PUBLICYSTYKA
Każdy może pomóc
Jeszcze 80 tysięcy złotych trzeba zebrać, żeby pokryć koszty operacji rekonstrukcji przełyku, jaką powinna przejść 40-letnia Katarzyna Krawczyk z Kielc po chorobie nowotworowej. Pomóc może każdy.
Gdy pani Katarzyna miała 18 lat, zachorowała na nowotwór nosogardła z przerzutami do węzłów chłonnych. Przeżyła tylko dzięki długiemu i bardzo wyczerpującemu leczeniu, na które składała się skomplikowana operacja, a po niej chemioterapia i radioterapia. Niestety, skutek uboczny był taki, że jej przełyk zwłóknił się i zaczął zwężać.
– Chorobę udało się pokonać i siostra wyzdrowiała, ale skutki leczenia wyszły po prawie 20 latach. Od dwóch lat zaczął jej się zwężać stopniowo przełyk. Najpierw przestała jeść twardsze pokarmy, później przeszła na miękkie i płynne, a teraz tylko pije. Od półtora roku jest karmiona wyłącznie dojelitowo – mówi Marta Białogońska, siostra pani Kasi.
Potrzebna operacja
Żeby kielczanka mogła normalnie funkcjonować, potrzebna była rekonstrukcja przełyku, która miała polegać na wycięciu zbliznowaceń i zastąpieniu ich zdrową tkanką pobraną z nadgarstka i uda. Zabieg kosztował 140 tysięcy złotych, ale Narodowy Fundusz Zdrowia go nie zrefundował. Dzięki ludziom dobrej woli rodzinie udało się zebrać część kwoty, która razem z pożyczonymi pieniędzmi wystarczyła na opłacenie pierwszej raty w wysokości 84 tysięcy złotych. Pani Kasia była operowana 29 listopada w Katowicach.
– Operacja trwała cztery godziny, stan siostry jest stabilny, ale jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek powiedzieć. Lekarz, prowadzący stwierdził, że udało się odtworzyć przełyk, chociaż było bardzo dużo zbliznowaceń. Jeśli siostra nie przeszłaby tej operacji, to jej przełyk zamknąłby się całkowicie i nie mogłaby nawet przełykać śliny – informuje pani Marta.
W tej chwili pani Kasia kontaktuje się z rodziną i lekarzami za pomocą gestów i pisma. – Lekarze musieli jej założyć tymczasową tracheotomię pooperacyjną, żeby mogła oddychać. Cały czas dostaje leki przeciwbólowe, ale nie czuje się najlepiej, jest zestresowana i obolała. Już przed operacją była trochę podłamana, bo po wyleczeniu nowotworu myślała, że wszystko będzie dobrze, jednak skutki jej choroby zaczęły ujawniać się po latach – tłumaczy pani Marta i dodaje, że teraz potrzeba czasu, żeby stwierdzić, czy przeszczep się przyjął. Na razie nie wiadomo też, kiedy jej siostra wróci do domu.
Zbiórki i licytacje
Katarzyna Krawczyk jest podopieczną Fundacji Siepomaga. Każdy, kto chciałby pomóc, może wpłacić pieniądze na zbiórkę prowadzoną za pośrednictwem strony www.siepomaga.pl/operacjakasi. Pieniądze będą zbierane do 15 grudnia.
Do tej pory udało się tam zebrać niecałe 30 tysięcy złotych. Żeby zapłacić za operacje, potrzeba jeszcze 50 tysięcy złotych. Przypomnijmy, że cała kwota została podzielona na raty, z których pierwsza wpłacona przed zabiegiem stanowiła 60 procent całości kosztów. Pozostała część ma być wpłacona w sześciu comiesięcznych ratach. Kolejna musi wpłynąć do 4 stycznia.
Panią Kasię można wesprzeć, również wysyłając SMS o treści S13689 na numer 72365. Koszt wynosi 2,46 złotych brutto (w tym VAT). Oprócz tego prowadzona jest druga zbiórka pieniędzy na stronie pomagam.pl. Tam udało się zebrać ponad 26 tysięcy złotych, ale pieniądze już zostały przelane na zapłacenie pierwszej raty.
– Bardzo dziękuję wszystkim za dotychczasowe wsparcie. Jednocześnie chciałabym zaapelować o dalszą pomoc do wszystkich ludzi o dobrych sercach, bo brakuje nam jeszcze sporo pieniędzy. Chciałabym, żeby moja siostra odzyskała zdrowie. Ma dla kogo żyć. Ma 5-letniego synka Damianka, który choruje na autyzm i wymaga dużo większej uwagi niż inne dzieci – prosi Marta Białogońska.
Beata Kwieczko