PUBLICYSTYKA
Czas wstać z kolan
Niedawno na łamach tygodnika pisaliśmy o grze Korony Kielce, która po pierwszych ośmiu kolejkach sezonu miała na koncie 14 punktów: „Na razie nieźle”. Przez miesiąc wiele się zmieniło. „Żółto-czerwoni” przegrali pięć kolejnych spotkań, a za serię słabych wyników zapłacił posadą trener Tomasz Wilman.
Czara goryczy przelała się po wysokiej porażce z Ruchem Chorzów. Korona po bardzo słabym meczu przegrała na Śląsku aż 0:4. Było to dla niej już kolejne w tym sezonie wyjazdowe upokorzenie. Wcześniej podopieczni Tomasza Wilmana dostali manto po 0:4 od Zagłębia Lubin i Górnika Łęczna, a prawdziwej lekcji futbolu udzieliła im Cracovia Kraków, która rozgromiła nasz zespół aż 0:6. Dla Korony była to najwyższa porażka w historii jej występów w Ekstraklasie.
Po serii pięciu przegranych meczów z rzędu prezes Marek Paprocki odsunął od prowadzenia zespołu Tomasza Wilmana. – Prezes miał prawo podjąć taką decyzję i to zrobił. Pracowałem najlepiej, jak umiałem. Mam świadomość tego, co robiłem dobrze i jakie popełniałem błędy. Klub znalazł się w trudnej sytuacji, ale wiem, jak chłopcy są przygotowani i ile potrafią. Trzeba tylko do nich dotrzeć, może komuś się to uda lepiej niż mnie – powiedział dzień po rozstaniu z Koroną Tomasz Wilman.
Katastrofalna defensywa
Korona wiązała z trenerem Wilmanem duże nadzieje, o czym świadczy fakt, że zarząd podpisał z nim dwuletni kontrakt. Jego poprzednicy, Marcin Brosz i Ryszard Tarasiewicz, dostali tylko roczne umowy. 40-latek to wychowanek klubu i znakomicie zna kieleckie realia. Miał zbudować drużynę, która z łatwością utrzyma się w LOTTO Ekstraklasie. Zaczęło się dobrze. Korona punktowała, zaliczyła serię trzech kolejnych zwycięstw, ale później coś się zacięło. „Żółto-czerwoni” z meczu na mecz prezentowali się coraz gorzej, a rywale z łatwością obnażali ich słabe strony. Zawodnicy Wilmana dramatycznie odstawali od przeciwników pod kątem wybiegania i determinacji, a dodatkowo popełniali sporo indywidualnych błędów (szczególnie w defensywie), które skutkowały utratą bramek.
Tych po trzynastu kolejkach Korona straciła tyle, ile w całym sezonie 2011/12! – Wciąż szukam powodów, dlaczego tak się stało. Na początku sezonu też mieliśmy trudniejsze momenty i potrafiliśmy z nich wyjść, a potem już nie. Paru zawodników też mnie zawiodło i wszyscy musimy teraz spojrzeć w lustro, zastanowić się, czy wszystko zrobiliśmy dobrze. Ja mogę powiedzieć, że uczyniłem wszystko, co w mojej mocy. Pracowałem ciężko. Może niektórych zawodników ta liga po prostu przerosła – wyjaśniał były już trener kieleckiego klubu.
W wypowiedzi Wilmana pewnie jest wiele prawdy, bo nieoficjalnie mówi się, że część zawodników nie przestrzega zasad sportowego trybu życia. Być poczuli się zbyt swobodnie, wiedząc, że z powodu kłopotów kadrowych klubu i tak mają zagwarantowane miejsce w składzie.
Kto następcą?
Do czwartku, kiedy zamykaliśmy ten numer tygodnika, Korona ciągle nie miała nowego trenera. Obowiązki Tomasza Wilmana przejął jego dotychczasowy asystent Sławomir Grzesik, który przygotowywał drużynę do piątkowego meczu z Legią.
– Nowego szkoleniowca poznamy w ciągu kilku dni. Rozmowy trwają – powiedział Paweł Jańczyk, rzecznik prasowy klubu. Na medialnej giełdzie potencjalnych kandydatów do objęcia Korony wymieniani są najczęściej były trener Cracovii i Podbeskidzia, dobrze znany w Kielcach Leszek Ojrzyński; były szkoleniowiec Legii Warszawa i Lecha Poznań Robert Podoliński; Jan Urban oraz pracujący ostatnio w Górniku Łęczna Jurij Szatałow. Być może gdy czytają Państwo ten tekst, któryś z nich już przejął drużynę. Być może Korona postarała się o sensację i w piątek zapunktowała w meczu z Legią Warszawa? Tego życzymy, a jeśli tak się nie stało, wierzymy, że nowy trener podoła zadaniu, a w Kielcach dalej będziemy cieszyć się drużyną grającą w Ekstraklasie.
Damian Wysocki