PUBLICYSTYKA
Hazardziści
Wydarzyło się to w samym centrum Kielc. Pewnemu osiemnastolatkowi owej nocy fortuna nie sprzyjała, a pieniądze już się skończyły. Nad ranem wyszedł więc z kasyna. Ale nie na długo. Postanowił wrócić, żeby w końcu się odegrać.
Przede wszystkim jednak szybko potrzebował gotówki. Padło na cztery lata młodszego dzieciaka, który bladym świtem szedł do szkoły. Hazardzista zapytał o symboliczną złotówkę. Zapewne chciał sprawdzić, ile młody ma przy sobie. Okazało się, że ma znacznie więcej. Za 50 złotych da się grać.
Chłopak pieniądze dał bez wahania, mogło mu się stać coś złego. O zdarzeniu poinformował rodziców, ci z kolei policję. Napastnika nie szukali długo. Domyślili się, że to nałogowy hazardzista, który tym razem nie skończył gry. Podczas zatrzymania mężczyzna miał przy sobie niewiele ponad 20 złotych. Tyle mu zostało. Teraz grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.
Jak alkoholizm
Nałogowy hazard, tak jak alkoholizm, jest chorobą śmiertelną. I to pod wieloma względami. – Zgon może nastąpić na przykład z powodu dużego wzburzenia emocjonalnego, spowodowanego wygraną bądź przegraną. Hazardziści w ekstremalnych sytuacjach giną z rąk wierzycieli z półświatka, którym nie mogli oddać pieniędzy – wyjaśnia Rafał Porzeziński, dziennikarz, ale także świecki rekolekcjonista i instruktor terapii uzależnień. – Nałogowy hazard generuje też najwięcej skutecznych samobójstw.
Porzezińskiego nie dziwi opowieść o osiemnastoletnim hazardziście z Kielc: – Przy automatach nikt nie weryfikuje wieku. Stawia się je w różnych miejscach, do tego szybko uzależniają. Powodują głębokie i nieodwracalne szkody w młodych umysłach.
Ale uzależnieni i tak wracają. Muszą to robić. Porzeziński mówi o nakręcającej się spirali śmierci: – Żyjesz w świecie iluzji, o mały krok od wygranej życia. To obsesja każdego uzależnionego umysłu. Wygrana oczywiście nie przychodzi. Jeżeli jakimś zrządzeniem losu hazardzista wygra, to bardzo szybko znowu wszystko przegrywa. To powoduje żałosną demoralizację i postępującą frustrację.
Hazard nielegalny
Jak ją można ukoić? Najlepiej kolejną wizytą w kasynie albo w innych podobnych miejscach. Bo w Świętokrzyskiem można grać bez problemu. Obok wielu legalnych punktów kwitnie również ciemna strefa hazardu. Izba Celna pod koniec roku 2014 wkroczyła do 31 nielegalnych miejsc gry, rozsianych po województwie. Funkcjonariusze zabezpieczyli 57 nielegalnych automatów do gier hazardowych. Kolejna akcja miała miejsce już w 2015 roku. Tym razem w Kazimierzy Wielkiej, Jędrzejowie i Włoszczowie przejętych zostało prawie 60 maszyn.
Automaty do gier to tylko to tylko niewielki wycinek problemu. Ludzie wpadają także w sidła nałogowego wysyłania sms–ów w ramach tak zwanych „audiotele” czy grania w toto–lotka. Jednak najwięcej możliwości stwarzają kasyna. – Każde jest zorganizowane tak, żeby można było zbić małą fortunę, ale tylko wtedy, gdy zostawi się dużą fortunę. Nigdy odwrotnie – stwierdza Porzeziński.
Dla młodych ludzi niebezpieczne mogą się okazać gry komputerowe, bo często stanowią wstęp do patologicznego hazardu. W swojej praktyce terapeutycznej Porzeziński spotkał niemało nastolatków, które tą drogą wpadły w uzależnienie: – Zdarzało się, że człowiek nie kontrolował potrzeb fizjologicznych, robił pod siebie w trakcie prowadzenia jakiejś tam kampanii w danej grze i nawet tego nie zauważał – opowiada.
Są też zakłady bukmacherskie, poker internetowy itd. Sieć stwarza duże możliwości. Obecnie 91 procent rynku hazardowego w Polsce stanowią nielegalni bukmacherzy. Szacunkowa wartość obrotów w szarej strefie to 4,5 miliarda złotych.
Z punktu widzenia wiary i dekalogu hazard jest bardzo ściśle związany z łamaniem pierwszego przykazania. – Mamona staje się bogiem. Początkowo chodzi o zdobycie bogactw, ale z czasem granie wydaje się być jedynym sposobem na wyjście z kłopotów. Hazardzista gra, żeby spłacić długi, co oczywiście wpędza go w jeszcze większe kłopoty – zauważa Porzeziński.
Z nałogowym alkoholikiem patologicznego hazardzistę łączy coś jeszcze: w ciągu hazardowym nierzadko doświadcza… urwania filmu. I to bez używek. Wystarczą adrenalina i tęsknota za wygraną. Podczas takiej sesji gracz wpada w amok, a przed jego oczami pojawia się mgła. – To jest ewidentnie związane z utratą świadomości. Człowiek pamięta moment wchodzenia do kasyna, chwile wymiany pieniędzy na żetony, no i wyjście – tłumaczy Porzeziński.
Dlaczego grają?
Uzależnienie od hazardu wynika przede wszystkim z chęci wzbogacenia się, ale jego podłożem mogą być też zaburzenia emocjonalne, brak miłości bądź nazbyt wygórowane oczekiwania w dzieciństwie. Dla każdego hazardzisty ten nałóg jest zgubny, ponieważ cały dorobek można przegrać w jedną noc. Wiek uzależnionego nie ma znaczenia. To choroba demokratyczna i może dotknąć każdego.
Z drugiej strony, sięganie po hazard nie oznacza, że jesteśmy hazardzistami. – Czym innym jest wypicie kieliszka wina do obiadu, a czym innym upijanie się codziennie. To dwa zupełnie inne porządki. Nie każdy, kto wyśle kupon totolotka, jest uzależniony – mówi Porzeziński przestrzegając jednak, że hazard nieodmiennie łączy się z ryzykiem uzależnienia. Tak samo jak alkohol i inne używki.
Problem w tym, że kiedy alkoholik przestaje, poprawia się jego stan zdrowia. Hazardzistę zaś ogarnia smutek, bowiem pierwszym skutkiem porzucenia gry jest odarcie z iluzji. Teraz problemów nie rozwiąże wygrana. Nie będzie jej, bo nie grasz. Nie zostaniesz milionerem lada dzień.
Maciej Urban