej perspektywy, która wyraźnie kieruje się nauczaniem Jezusa zawartym w Ewangeliach, naszym bliźnim jest każdy człowiek. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie uczy nas, że wobec każdego człowieka, zwłaszcza tego w potrzebie, mamy obowiązek pomocy bez dociekania, kim on jest: Polakiem, Niemcem czy Żydem. Co więcej, jeszcze ważniejsze zobowiązanie wynika z przykazania miłości nieprzyjaciół. Otóż w judaizmie, tak jak w Starym Testamencie, nie ma przykazania miłości nieprzyjaciół. Natomiast wyraźnie jest ono obecne w Nowym Testamencie i w tradycji chrześcijańskiej. Nawet jeśli uważamy kogoś za nieprzyjaciela lub wroga, to również mamy obowiązek miłowania go.
– Ksiądz profesor zwrócił uwagę na heroizm postaw wynikających z chrześcijańskiego przykazania miłości bliźniego, które ujawniły się podczas II wojny światowej. Polacy ratowali Żydów, narażając życie własne i swojej rodziny.
– Ważne jest podkreślenie, że ci Polacy byli chrześcijanami, głównie katolikami. Przykłady ratowania Żydów mamy też wśród innych narodowości, które kierowały się tymi samymi przesłankami. Otóż wszyscy niosący taką pomoc kierowali się Ewangelią. Pomagali Żydom skutecznie, ale też niemieccy narodowi socjaliści mordowali ich za to. Wśród pomagających było wielu Polaków i jesteśmy z nich dumni. Możemy cieszyć się, że w naszym narodzie znajdujemy takich, którzy prawdziwie żyli i żyją Ewangelią.
– Od II wojny światowej minęło ponad 70 lat. Dlaczego temat relacji polsko-żydowskich jest ciągle żywy?
– Przede wszystkim dlatego, że aż do II wojny światowej Żydzi stanowili znaczącą, około dziesięcioprocentową część środowiska polskiego. W Chmielniku na przykład przed 1939 rokiem osiemdziesiąt procent ludności stanowili Żydzi. To była koegzystencja naznaczona historią życia obok siebie, ze sobą, ale także przeciw sobie. Historia jest nauczycielką przyszłości. Wobec tego znaczenie ma, jak patrzymy na przeszłość, bo od tego zależy, czy będziemy wiedzieli, jak budować przyszłość. Ma to związek również z tym, że dokładne poznawanie i rozeznawanie tych spraw jest potrzebne, aby podobne dramaty nigdy się nie powtórzyły. Jest to potrzebne także dlatego, że w zakresie tej problematyki trwa konfrontacja nie tylko polsko-żydowska, ale może jeszcze bardziej konfrontacja żydowsko-chrześcijańska. Otóż spojrzenie wyznawców judaizmu na chrześcijaństwo nigdy nie było specjalnie przychylne i wobec tego wielu wykorzystuje to zadawnione spojrzenie, uprzedzenia i stereotypy, przenosząc je na dramat Szoah. Dzisiaj mało kto zastanawia się nad genezą narodowego socjalizmu czy komunizmu, nad ich naturą i rozwinięciem. Natomiast całe ostrze rozmaitych oskarżeń bywa kierowane przeciw Kościołowi. To jest dla nas bolesne i niesprawiedliwe. Z tego powodu trzeba, żeby ta debata trwała, była rzetelnie podejmowana i rozwijana.
– Czemu służą takie konferencje jak ta w Chmielniku, dotycząca polskiej pomocy Żydom w czasie II wojny światowej?
– Poznawaniu prawdy i zbliżaniu nas do niej. Nigdy nie jest tak, że wiemy wszystko. Wokół tych spraw nagromadziło się dużo stereotypów, rozmaitych uproszczeń, wiele schematów, z którymi bardzo często trudno jest nam się rozstać. Dlatego taka konferencja naukowa, zorganizowana pod egidą uniwersytetów i z udziałem naukowców, ma spojrzeć na te problemy nie w duchu narzucanej odgórnie politycznej poprawności, ale poszukiwania prawdy. Bo prawda, tak jak powiedział Pan Jezus, nas wyzwoli.
– Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat