PUBLICYSTYKA
Jestem kulturalnym wieśniakiem
Rozmowa z Adamem Ochwanowskim poetą, animatorem kultury i regionalistą.
- Piszą o Tobie: „Ceni sobie słowa, wie ile ważą i mówi tyle, ile trzeba, i ani słowa więcej… Tak będzie wyglądał ten wywiad?
- Powiedzmy… jak najmniej słów, jak najwięcej treści. Ale dobrze, że mnie zaprosiłeś do tego wywiadu, bo krawata nie miałem na sobie od czterdziestu lat.
- Naprawdę? Nigdy go nie nosisz?
- Od wielkiego dzwonu. Gdy kiedyś założyłem na wesele, to wszyscy mi robili zdjęcia. To była sensacja! Fakt, nie lubię krawatów i nie wiem, czy nie z powodu pewnej historii, która mi się przydarzył dawno temu…
- Opowiesz?
- Byłem na weselu w Opatowcu i wśród zaproszonych gości, dominowało dosyć mocno środowisko AK-owskie. Mój krawat mienił się czerwienią. Nie wiem co odbiło moim kumplom, ale zaczęli mnie dusić tym krawatem. Potem wyzywali od komunistów i padło kilka obscenicznych słów. Gdyby nie dwóch moich kuzynów, pewnie dziś nie rozmawialibyśmy (śmiech).
- „Adam Ochwanowski, autor wierszy, które niejednemu z nas pomogły w czarnej godzinie, może czuć się poetą spełnionym…”, przeczytałem o Tobie. Czujesz się spełniony?
- Jeśli artysta tak mówi, to jest najwyższy wyraz kokieterii. Ja wolę myśleć, że najlepsze jeszcze przede mną …
- Najlepszymi recenzentami są dla Ciebie krytycy, czy czytelnicy?
- Oczywiście, że czytelnicy! Krytycy to niespełnieni poeci, którzy zazdroszczą, bo sami nie potrafią pisać. Choć są krytycy i jednocześnie bardzo dobrzy poeci…, na przykład mój ambasador Janusz Drzewucki, który pisze znakomite wiersze.
- Powiedziałeś kiedyś „Jako świeżo upieczony absolwent Państwowego Studium Kulturalno - Oświatowego w Krośnie, pojawiłem się w Kielcach w 1973 roku i trafiłem pod skrzydła ówczesnego szefa Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego - Ryszarda Miernika.” Co mu zawdzięczasz?
- Bardzo dużo. Ryszard pozbawił mnie kompleksów…
- Ty? Artysta? I kompleksy?
- A tak! Ja jestem chłopak ze wsi, a pyskuję, mówię i chwalę się tym. Zawsze podkreślam, że jeśli ktoś wypiera się miejsca swojego pochodzenia, to wypiera się ojca i matki. Kiedy słyszę takie określenia jak wiocha, wieśniak, dostaję białej gorączki. Zresztą wszyscy jesteśmy ze wsi, pisał o tym wielki artysta, mój kolega Wiesław Myśliwski w znakomitym szkicu, aż szkoda, że wydanym tylko w dwustu egzemplarzach. Kultura chłopska jest matką kultury wysokiej… Nie zapominajmy o tym.
- „(…)i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy, przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie…” co to za cytat?
- No, Miłosz… Nie, co ja gadam!? Herbert, oczywiście Herbert! Ale wpadka! Gdzie Miłoszowi do Herberta, buty mógł Herbertowi czyścić!
- A to: „Mostów nikt by już nie palił, bo to nic nie zmienia, i przytuliłby się wreszcie, kamień do kamienia…”?
- A to jest już Ochwanowski… Pastorałka „Z zawężonym widnokręgiem” pisana Myśliwskiemu.
- Przeczytałem o Tobie: „Dziwię się i żałuję, że autor posłowia Artur Jarosz nie wykorzystał okazji, aby przybliżyć sylwetkę poety, opisać jego powikłaną, pełną zakrętasów i wywijasów drogę życiową” Twoje życie jest naprawdę zakrętasem?
- Oczywiście i to wielkim! Ja żyłem podwójnie. Spotkało mnie wiele przygód ze wszystkimi używkami, ale dawałem sobie z tym radę i realizowałem się. Trochę zaniedbałem życie osobiste, też kolorowe. Moje kontakty z kobietami, romanse… W każdym razie była to dla mnie szkoła życia. Ale nie będę opowiadał na łamach Waszego tygodnika o sprawach, które nie są zgodne z ideami, jakie krzewicie. Byłoby to niestosowne, dlatego reszta jest milczeniem…
- Dziękuję za rozmowę.
Robert Majchrzyk
Czy rzeczywiście Adam Ochwanowski ważył słowa? Dlaczego ma dwie śledziony? I jakie przygody spotkały go podczas pobytu w USA? O tym dowiecie się słuchając wywiadu bez krawata w każdą sobotę między godziną 12-15, na 107 i 9 FM