PUBLICYSTYKA
Giganci tworzą historię
Czym musi charakteryzować się wielka drużyna, od której co roku wymaga się potrójnej korony? Cierpliwością, konsekwencją i skutecznością. Wszystkie te cechy ma Vive Tauron Kielce i dlatego teraz świętuje awans do najważniejszej klubowej imprezy w piłce ręcznej.
Kiedy w 2008 roku Bogdan Wenta przyjął propozycję Bertuusa Servaasa i został trenerem kielczan, nikomu nawet się nie śniło, że w ciągu 5 lat klub awansuje do najlepszej czwórki w Europie. Jednak gdy były selekcjoner reprezentacji Polski odchodził, a jego miejsce zajmował Tałant Dujszebajew, oczekiwania zupełnie się zmieniły. Jeden z najbardziej utytułowanych trenerów na świecie postawił sobie jeden cel – wygrać upragnioną Ligę Mistrzów.
– Mam nadzieję, że zatrudnienie Tałanta jest startem do jeszcze większych sukcesów naszego klubu – mówił po zatrudnieniu Dujszebajewa Bertus Servaas.
Jakież musiało być zdziwienie wielu kieleckich kibiców, kiedy rok temu szczypiorniści Vive po kiepskim europejskim sezonie odpadli już w 1/8 z Rhein–Neckar Loewen. A dodatkowo Dujszebajew został zapamiętany z ogromnej awantury z Gudmundurem Gudmundssenem, trenerem „Lwów” Co zrobił wtedy charyzmatyczny prezes Vive? Nic. Stał murem za swoją drużyną i cierpliwie czekał.
Efekty pracy Dujszebajewa przyszły już w maju zeszłego roku podczas finałów mistrzostw Polski i Pucharu Polski. Jego podopieczni wygrali w cuglach z Orlen Wisłą Płock. Dominacja na krajowym podwórku została zachowana, a w tegorocznych rozgrywkach płocczanom kieleccy rywale coraz mocniej znikają z oczu. W rozgrywkach ligowych Vive jeszcze nie przegrało i pewnie zmierza po mistrzostwo Polski oraz Puchar Polski.
W Lidze Mistrzów kielczanie jeszcze takiego sezonu nie mieli. Fazę grupową zakończyli z kompletem zwycięstw. Wygrali dziesięć meczów z rzędu, potem dołożyli jeszcze wyjazdowe zwycięstwo w 1/8 z Montpellier. Fantastyczną serię zakończyli w rewanżu, ale zimny prysznic przydał się graczom Vive. Z Vardarem byli już bezbłędni. W Skopje wygrali 22:20, a w Kielcach 33:31. Tym samym powtórzyli sukces sprzed dwóch lat i po raz drugi w historii awansowali do Final Four.
– Cieszymy się, że tworzymy historię. To nie tylko nasza zasługa, ale również wszystkich pracowników klubu – mówi Piotr Grabarczyk, który po sezonie przeniesie się do HSV Hamburg.
Jaka jest różnica między awansem z 2013 roku a tym? Dwa lata temu przyjęto go z miłym zaskoczeniem, a Vive jechało na turniej finałowy jako czarny koń. Dzisiaj zespół z Kielc jest w stanie wygrać najważniejszą europejską imprezę piłki ręcznej. W półfinale LM trafili na faworyta rozgrywek – wielką FC Barcelonę. Duma Katalonii ma w składzie takie gwiazdy, jak Nikola Karabatic, Kiril Lazarov czy Sergiej Rutenka. Oba zespoły już raz spotkały się na tym etapie rozgrywek. Wtedy Katalończycy okazali się lepsi i wygrali 28:23. – Każdy przeciwnik jest bardzo mocny. Obojętne, z kim przyjdzie nam grać. Wierzę, że jesteśmy drużyną, która może pokonać Barcelonę – twierdzi Krzysztof Lijewski.
Na zwycięstwo liczy również Michał Jurecki. – Cały sezon ciężko pracujemy. Najpierw zwyciężyliśmy w grupie, a potem krok po kroku szliśmy naprzód. To jednak nie koniec, chcemy czegoś więcej – mówił po meczu z Vardarem popularny „Dzidzia”.
My, kibice, też chcemy czegoś więcej. Chcemy w Kielcach najlepszej drużyny w Europie i wierzymy, że już niedługo będziemy ją mieli.
Piotr Natkaniec