PUBLICYSTYKA
Działkowcy będą zadowoleni
Rozmowa z Wojciechem Lubawskim, prezydentem Kielc
– Uczestniczył Pan ostatnio w Wiedniu w ważnej konferencji „Urban Future”, dotyczącej funkcjonowania miast. Z jakimi wnioskami Pan wrócił?
– To najlepsza konferencja, na jakiej byłem. Uczestniczyło w niej pięć tysięcy gości z 50 krajów. Zaskoczyły mnie dwa aspekty. Pierwszy to opinia urbanistycznego doradcy mera Paryża. Powiedział, że teraz nie sprzedaje się w nad Sekwaną gruntów tym, którzy dają najwięcej pieniędzy, ale tym, którzy mają najlepszy pomysł na zagospodarowanie terenu. U nas to niemożliwe z powodów prawnych, ale jest to rozwiązanie warte uwagi. Druga rzecz, która mnie zaintrygowała, to renesans budownictwa drewnianego z elementami nowoczesnej technologii. Istnieje na to moda choćby we Francji, Danii czy Kanadzie. Tam budują wysokie wieżowce z gotowych prefabrykatów.
– Chce Pan spróbować tego rodzaju budownictwa w Kielcach?
– Mamy na to pomysł. Musimy najpierw uzgodnić rzecz z konserwatorem zabytków, ale być może rozpiszemy konkurs na dwa drewniane obiekty w Kielcach. Pierwszy mógłby stanąć w miejscu starego budynku Biura Wystaw Artystycznych. To nie jest w tym momencie atrakcyjna lokalizacja. Chciałbym ogłosić konkurs na koncepcję projektową, a później przetarg na wybudowanie i eksploatację. Wtedy łatwiej znajdziemy chętnych.
– Przejdźmy do zbliżających się wyborów samorządowych. Jak Pan zareagował na decyzję Bogdana Wenty o kandydowaniu na prezydenta miasta?
– Nie miałem wątpliwości, że wystartuje. To nie mój problem, ale przede wszystkim Platformy Obywatelskiej, bo przecież swoją kandydaturę zapowiada też Artur Gierada.
– Ten ostatni w poniedziałek mówił o pomysłach gospodarczych. Jednym z nich są ulgi dla przedsiębiorców. Co Pan o tym myśli?
– Jego propozycje są bardzo ogólne. Niech zadeklaruje konkretnie, jakby to miało wyglądać. Później sprawdzimy, czy jego pomysły są zgodne z prawem i czy wystarczy mu pieniędzy na ich realizację. Mówił też o Centrum Inwestora. Niech przyjdzie do nas, pokażemy mu statystyki, ilu inwestorów się zgłosiło i ilu obsłużyliśmy. To jest przedwyborcze gadanie, ale trzeba być dobrze przygotowanym do tematu, bo można się łatwo skompromitować.
– Mówił też o powiększeniu terenów inwestycyjnych.
– Teraz w mieście istnieje tylko jedna możliwość, żeby mieć nowe tereny inwestycyjne. To likwidacja ogrodów działkowych. Radni z PO i SLD, którzy pracują w komisji komunalnej, sprzeciwiają się dofinansowaniu budowy wodociągów na tych terenach, więc coś może być na rzeczy.
– Jaki ma Pan plan na ogródki działkowe?
– Dla wielu prezydentów ogródki działkowe są łakomym kąskiem i chętnie zamieniają je na tereny do inwestowania. Ja zawsze traktowałem działkowców bardzo poważnie. Pierwszy krok, jaki chcemy zrobić, to doprowadzenie wodociągu. Działkowcy muszą jednak przygotować dokumentację. To niezbyt droga inwestycja, ale trzeba się do niej przyłożyć. Gdy to zrobią, złożą ją do zarządu swoich ogrodów działkowych i on będzie partnerem dla miasta. Drugi krok to otwarcie ogródków dla mieszkańców. Z tego, co wiem, w niektórych są puste miejsca. Można tam stworzyć tereny rekreacyjne dla dzieci. Następnym krokiem powinien być monitoring. Jeśli ogrody zechcą się otworzyć, będzie to dla mnie sygnałem, że miasto może im pomóc i zaangażować się finansowo, na przykład dać pieniądze na monitoring. Dla wielu ludzi działki mają ogromną, często niewymierną wartość, a ja traktuję je jako zielone płuca miasta. Działki są też niezwykle istotne z punktu widzenia społecznego, bo stanowią ważny element życia sporej części mieszkańców. Z drugiej strony trzeba je ucywilizować, bo tej powierzchni jest dużo.
– Miejscy planiści pracują nad planem zagospodarowania targowiska miejskiego. Jak Pan je sobie wyobraża?
– Rozmawiamy z właścicielami tych terenów. Oni zapytali, czy mogą w jakiś inny sposób wykorzystać te grunty. Jeżeli zmieni się jakość targowiska, to możemy tam wybudować różne rzeczy. Bazary nie muszą być tylko na jednym poziomie. Mogą być na dwóch piętrach, co da więcej przestrzeni. W innych miastach widać, jak może wyglądać miejskie targowisko. Na pewno konieczny jest też parking. Jeżeli zapewnimy dobry standard, przybędzie kupujących. Oczekujemy od naszych partnerów, że dobry pomysł poprawi jakość tego miejsca.
– Uda się w końcu zagospodarować dawną synagogę?
– Pomysł był, ale nie dostaliśmy funduszy od marszałka województwa. Nie poddajemy się. Na początek odnowimy toalety. Chciałbym, żeby na pierwszym piętrze znalazła się stała wystawa lalek. Natomiast na parterze przygotowalibyśmy scenę, którą oddalibyśmy do użytku podmiotom kultury.
– Dziękuję za rozmowę.
Piotr Natkaniec