PUBLICYSTYKA
Kościół w czasach pandemii
Gdyby jeszcze miesiąc temu ktoś nam powiedział, że nie będziemy mogli uczestniczyć w Mszach Świętych, to z pewnością nie dalibyśmy temu wiary. Pandemia koronawirusa spowodowała jednak, że stało się to naszą rzeczywistością. Cierpią na tym zarówno wierni, jak i kapłani.
Mamy wiele świątyń, a w nich wielu kapłanów gotowych z poświęceniem służyć powierzonym im wiernym. Rozprzestrzeniająca się zaraza, której nikt się nie spodziewał, spowodowała, że nie możemy fizycznie brać udziału w Eucharystii. Jesteśmy zachęcani do włączenia się w modlitwę za pośrednictwem mediów. – Bądźmy roztropni i kosztem własnych dóbr duchowych nie narażajmy innych. Módlmy się w naszych domach i rodzinach – mówił biskup kielecki Jan Piotrowski.
Nic nie jest silniejsze od Pana Boga
Takiej sytuacji w historii Kościoła jeszcze nie było. Owszem, zdarzały się wielkie epidemie, jak chociażby słynna XIV-wieczna dżuma - „czarna śmierć”, która przetrzebiła Europejczyków. Owszem, w związku z różnymi zagrożeniami kościoły były zamykany, a wierni mieli utrudniony dostęp do sakramentów. Nigdy jednak nie działo się to na skalę globalną. Nigdy również - i jest to w tym wypadku wiadomość pozytywna - nie mieliśmy tak szerokiego dostępu do mediów umożliwiających nam w pewnym zakresie uczestnictwo w obrzędach religijnych. To ważne nie tylko dla samych wiernych, ale również kapłanów, którzy robią co mogą, aby zapewnić parafianom kontakt ze wspólnotą, wprowadzając choćby transmisje internetowe. Fizyczny brak wiernych jest jednak faktem.
– Po ludzku, odprawiając Mszę Świętą w pustym kościele, pojawia się myśl tęsknoty i żalu. W naszych modlitwach prosimy Pana Boga, aby wierni mogli wrócić do świątyni. Z drugiej jednak strony, uczestnicząc w liturgii, uczestniczymy nie w swoim dziele. Pan Bóg, także w obecnej, nadzwyczajnej sytuacji pozostaje niezmienny. Pojawia się więc zachęta dla nas, kapłanów, aby na tę całą sytuację spojrzeć wzrokiem Bożym. Jeśli bowiem pomyślimy, że Pan Bóg daje nam pewien czas, który pomoże zbudować głębszą, osobistą relację z Nim, to odkryjemy, że ten czas jest nam potrzebny. Żaden koronawirus i żadna pandemia nie jest silniejsza od Stwórcy – mówi Radiu eM Kielce ksiądz Adam Kaczmarczyk, wikariusz parafii Ducha Świętego w Kielcach.
– Dotkliwie odczuwamy brak wiernych. To wszystko jest dla nas bardzo trudne i jako proboszcz czuję się z tym źle, ale musimy stosować się do zasad bezpieczeństwa. Wiadomo, że Kościół utrzymuje się z datków wiernych, których aktualnie nie ma, ale i my nie możemy pomóc potrzebującym w takim zakresie, w jakim zawsze pomagamy. Zbliża się Triduum Paschalne. Te trzy dni również będą zupełnie inne – dodaje z kolei ksiądz Grzegorz Pałys, proboszcz parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Kielcach.
Czekając na Zmartwychwstanie
Zgodnie z rozporządzeniem rządu w obrzędach liturgicznych może brać udział jedynie pięć osób. W praktyce oznacza to brak możliwości uczestnictwa wiernych w Mszach Świętych i nabożeństwach. Jesteśmy więc także w trudnej sytuacji.
– To bardzo przykre, ponieważ na co dzień staramy się żyć sakramentami. Uczestnictwo w transmisji Mszy bardzo pomaga, jednak nie zastąpi uczestnictwa na żywo we wspólnocie – mówi Piotr Tuzimek z parafii Ducha Świętego w Kielcach, dodając, że pandemia spowodowała również inne trudności. – Szczególnie trudne było to, że nie mogłem uczestniczyć w pogrzebach bliskich z naszej rodziny w ostatnim czasie – przyznaje.
– To dla ludzi głęboko wierzących w pewnym sensie tragedia i czujemy wielką obawę. Z drugiej strony wzrośnie potrzeba łączności ze swoją parafią wśród wiernych. Ludzie, paradoksalnie, modlą się obecnie więcej. Ta sytuacja niesamowicie wpisuje się w nadchodzące święta, które będą przeżywane niezwykle emocjonalnie przez wiernych – przyznaje przedsiębiorca Włodzimierz Rybczyński.
Tu pojawia się pytanie: co my, wierni możemy zrobić dla swoich kapłanów? Podstawą i fundamentem jest modlitwa i duchowa łączność. Pamiętajmy jednak, że niezwykle ważne jest również wsparcie materialne. – Jeżeli mamy taką możliwość, to może dobrze by było, gdybyśmy przekazywali na rzecz parafii przynajmniej taką kwotę, jaką co tydzień dajemy na „tacę”? – pyta Włodzimierz Rybczyński.
Jak uczestniczyć w liturgii?
Jak mam się zachować, uczestnicząc w Mszy Świętej za pośrednictwem mediów? To pytanie zadaje sobie coraz więcej wiernych, którzy w trakcie pandemii koronawirusa są zmuszeni do pozostania w domach i nie mogą udać się do kościoła.
– Myślę, że należy zrobić wszystko co pomoże nam w tym, aby w sposób duchowy łączyć się z celebrującycmi dla nas liturgię kapłanami – mówi ksiądz Mirosław Kowalski, dyrektor Wydziału Liturgicznego Kurii Diecezjalnej. – Padają pytanie o to, czy wierni mają klękać w odpowiednich momentach Eucharystii. Jeśli komuś to pomaga w odpowiednim przeżyciu Mszy Świętej, to nie widziałbym w tym nic złego. Kiedy uczestniczę na żywo w transmisji Najświętszej Ofiary, to przygotowałbym jedną rzecz, która pomogłaby nam wejść mocniej w tajemnicę Eucharystii i Krzyża. Może warto zatroszczyć się o to, żeby zamiast klękać przed telewizorem, ustawić stolik przykryty białym obrusem, na którym umieścimy krzyż. Gesty wykonywane zazwyczaj w kierunku ołtarza, moglibyśmy wtedy czynić w kierunku właśnie krzyża – tłumaczy liturgista.
W związku z brakiem naszej fizycznej obecności w kościele nie możemy również przyjąć Komunii Świętej. Kościół dopuszcza jednak formę komunii duchowej. – Gdy podczas Mszy Świętej następuje obrzęd Komunii Świętej, należy wzbudzić w sobie pragnienie przyjęcia Pana Jezusa, wspólnie odmówić akt strzelisty i w ten sposób złączyć się w sposób duchowy – dodaje ksiądz Kowalski.
W tej trudnej dla nas sytuacji warto nieustannie przypominać sobie słowa naszego jedynego Mistrza: „Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.