PUBLICYSTYKA
Jak w Piekle nieznaną paproć odkryto...
Trafiliśmy do Piekła w okolicach Niekłania, ale czujemy się jak w niebie. Dlaczego? Jakiś czas temu Państwowy Instytut Geologiczny robił tutaj odwierty. – Znaleźliśmy nieznaną, doskonale zachowaną kopalną paproć, łodyżkę, liście i zarodniki sprzed 200 milionów lat – uchyla rąbka tajemnicy paleontolog, prof. Grzegorz Pieńkowski. Znalezisko trzymane jest w sekrecie i czeka na swoją nazwę gatunkową.
Naukowcy uważają, że to wielkie odkrycie. – Do tej pory znajdowaliśmy charakterystyczne zarodniki tej rośliny, ale nie mogliśmy ich z niczym porównać. Teraz już wiemy, co to jest – wyjaśnia profesor i prowadzi nas do… Piekła.
– Dlaczego miejscowość nazywa się Piekło, nie wiemy do końca. Wiemy za to, że niedaleko niej leży wieś Niebo. Domyślamy się, że Niebo może oznaczać grunt urodzajny, uprawny. Natomiast w pobliżu Piekła nie znajdziesz dobrych ziem. To miejsce dziwne, tajemnicze, budzące różnego rodzaju skojarzenia, ale jakże piękne – mówi profesor Pieńkowski.
– Są tu skałki wczesnojurajskie, które mają około 199 milionów lat. Gdybyśmy przenieśli się na chwilę wyobraźnią w ówczesny świat, zobaczylibyśmy coś zgoła odmiennego niż dzisiaj. Był tutaj brzeg morza i plaża do złudzenia przypominająca plażę Bałtyku. Tylko tyle, że w postaci skał, które się nad nami wznoszą. Ten dziwny kształt skał jest znacznie późniejszy, piaskowce zyskały go w epoce plejstoceńskiej w czasie ostatniego zlodowacenia. Ukształtowały je fale i sztormy morza wczesnojurajskiego.
Skały tutaj często przybierają formę grzybów i gzymsów. Ludziom kojarzy się to z diabelską robotą. Bo według legendy skały pod Niekłaniem, z rozkazu samego Lucyfera, były miejscem pokuty nieposłusznych diabłów. Ponoć mieszkańcy opuścili pobliską osadę leśną ze strachu przed czartami, które harcowały pomiędzy świecącymi szatańskim blaskiem głazami.
– To bajania – śmieje się profesor. – Tak naprawdę wyjaśnienie dziwnego kształtu tych formacji jest zupełnie inne. Po prostu na górze mamy warstwy bardziej odporne, a te niżej należą do mniej odpornych. Erozja szybciej atakuje dół tych skał niż górę, bo góra jest mocniejsza. Diabeł nie ma z tym nic wspólnego, choć istotnie: ludziom ze strachu i niewiedzy ta dziwność od wieków kojarzyła się z piekłem. My w tak cudownych miejscach widzimy wyłącznie dotyk ręki Boga.
Zwietrzała skała to morski brzeg ukształtowany z osadów naniesionych morskimi falami. Kiedy wyjdziemy na samą górę tych przedziwnych tworów natury, to jak byśmy weszli na plażę wczesnojurajską. – Plaża nigdy nie jest idealnie prostą linią. Tworzą się charakterystyczne zagłębienia, w których fale wchodzą nieco dalej w głąb lądu. W Niekłaniu to wyraźnie widać. Tu kończyło się morze, a zaczynał ląd – pokazuje geolog niebezpiecznie balansując na szczycie gigantycznego grzyba.
– Kiedy przyjrzymy się skale dokładnie, zobaczymy, że tak jak współcześnie woda wyrzucała na brzeg różne rzeczy. Mamy tutaj pień drzewa iglastego, przypominający dzisiejszą araukarię, całkiem spory. 199 milionów lat temu też tutaj rosły drzewa, miały skórzaste liście przypominające igły.
A co stało się z naszą paprocią? Badania trwają. Dzięki temu odkryciu wyobrażenie o wymarłym świecie będzie znacznie pełniejsze, bo pomoże datować również inne znaleziska, przy których znaleziono charakterystyczne zarodniki.
Dzięki geologicznym odwiertom wiadomo, że od Sołtykowa pod powierzchnią tych dziwnych skał ciągnie się pozostałość świata naszej paproci. – Jeszcze niedawno nie mogliśmy tak dokładnie datować znalezisk paleontologicznych – zaznacza profesor. – Dzisiaj wiemy, że 199 milionów lat temu teren ten wyglądał niemal tak, jak meandrująca Nida. Rośliny były trochę inne, ale nad Krasną, Biebrzą czy Nidą, z dala od osad ludzkich, mamy środowiska do złudzenia przypominające tamten świat – mówi paleontolog.
I nagle 200 milionów lat temu wszystko się zmieniło. Na te tereny wkroczyło morze, płytkie i niezbyt słone, niczym Bałtyk. Milion lat w skali geologicznej to moment. Paleontolodzy uważają, że te gwałtowne zmiany były przyczyną największych wymierań w historii Ziemi.
Ale daliśmy słowo, że na razie tej tajemnicy nie zdradzimy. Nasi czytelnicy muszą jeszcze trochę poczekać. Szykuje się kolejna paleontologiczna sensacja.