PUBLICYSTYKA
Jak to było z kieleckim UFO?
Za nami huczne otwarcie Centrum komunikacyjnego w Kielcach. Zanim jednak doszło do modernizacji dawnego dworca PKS, który wpisał się na trwałe w krajobraz naszego miasta, byliśmy świadkiem negocjacji i swoistego serialu dotyczącego kwestii własnościowych. Ostatecznie się udało i dziś możemy podziwiać i korzystać z odnowionego obiektu.
– Odbudowanie dworca, mimo że jest bardzo kosztowne będzie naszym ogromnym sukcesem. Nie mam wątpliwości, że ten obiekt po remoncie nie straci swojego niepowtarzalnego charakteru, a będzie jeszcze piękniejszy. Zostanie nowym Centrum Komunikacyjnym, a nie tylko dworcem autobusowym – mówił podczas podpisania umowy na modernizację kieleckiego UFO ówczesny prezydent Kielc Wojciech Lubawski. Niemal równo po dwóch latach plan został zrealizowany.
Nie było łatwo
Historia dworca autobusowego przy ulicy Czarnowskiej sięga lat 50-tych XX wieku, kiedy stanął w tym miejscu poprzednik słynnego obiektu. Okazało się jednak, że był niewystarczający jak na zapotrzebowanie miasta, więc zaczęto myśleć o rozbudowie. W 1969 roku w Słowie Ludu pojawił się artykuł z pierwszą wizualizacją nowego budynku. – W okresie PRL-u nic nie było łatwe i często najciekawsze pomysły pozostawały na deskach kreślarskich. Splot okoliczności sprawił jednak, że ten projekt stał się rzeczywistością – tłumaczy menadżer centrum miasta. Kształt dworca to efekt pracy architekta Edwarda Modrzejewskiego i Mieczysława Kubali, który zainspirował się rozwiązaniami z lotnisk w krajach zachodnich i wymyślił ruch bezkolizyjny po obrębie koła. – Budowa zaczęła się w 1975 roku. W międzyczasie pojawiały się w mediach informacje, że wiele miast chciałoby zbudować podobny dworzec. Przyjęte rozwiązania nawet opatentowano. Prace zakończyły się w 1984 roku, więc był to spory okres czasu. Wiele pomysłów było bardzo nowoczesnych, takich jak system klimatyzacji, czy kamery przemysłowe, choć nie udało się np. sprowadzić ruchomych schodów ze Związku Radzieckiego – przypomina Rafał Zamojski.
Walka o budynek
Problemy zaczęły się po przemianach ustrojowych, kiedy budynek stał się własnością Skarbu Państwa. Przez lata nikt w niego nie inwestował, a ostatnim właścicielem była spółka PKS 2. – Chcieliśmy kupić dworzec i podczas pierwszej rozmowy z nowymi właścicielami padła kwota 40 milionów złotych. Być może obiekt był tyle wart. Prowadziliśmy negocjacje półtora roku i doszliśmy do 20 milionów złotych. Wówczas przekonałem radnych do tego, że trzeba odzyskać dworzec, tym bardziej, że inwestor planował z niego zrobić centrum handlowe. W moim przekonaniu utwierdziły mnie rozmowy z architektami, którzy potwierdzili, że warto ratować ten obiekt i nie powinniśmy naruszać jego koncepcji – mówi prezydent Kielc Wojciech Lubawski.
Po zakupie kieleckiego UFO przystąpiono do prac nad jego modernizacją. Konkurs na projekt wygrała pracownia Bojarowicz&Kamiński, a wykonawcą została firma Budimex. – Wiele elementów było wówczas nowością i po konsultacjach ustaliliśmy ostateczną wersję – dodaje ówczesny prezydent Kielc. W czwartek zmodernizowany dworzec otworzył jego następca – prezydent Bogdan Wenta.
Efekty prac możemy już podziwiać. Na zewnątrz, jeden z symboli naszego miasta, zachował swój dotychczasowy kształt i wygląd. Budynek jest ogrzewany i klimatyzowany. W środku znajdziemy punkty gastronomiczne, sklepy, ale również nowoczesną mediatekę. Nie zabrakło windy i… ruchomych schodów, które po tylu latach stanęły w tym miejscu.
Choć historia dawnego dworca PKS w Kielcach była zawiła, to jednak doczekała się szczęśliwego finału. Pozostaje życzyć pasażerom szczęśliwych podróży, a kieleckiemu UFO, aby pozostało z nami jak najdłużej i nigdy nie odleciało z krajobrazu naszego miasta.