PUBLICYSTYKA
Chirurg, kierowca tira
Informacje o chirurgu, który jeździ ciężarówką wielu traktuje jak dobry żart. Kiedy robił uprawnienia do kierowania TIR-em, traktowano go niemal jak agenta sprawdzającego jakość kształcenia. Ale Dariusz Saletra naprawdę jest chirurgiem i naprawdę kieruje kilkudziesięciotonową ciężarówką.
Pierwszego tira kupił ponad dwadzieścia lat temu. Do dzisiaj objechał kulę ziemską przynajmniej trzy razy. Ale zanim zaczął jeździć po całej Europie jako kierowca, pokonał trochę inne drogi…
Ranny koń
Od dziecka marzył o samochodach, ale babcia stwierdziła, że jednak „lekarz to zawód prawdziwy, z przyszłością…”. Namówiła go najpierw na liceum, a potem na studia w Akademii Medycznej w Lublinie.
Po studiach rozpoczął staż na oddziale chirurgii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. - Wahałem się: wybrać chirurgię dziecięcą czy dla dorosłych. Mój ówczesny szef, doktor Jerzy Krzewicki, pchnął mnie w stronę pacjenta dorosłego i tak już zostało – mówi doktor Saletra.
- Pamiętam jak pewnego razu zostałem wezwany do masowego wypadku. Przyjechaliśmy na miejsce, a tam ranny… koń. Wszyscy poszkodowani, zapewne „pod dobrą gwiazdą”, uciekli - dodaje.
Jednak pomimo wykonywania ciekawego zawodu, czegoś mu brakowało. W szpitalu, na dyżurach, ciągle jest się w tym samym miejscu. A świat czekał….
W trasie
W końcu pasja dała o sobie znać. Zrobił uprawnienia kierowcy ciężarówki i się zaczęło. - Przygód mieliśmy wiele. Pamiętam podróż do Bułgarii pewnego roku. Był listopad i ku zdziwieniu oraz przerażeniu mieszkańców, niemiłosiernie padał śnieg. My, ludzie północy, byliśmy na to przygotowani i jako jedyna ciężarówka z łańcuchami na kołach jechaliśmy. W tym czasie wszyscy inni stali i czekali na poprawę pogody – opowiada doktor.
Innym razem w Turcji, na obwodnicy Ankary, trafili na ogromny protest. Z jednej strony policja, z drugiej 50 autokarów cywilów. - Byliśmy przerażeni. Ale i tym razem szczęście nam dopisało. Nasze auto na obcych numerach pod eskortą policji jakoś przejechało - mówi.
- Ciekawostką dla mnie było też przewożenie sałaty z gospodarstwa w Szwecji do... słonecznej Italii. Ale to już opowieść na inną okazję – uśmiecha się doktor Saletra.
Sen o lataniu
Zwiedził pół świata, zna trasy, przepisy, docenia samotność i odwagę ludzi na drodze. Dziś jest prezesem wielkiej przychodni zdrowia. Prowadzi biznes wymagający ogromnego nakładu sił, ale też nie zarzucił zawodu chirurga i nadal wykonuje zabiegi. Ustatkował się...
Ustatkował się? - Dziś patrzę wysoko w niebo, a może by tak nauczyć się latać?
Paweł Banaś