PUBLICYSTYKA
Czekając na białe szaleństwo
Przełom listopada i grudnia przywitał nas opadami śniegu. Ziemię przykrył biały puch, który od razu rozbudził apetyty wszystkich fanów sportów zimowych. Ale na śnieżne szaleństwo na nartach czy desce trzeba jeszcze poczekać. Do większych mrozów.
– Aby skutecznie naśnieżyć stok, temperatura – szczególnie w nocy – musi spaść poniżej pięciu stopni. Do przygotowania tras potrzebujemy pięciu-sześciu takich dni – wyjaśnia Daniel Kozioł z kompleksu Sabat Krajno. Znaczne ochłodzenie ma przyjść dopiero za kilka dni, dlatego otwarcie sezonu nastąpi nieco później niż w ubiegłym roku. Narciarze zacierają jednak ręce, bo choć Góry Świętokrzyskie do najwyższych nie należą, to znajdujące się tu stoki narciarskie mają swoje zalety.
Idealne na start i weekend…
– Nasze stoki są przyjazne dla narciarzy, szczególnie początkujących, ale ci doświadczeni również znajdą coś dla siebie. Nie muszą jeździć do Zakopanego czy Bukowiny – tłumaczy Łukasz Sędek ze szkoły narciarskiej Sky Ski Sędek, działającej w Krajnie.
Po tamtejszych zboczach podobno na nartach jeździł sam Stefan Żeromski, ale autor „Przedwiośnia” nie mógł korzystać z wyciągów oraz bezpiecznych tras. Najdłuższa mierzy 850 metrów. – Zawsze mówimy, że profil naszych tras jest rodzinny, być może najlepszy na rozgrzewkę przed większymi górami. Znajdują się na nim dwa większe nachylenia, na których można nabrać prędkości i doświadczyć nieco mocniejszych wrażeń – zachęca Daniel Kozioł. Poza tym w Krajnie jest spory teren trasy zielonej, tak zwanej „oślej łączki” – tam nabierają szlifów adepci narciarstwa.
Ciekawym miejscem na mapie Świętokrzyskiego jest Szwajcaria Bałtowska. Aby tam dotrzeć, trzeba pokonać z Kielc osiemdziesiąt kilometrów, lecz na miejscu czeka aż pięć tras o łącznej długości dwóch i pół kilometra. – Miłośnicy sportów ekstremalnych i freestyle’u mogą też korzystać z wielu śnieżnych i lodowych przeszkód w snowparku. Atrakcje czekają również na najmłodszych w działającej już wiosce świętego Mikołaja – zapewnia Monika Lichota, dyrektor działu marketingu Bałtowskiego Kompleksu Turystycznego.
Kielczanie najbliżej mają stoki na Stadionie i Telegrafie. Pierwszy jest łagodny, idealny dla początkujących. Drugi, choć tylko 500-metrowy, pod względem trudności jest numerem jeden w regionie. Ponadto niebawem wznowią działalność stoki w Niestachowie, Tumlinie, Bodzentynie oraz Konarach.
Coś dla warszawiaków
Świętokrzyskie stacje narciarskie, poza dobrze przygotowanymi stokami, dysponują również szeroką ofertą noclegową. Z niej korzystają najczęściej przyjezdni z ościennych województw. – Najliczniejszą grupę stanowią mieszkańcy naszego regionu, ale na drugim miejscu są turyści z Mazowieckiego. Największą frekwencję przyjezdnych notujemy w okresie ferii – informuje Monika Lichota.
– Dla wielu przyjazd do nas jest wygodniejszy niż na przykład w Tatry, bo z Warszawy to tylko nieco ponad dwie godziny samochodem. A u nas można spędzić naprawdę fajny weekend. Na liście klientów nie brakuje również osób z województwa łódzkiego oraz lubelskiego – dodaje Daniel Kozioł z Krajna.
W nowym sezonie ceny przejazdów na niemal wszystkich polskich stokach poszły w górę. W Świętokrzyskiem za jeden zapłacimy średnio cztery złote. Ośrodki oferują karnety (niemal wszędzie w podobnych cenach), na przykład 40 zł za dwie godziny jeżdżenia (w weekendy i święta cena często nieznacznie wzrasta). Zakres promocji jest jednak szeroki i bez problemu można znaleźć coś odpowiedniego dla siebie.
Młodsi i starsi…
Ze znajdujących się przy ośrodkach szkół narciarskich korzystają głównie dzieci. – Jeśli dziecko jest sprawne fizycznie, to znaczy nie odstawione bezpośrednio od komputera, bardzo szybko łapie podstawy poruszania się na nartach. Kilka godzin wystarczy, aby swobodnie zjeżdżało z najmniejszego stoku. Później już tylko trzeba szlifować umiejętności – wyjaśnia Łukasz Sędek. Jak się okazuje, na rozpoczęcie przygody ze sportami zimowymi nigdy nie jest za późno. – Kiedyś przyszła do nas pani w wieku 87 lat. Dała radę i po zjechaniu ze stoku powiedziała nam, że zrobiła sobie najlepszy prezent urodzinowy – wspomina z uśmiechem instruktor ze szkoły Sky Ski Sędek.
Przy stokach narciarskich działają wypożyczalnie sprzętu, więc nawet osoby kompletnie niedoświadczone bez większego trudu powinny poradzić sobie z pierwszymi zjazdami. Koszt wypożyczenia kompletu – kasku, nart, butów i kijków – to około 30 złotych; dzieci zapłacą mniej.
Za ile ten sprzęt?
– Wybierając się na stok, dobrze jest zadbać o odzież termoaktywną. Pozwala ona utrzymać temperaturę i lepiej odprowadza wilgoć. Kurtka i spodnie narciarskie z odpowiednią membraną również zapewniają komfort jazdy. Warto też zabezpieczyć szyję jakimś bufem – opisuje podstawowe wyposażenie narciarza Łukasz Czekaj z serwisu fajnenarty.pl.
No i jeszcze jedna istotna sprawa – ceny sprzętu. – Ceny są różne, ściśle uzależnione od jakości. Można zdecydować się na droższy nowy lub tańszy używany, ale na pewno warto wybrać taki, który przez kilka lat pozwoli na dobrą jazdę przy odpowiednim serwisie – uzupełnia Czekaj.
Jeśli narciarze posiadają już własny sprzęt, to przed sezonem warto oddać go do serwisu. Koszt naostrzenia i nasmarowania nart czy deski wynosi około stu złotych. A później można już wskoczyć w wygodne buty, zapiąć narty i rzucić się w wir białego szaleństwa...
Damian Wysocki