PUBLICYSTYKA
Książę innych gór
W tym roku obchodzimy 1050-lecie chrztu Polski.To data symboliczna. Trzeba sobie uzmysłowić, że wraz z krzyżem świętym weszliśmy w krąg kultury europejskiej. Chrzest zmienił niemal wszystko w naszej historii.
Chrzest Polski kojarzy nam się z Gnieznem, Poznaniem, Ostrowem Lednickim. Ale serce średniowiecznego chrześcijaństwa to nasz Święty Krzyż, pierwotnie Łysiec, z relikwiami Drzewa Krzyża Świętego. Jan Długosz nazwał go„księciem innych gór”, czyli najważniejszą górą Królestwa Polskiego – świętą od wieków, związaną z historią narodu i historią rodzimego chrześcijaństwa.
– Istniało przeświadczenie, że inicjacja chrześcijańska nie może dokonać się w dowolnej przestrzeni, lecz w miejscu symbolizującym walkę dobra ze złem, w którym musi rozegrać się zasadnicze starcie, aby ostatecznie na gruzach dawnego Łyśca dopełnił się zamiar Boży, czyli powstanie chrześcijańskiego królestwa – tłumaczy prof. Krzysztof Bracha z Instytutu Historii UJK w Kielcach. – W „Powieści rzeczy istey” z I poł. XVI w., będącej tłumaczeniem kroniki klasztornej „Narratiofundationismonasterii Montis Calvi”, wydanej drukiem w 1536 r., anonimowy autor napisał: „Dąbrówka chcąc chwałę bożą w Polszcze rozmnożyć, iakoby młode szczepie, szukaiąc mieysca godnego ku budowaniu kościoła. Spodobało się iey mieysce iedno, Lysa gora”.
Benedyktyńskie sanktuarium na Świętym Krzyżu zawładnęło przestrzenią prastarego Łyśca. Przez kilka wieków było najważniejszym sanktuarium Polski, do którego podążali królowie, możnowładcy i prości ludzie.
Przyjmuje się, że Mieszka I ochrzczono wraz z dworem 14 kwietnia 966 r., ale chrystianizacja to proces długotrwały. – W imię Boga jedynego walczono z pogaństwem jeszcze kilka wieków. Lud pod groźbą kar musiał zrezygnować z zasad starej wiary, co bez wątpienia budziło u wielu wątpliwości, bo bali się gniewu starych bogów – podkreśla prof. Bracha.
Dzisiaj łatwiej nam wymienić bogów starożytnej Grecji niż rodzime pogańskie bóstwa, które królowały w całej Słowiańczyźnie. A to ważne dla naszej kulturowej tożsamości. Zwłaszcza że owo pogaństwo trzymało się mocno jeszcze w XIII i XIV w. W zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach znajdują się między innymi amulety z przedstawieniem Jezusa Chrystusa z krzyżem na awersie i Żmijem (słowiańskim bogiem chaosu) na rewersie.
Kiedy w 1966 r. Polska przeżywała milenium chrztu, władze komunistyczne uniemożliwiły przyjazd na uroczystości papieżowi Pawłowi VI i przedstawicielom episkopatów. A komunistyczna historiografia, chcąc osłabić znaczenie aktu Mieszka I, położyła nacisk na nie całkiem sprawdzone badania, między innymi dotyczące Wiślicy i symbolu wcześniejszego chrztu – misy chrzcielnej, mającej stanowić dowód owego chrztu, opisanego w „Żywocie świętego Metodego”. Misa jednak okazała się naczyniem używanym do… zaprawy murarskiej, a archeolodzy już w pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia prostowali pochopne twierdzenia, znajdując cenniejsze, wczesnośredniowieczne relikty. Jednak bezskutecznie: Wiślica do dzisiaj kojarzy się z ową nieszczęsną misą. Zapomniano o znaczeniu Świętego Krzyża, najświętszego miejsca dawnej Polski, a raczej postarano się, abyśmy zapomnieli.
Wydawałoby się, że o chrzcie sprzed 1050 lat wiemy już wszystko, tymczasem więcej tu pytań niż odpowiedzi. W kolejnych artykułach cyklu poświęconego 1050–leciu chrztu Polski postaramy się pokazać miejsca w Świętokrzyskiem, które w wymowny sposób uświadamiają nam drogę, przebytą od czasów kłaniania się bożkom po wiarę w jedynego Boga. Przypomnimy wiślicką legendę, ślady pogańskiej tradycji przeniesionej na grunt chrześcijaństwa i postać bł. Wincentego Kadłubka.
Dorota Kosierkiewicz